„Każde
życie ma swój kres,
Nie
warto być uległą,
jeśli
moje życie ma zależeć od poddania,
Nic
mi po takim zniewolonym
Życiu.
Niech
nawet pada złoty deszcz,
Powiem
wtedy niebu:
Nic
mi po takim deszczu.”
Zbrodnicze i barbarzyńskie rządy Talibów perfidnie wykorzystujące religię!
Słowa
te stały się mottem pamiętnika pewnej młodej Afganki, która wraz
z rodziną uciekła
ze swojego kraju krótko przed pamiętnymi wydarzeniami z 11 września
2001 r. Zresztą
chcę go wszystkim gorąco polecić, nosi tytuł: „Ukradziona twarz
- Latifa, mieć 20 lat w Kabulu”.
To
wstrząsająca - czasem nawet, aż za bardzo, chwytająca za serce
relacja o egzystencji ludzi pod zbrodniczymi i barbarzyńskimi
rządami talibów. Jest ono widziane oczami młodziutkiej,
wkraczającej dopiero w życie
z głową pełną marzeń, dziewczyny. Czytając go dowiemy się, jak
wtedy naprawdę wyglądał Afganistan.
26
września 1996 r., kiedy Talibowie wkroczyli do Kabulu Lalifa miała
16 lat, chodziła do szkoły, lubiła się uczyć i chciała zostać
dziennikarką. Pomimo, iż w jej kraju od wielu lat toczyła się
wojna czuła się szczęśliwą i zadowoloną. Tego dnia to wszystko
legło w gruzach. W jednej chwili kobiety i młode dziewczyny
pozbawiono wszelkich praw. Zbrodniarze zaczęli perfidnie
wykorzystywać religię do osiągnięcia własnych politycznych (a
przez wielu ekonomicznych) celów.
Latifa
ryzykując życiem zorganizowała tajną szkołę dla nastoletnich
dziewcząt. Właśnie to przywróciło sens jej egzystencji dając
nadzieję na lepsze jutro i determinację do walki o wolność, prawa
i godność afgańskich kobiet.
Książka
powstała we
współpracy z panią Chekebą Hachemi - założycielką organizacji
Afghanistan
Libre - „Wolny
Afganistan” od lat zajmującej się sprawami Afganistanu. Po
jej przeczytaniu utwierdziłam się w przekonaniu, że słusznie
postąpiłam popierając atak Amerykanów i jej sojuszników na
zbrodniczy - bo inaczej nazwać nie mogę - reżim Talibów w tym
kraju. Nie miałam już żadnych wątpliwości.
Komentarze
Prześlij komentarz