Koniec Raju. Raj utracony.


Nowa Zelandia, państwo położone na południowo-zachodnim Pacyfiku obok Australii składające się z dwóch głównych wysp i wielu pomniejszych. Jego łączna powierzchnia to niecałe 270 km kwadratowych zamieszkałych przez niewiele ponad 4 i pół miliona mieszkańców. Kraj pod wieloma względami uważany za najlepsze miejsce do życia: przyjazny dla wszystkich obywateli, tolerancyjny, bezpieczny ze wspaniałą florą i fauną. W tym moglibyśmy użyć słowa raju na Ziemi nocą 15 marca naszego czasu zakończył się jego wiek niewinności. Kres nastąpił w miejscowości Christchurch, drugim pod względem ludności – ok. 380 tys., położonym u wybrzeży Wyspy Południowej. Doszło do masakry w wyniku, której śmierć ponieśli Nowozelandczycy. Trzech zwyrodnialców z zimną krwią zastrzeliło 49 osób, a kolejnych kilkadziesiąt raniło. Do wczoraj Nowa Zelandia jawiła się jako najspokojniejszy kraj świata. W ostatnim stuleciu tylko raz doszło tam do masowej strzelaniny. W listopadzie 1990 r., pewien mieszkaniec jednej z nadmorskich miejscowości zdenerwowany na na psa sąsiada pozbawił życia 13 osób. Tym razem zaatakowani zostali bezbronni ludzie – w tym kobiety i dzieci - modlący się w swoich dwóch świątyniach – meczetach, należy zaznaczyć, że Muzułmanie stanowią w tym państwie ok. 1 % obywateli. To, co się stało nazwane zostało najczarniejszym dniem w jego historii.

Dzięki mediom, co jakiś czas jesteśmy świadkami przerażających aktów barbarzyństwa. Uważam, że najwyższy czas przestać milczeń, robić marsze czy zwoływać do studiów wszelkiej maści ekspertów z pytaniem „co dalej?” tylko zacząć działać.

Niestety ze złem mamy do czynienia niemal każdego dnia, bo tak naprawdę nie chodzi tylko i wyłącznie o Nową Zelandię, która po zamachu terrorystycznym jest tematem numer jeden pod każdą szerokością geograficzną. Przykre, ale tak właśnie wygląda prawdziwy świat wokół nas, bo zło i barbarzyństwo to nie tylko zamordowanie z zimną krwią drugiego, ale także: ubliżenie drugiej osobie z obojętnie jakiego powodu, handel bronią, narkotykami, dopalaczami, alkoholizm, chciwość bez względu na drugiego i cenę, czy każdy czyn przynoszący niszczący drugiego przynosząc mu ból i cierpienie. Wbrew pozorom to, także podły stosunek do zwierząt oraz niszczenie naszej Matki Ziemi – zresztą najczęściej wynikający z naszej chciwości.

Pewne jest jedno: za ostatnie tragiczne wydarzenia i te podobne wcześniejsze odpowiadają politycy wraz z osobami decyzyjnymi o losie naszej planety. Jednak nie tylko obecnie będący u „sterów”, bo to wszystko nie rozpoczęło się wczoraj, tydzień, czy rok temu. Ale winy nie powinniśmy – i nawet nie możemy - zrzucać tylko na nich, ta jakże trudna sytuacja jest swego rodzaju mozaiką wielu elementów. Odpowiedzialnych powinniśmy szukać, także w innych kręgach, bo rolę wiodącą odgrywają pieniądze, wielki biznes, koncerny zarabiające na wojnach, konfliktach, braku stabilizacji na świecie – zresztą o tym już chyba kiedyś pisałam. Ekstremalnie wielkie różnice w poziomie egzystencji. Ponadto: rola kościołów, „kulawe” sądownictwo, gdzie z bandyty robi się ofiarę, brak odpowiedniej edukacji oraz media, co mówię jako ich przedstawicielka, bo ukończyłam dziennikarstwo i współpracuję z prasą. W tym momencie „dorzucę” jeszcze książkę p. Tomasza Michniewicza pt. „Świat równoległy”, którą akurat skończyłam czytać kilka dni temu, a znajdziemy w niej, także część odpowiedzi na kilka pytań „dlaczego?”

Ale „mojej litanii” o ponoszących odpowiedzialność nie koniec.

Tak, jak pisałam wielokrotnie lubię znać opinię różnych osób na to, co się dzieje, dlatego wczoraj wieczorem poświęciłam czas na przeczytanie komentarzy w Internecie. Po raz kolejny z zażenowaniem pomyślałam o tym kim my ludzie (a przynajmniej spora część) naprawdę jesteśmy, staliśmy się? Nienawiść i jad nawet w obliczu potwornej tragedii, gdzie ginie kilkadziesiąt Bogu ducha winnych ludzkich istot – w tym kobiet i dzieci. Kogoś takiego samego jak, ja, ty, my wszyscy.

Przerażające! Nie będę tu ich dla przykładu cytowała, ale zwyrodniałego mordercę nazywać „bohaterem”, a „bohaterstwem” barbarzyński mord, którego się dopuścił?! Nie chcę i nie mogę nawet napisać, że trzeba być chorym psychicznie, bo nie chcę obrażać tym porównaniem rzeczywiście osób mających problemy psychiczne!

Zadam hipotetyczne pytanie: czy gdyby w podobnej sytuacji zginęli Polacy, nasi rodacy, też chcielibyśmy przeczytać że obcokrajowcy wyrażają z tego powodu zadowolenie na publicznym forum? Szczerze w to wątpię. Jestem przekonana, że od razu pojawiłyby się protesty, oburzenie mediów, polityków i ludzi znanych z pierwszych stron gazet.

Miarą człowieczeństwa jest nasza postawa prezentowana w obliczu tragedii i śmierci innych ludzi. Bardzo przykre, że niektórzy nie są w stanie tego pojąć w swoich ograniczonych umysłach i żenującymi wpisami zaprzeczają twierdzeniu, że człowiek to brzmi dumnie i jest ostatnim ogniwem ewolucji.

Powtórzę też to, co pisałam wielokrotnie, wygląd przypominający istotę ludzką i 23 pary chromosomów nie świadczą o tym, że jest się człowiekiem, aby zostać nim nazywanym trzeba czegoś więcej.

Przytoczę też słowa innego wielkiego człowieka i naukowca Alberta Einsteina: Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej”.

W tym momencie powrócę do przerwanej myśli do w.w. elementów odpowiadających przynajmniej za część tragedii, o których słyszymy. Cóż obarczam również rodzinny dom, bo wychowanie i pewne wartości wynosi się przede wszystkim z niego.

Żeby było jasne nie jestem aniołem, popełniam błędy, jak każdy, nie raz ogarnia mnie na kogoś lub coś wściekłość, jednak nigdy nie przyszło mi na myśl, żeby wziąć nóż, załatwić sobie broń, czy w jakiś inny sposób pozbawić kogoś życia! Zresztą jestem zdania, że nikt nikomu nie ma prawa go odebrać, bo ma inny kolor skóry, jest wyznawcą innej religii, ma inny światopogląd lub różni się czymkolwiek innym. Czym ten ktoś różni się tak naprawdę ode mnie?

Pozwolę sobie napisać o czymś jeszcze, co także uważam wiąże się częściowo z tematem. Otóż nie dziwmy się, że pewien ludzi nie widzi nic złego w „dokopaniu” innemu, czy za akt odwagi i pokazania swojej osoby uważa użycie argumentów siłowych skoro mamy „autorytety” takie, jak mamy.

Za przykład niech posłuży wypowiedź sprzed kilku miesięcy niegdysiejszej polskiej „gwiazdy” kina Jarosława Jakimowicza, zresztą też rodzica. Ten człowiek znany właściwie z jednej roli - gangstera o pseudonimie Cichy - w „Młodych Wilkach” mówiąc o sytuacji w Europie i emigrantach wyraził się w dość specyficzny sposób. Pozwolę sobie słowa zacytować: Multikulti to totalna brednia, która doprowadzi do upadku chrześcijaństwa i białej rasy oraz odnosząc się do śmierci Polaka, Bartosza Niedzielskiego, ofiary zamachu w Strasburgu kilka miesięcy temu, w grudniu: Kolejna niewinna ofiara polityki europejskiej. Kiedy słyszę, że zabójca, ten BRUD był znany służbom bezpieczeństwa, zastanawiam się, kiedy wreszcie powiemy dość i na kopach wyrzucimy ich z Europy?”  Żeby nie było niedomówień można o tym przeczytać m.in. na Pudelku.

Powtórzę powiedział to niegdysiejszy amant polskiego kina, bożyszcze dziewczyn z mojego pokolenia, którego plakaty wisiały nad naszymi biurkami czy łóżkami. Zagrał główną rolę w filmie, o którym mówiłam, że jest pierwszym prawdziwym rodzimym filmem dla i o młodzieży. Zresztą p. J. Jakimowicz zanim trafił do filmu również przebywał w Niemczech i tam pracował – najpierw w restauracji na tzw. "zmywaku", potem kolejno jako kucharz oraz pracownik budowlany.

Myślę, także, ze należy zacząć nauczać od nowa, od podstaw znaczenie słów: szacunek, bliźni, tolerancja, człowieczeństwo, zło i im podobnych.



Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi