6 lat na Piotrowym tronie


Dzisiaj mija 6 lat odkąd Jorge Mario Bergoglio został głową Kościoła katolickiego. Powiem prawdę: wtedy w 2013 roku po podaniu do publicznej wiadomości informacji, kogo kardynałowie zebrani na konklawe wybrali na nowego papieża miałam wiele obaw. Bałam się, że jego pontyfikat będzie krótkim i nie wynikało to z faktu poważnego już wieku argentyńskiego duchownego. Znając podejście do życia tego człowieka rozumiałam niechęć do niego wielu hierarchów instytucji, jak też w ogóle części środowisk.

Cóż ci pierwsi nawet nie próbują udawać i okazują to wprost w wielu aspektach. Żeby daleko nie szukać weźmy za przykład nasz kraj, gdzie władze kościelne tak naprawdę nie słuchają swojego przełożonego, a to, co mówi zbywają najczęściej milczeniem. Obecny papież jest delikatnie mówiąc nie na rękę i sporo ludzi – powiem brutalnie - wolałoby, żeby już odszedł z tego świata.

Dziś cieszę się, że wypowiedziane przeze mnie 6 lat temu słowa się nie sprawdziły. Mam nadzieję, że Jorge Mario Bergoglio będzie piastował funkcję jeszcze długo. Przynajmniej na tyle, by zrobić porządek na kościelnym „podwórku” oczyszczając go - użyję słowa wydającego mi się najodpowiedniejszym do sytuacji - stajni Augiasza. Znający mitologie grecką wiedzą, co mam na myśli.

Mówiąc o papieżu Franciszku, co jakiś czas mamy możliwość usłyszenia kolejnego proroctwa obwieszczającej rychły koniec świata. Ostatnią przeczytałam nie dalej, jak 2 dni temu. Jorge Mario Bergoglio ma w tym roku umrzeć, a do śmierci dojść z przyczyn nienaturalnych.

Tak, jak napisałam powyżej doskonale zdaję sobie sprawę, że obecna głowa Kościoła katolickiego jest solą w oku wielu, lecz w żadne przepowiednie nie wierzę. Wizje wszelkich jasnowidzów – żyjących obecnie, czy w przeszłości (obojętny wiek) są dla mnie niedorzeczne, dlatego po kilku słowach „pasjonującą lekturę” zakończyłam. Stwierdziłam, że mam do wykonania znacznie ważniejsze sprawy. Mimo, iż lubię czasem „pobujać w obłokach” uważam się za osobę myślącą racjonalnie wyznającą: „first of all science”.

Oczywiście można powiedzieć, że na przestrzeni lat spory procent przepowiedni się spełnił, tylko zwróćmy uwagę, że zawsze do zdarzeń łatwo „doczepić” jakąś zapowiedź czy „wizję” (a ludziom niestety wmówić). To naprawdę nic trudnego. Co natomiast do snów są tylko i wyłącznie efektem naszej podświadomości i pracy mózgu.



Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi