Dokładna, to znaczy należy rozumieć oficjalna, liczba zgonów na COVID-19 w świecie wynosi 454 960, zarażonych jest 8 547 968, wyzdrowiało, a raczej „wyzdrowiało”, gdyż wyłącznie z chińskiego paskudztwa, nie mówimy o poniesionym ubytku na zdrowiu, nie wiadomo również nic o skutkach koronawirusa w przyszłości – 4 498 535.
Nie śmiem twierdzić, iż dane są prawdziwymi, gdyż piekło rozgrywa się w Ameryce Południowej będącej kolejnym ogniskiem COVID-19. W Afryce liczba zarażonych, także nie jest najprawdopodobniej nawet w miarę rzeczywista. Pomijam: USA, Rosję i kilka innych państw z „pierwszej dziesiątki” tragicznej piramidy. Nie mówiąc o Chinach, gdzie mam na myśli nie tylko ostatnie medialne wieści, że po 50 dniach spokoju zaraza ponownie dała o sobie znać. Nabywam coraz większej pewności o prawdziwości informacji ukazujących się między innymi w internecie dużo wcześniej.
O czym mówię❓
Że władze Chin nie tylko kłamały, kłamią po dziś dzień, ale „opowieści” różnych ludzi o krematoriach nienadążających ze spalaniem zwłok oraz „pozbywaniu się” niewygodnych świadków. Tak samo, jak mało prawdopodobne wydaje mi się, iż Chiny przez kilkadziesiąt dni nie zanotowały ani jednego przypadku COVID-19. Napisałam niedawno: obecnie moja wiara w słowa padające z ust przedstawicieli władz owego kraju są dla mnie w takim samym stopniu wiarygodne, jak ich odpowiedników naszego wschodniego sąsiada – Ukrainy.
Ponownie zaznaczam: nie chodzi mi o powielanie i ukazywanie teorii spiskowych, ale nie zdziwiłabym się, gdyby przynajmniej pewne kwestie były prawdziwymi.
Komentarze
Prześlij komentarz