Nie, żebym nie miała o czym pisać, lub mi się nie chciało – broń Boże❗❗❗ Ale, również i dzisiaj posłużę się na blogu nie swoimi słowami.
Zresztą, można zaryzykować twierdzenie, że w ogromnej części to na Niemcach spoczywa spory procent odpowiedzialności za powojenne losy Europy i Polski❗ Ojczyzna Angeli Merkel, Helmuta Khola i innych „dżentelmenów”.
Nie żądni naziści, bo nigdy nie było takiego państwa, jak np. Nazia, tylko Niemcy❗❗❗
To niezaprzeczalny - nigdy i przez nikogo - fakt❗❗❗
Poniżej zamieszczam pewien artykuł dotyczący pewnego cenionego historyka, którego mam szczęście, a zarazem zaszczyt znać osobiście – pana profesora Bogdana Musiała (który nawiasem mówiąc – pochwalę się😊 - sam pierwszy nawiązał ze mną kontakt poprzez zauważenie moich licznych publikacji):
zdj. Twitter |
Serdecznie zapraszam do przeczytania poniższego tekstu, do którego oryginalnej wersji podaję również link:
Prof. Musiał o „odniemczaniu” zbrodni. „Dziesiątki lat pracy”
ES MNIE 09.12.2020, 07:51 aktualizacja: 08:39
„To były dziesiątki lat pracy, to był proces, w wyniku którego dziś już politycznie niepoprawnie jest mówić zbrodnie niemieckie na zbrodnie niemieckie” – powiedział prof. Bogdan Musiał. Tak skomentował zmianę retoryki w zachodniej przestrzeni publicznej, gdzie „oczywiste zbrodnie niemieckie zaczęto nazywać nazistowskimi”.
„Zbrodnie nazistowskie”
Jak wskazał Musiał po powstaniu Republiki Federalnej Niemiec, kiedy zaczęto dyskusje czy Niemcy wejdą do NATO, trzeba się było zastanowić, co zrobić z faktem, że wszyscy używają terminu „niemieckie zbrodnie” i może dyplomatyczniej byłoby zastąpić je słowem „zbrodnie nazistowskie”.
- To pojęcie było bardziej produktem niemieckim, wewnętrznym. Niemcy używali go na określenie ludzi, którzy byli w NSDAP, a szczególnie w odniesieniu do tych, którzy zajmowali w partii funkcje kierownicze. Kraje zachodnie, jak Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone też z czasem zaczęły używać tego terminu z przyczyn właśnie politycznych – powiedział.
– W RFN zdawali sobie sprawę, że to jest dla nich korzystne, by używać określenia nazistowski, by odniemczyć te zbrodnie. To wpływało na zmianę wizerunku RFN-u. Świadomie więc stawiano na różne projekty – mówił profesor.
Historyk przywołuje nie tak dawny, bo z 2008 roku, przykład amerykańskiego filmu „Walkiria”, o zamachu na Hitlera, o Stauffenbergu, z Tomem Cruisem w roli głównej.
- Kiedy Niemcy dowiedzieli się, że taki film ma powstać, z miejsca wyasygnowali znaczną sumę pieniędzy na jego realizację, by dzięki współfinansowaniu mieć wpływa na jego kształt. Mogli sugerować całą siatkę pojęciową. To jest konsekwentna polityka historyczna Niemiec dzisiejszych i wcześniejszych oczywiście – wskazuje Musiał.
Profesor mówił, że cały proces zamiany semantycznej „zbrodni niemieckich” na „nazistowskie” trwał przez dziesiątki lat. Rezultat? Taka rekonstrukcja pojęć pozwala obecnie rozmyć odpowiedzialność.
– Niemcy nazywają dziś nazistami wszystkich, którzy kolaborowali z Niemcami w czasie wojny, szczególnie w odniesieniu do narodów Europy Wschodniej, bo na przykład Francuzów czy Belgów tak nie nazywają – powiedział.
Profesor Musiał zauważył, że w Polsce po upadku komunizmu, w 1989 roku, pojęcie „naziści” zaczęto wprowadzać w obieg coraz intensywniej.
– Wcześniej obowiązywał w Polsce termin „hitlerowcy”. Od 1949 roku, z nakazu Moskwy, to właśnie pojęcie było wprowadzane systematycznie w krajach bloku wschodniego. Dopiero z upadkiem komunizmu w Polsce zaczęto wprowadzać coraz częściej termin „nazistowski”, czyli zachodnią wersję pojęcia „hitlerowski”. Chodziło o odniemczenie, odgermanizowanie zbrodni niemieckich, przez nazywanie ich nazistowskimi, hitlerowskimi, faszystowskimi, zamiast niemieckimi – powiedział Musiał.
O popełnieniu zbrodni decydowała przynależność narodowa
Zapytany przez dziennikarza co powie tym wszystkim, którzy podnoszą argument, że to ideologie, a nie przynależność narodowa decydowała o popełnieniu zbrodni, mówi, że najchętniej przytoczyłby w takiej rozmowie mord na rodzinie Ulmów (polskie małżeństwo i szóstka ich dzieci została zamordowany w 1944 roku przez Niemców w odwecie za ukrywanie żydowskich rodzin).
- Kto go dokonał? To nie był nazista, to był policjant niemiecki. Nie był członkiem NSDAP, podkreślam, był niemieckim policjantem, który w 1945 roku wrócił do Niemiec i dalej był tam policjantem do lat pięćdziesiątych. Sędziowie, urzędnicy niemieccy, którzy rządzili w Polsce w czasie wojny, oni wszyscy, jeśli ich Polacy nie dorwali i nie skazali, to po 1949 roku w dalszym ciągu byli w Niemczech urzędnikami, prawnikami, policjantami – powiedział.
– Czyli w okupowanej Polsce byli nazistami, a później już znowu uczciwymi Niemcami. Ci ludzie często pracowali w ministerstwach. To nie były jakieś podrzędne posady. To były niemieckie elity. Co jest bardzo istotne: RFN przez własne ustawodawstwo praktycznie ich chroniła – wskazał.
Profesor zapytany o możliwość powstrzymania manipulacji pojęciami powiedział, że „musimy sobie w Polsce uświadomić, że to były zbrodnie niemieckie i narodowo – socjalistyczne”.
- Nienawiść do Polaków, pogarda dla nas nie była niczym nowym, istniała niezależnie od narodowego socjalizmu. To nie Hitler wpadł na pomysł zniszczenia Polski, to było ich celem już wcześniej, tylko Hitler poszedł dużo dalej. Musimy sobie z tego zdać sprawę, tylko oczywiście nie da się tego wprowadzić cenzurą czy rozkazem – zauważył.
Czy według Musiała prawdziwa jest teza, że „Niemcy wzorowo rozliczyli się z przeszłością”? – To rozliczenie istnieje tylko w przestrzeni werbalnej, symbolicznej. To dzięki swojej konsekwentnej polityce historycznej, są przekonani, że rozliczyli się ze zbrodniczą przeszłością i to do tego stopnia, że czują teraz nawet moralną wyższość, na przykład wobec takich krajów, jak Polska – mówił.
Profesor Bogdan Musiał to historyk specjalizujący się w badaniu dziejów Niemiec, Polski i Rosji w XX wieku, szczególnie w okresie II wojny światowej i w latach międzywojennych. Jest autorem wielu książek m.in.: „Kto dopomoże Żydowi...”, „Rozstrzelać elementy kontrrewolucyjne|, „Na Zachód po trupie Polski”, pracował m.in. na uniwersytecie UKSW, w IPN, czy Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie. Mieszka w Niemczech, gdzie w latach 80-tych uzyskał azyl polityczny.
zdj. ja z p. prof. Bogdanem Musiałem |
Komentarze
Prześlij komentarz