Poniedziałek
14 stycznia 2019 r., godz. 15.15 :
Przygotowując
ten tekst muszę go po raz kolejny zmienić. Właśnie dowiedziałam
się, że prezydenta Gdańska p. Pawła Adamowicza już z nami nie
ma... Nie napiszę, że umarł, bo nie lubię tego słowa – powiem,
że odszedł do mam nadzieję tego innego, lepszego świata, gdzie
jest teraz szczęśliwy i nie ma tej nienawiści, co tutaj...
Zakończenie
wczorajszego grania Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy miało
wyglądać całkowicie inaczej - królować radość z kolejnego, 27.
finału. Zadowolenie wynikające z faktu, jakże udanej kwesty, która
uratuje życia najmłodszych i pomoże starszym. Czerwone serduszka
Orkiestry były obecne nie tylko w Polsce, bo w wielu różnych
krajach. Wszystko tradycyjnie o godz. 20 wieńczyło „Światełko
do nieba” będące triumfem: dobroci, solidarności i gorących
serc. Najważniejszy moment miał ukoronować ten zimowy, styczniowy
dzień.
Niestety
to, co stało się w Gdańsku sprawiło, że Orkiestra zamilkła.
Finał wprawdzie zakończył się zgodnie z planem, ale już nic nie
było tak, jak miało być. Zresztą nawet, jakby mogło, bowiem
stało się coś strasznego, coś, co nawet trudno komentować.
Sekundy przed finałem w tym historycznym mieście dokonany został
zamach na życie jego prezydenta p. Pawła Adamowicza - został on
zaatakowany kilkunastocentymetrowym nożem. Zrobił to zwykły
bandyta, bo nie sposób inaczej nazwać tej osoby, która bez
problemu wdarła się na scenę. Następnie ciesząc się z dokonanej
przez siebie zbrodni, wymachując jej narzędziem, trzymając ręce w
górze w geście triumfu obwieścił zebranym, że niesprawiedliwie
przebywał w więzieniu, a o swoją krzywdę oskarżył byłych
rządzących.
Uściślając
osobnik, który jak już wiemy odebrał życie drugiemu człowiekowi
dokonał
czterech napadów na placówki bankowe.
Żadne
ze słów nie są odpowiednie, żeby skomentować tą potworną
tragedię, zbrodnię dokonaną na oczach tysięcy osób. Wyrazów
cisnących się na usta przyzwoitemu człowiekowi nie wypada
powiedzieć głośno.
Do
zamachu na Bogu ducha winnego p. Pawła Adamowicza doszło podczas
najważniejszego momentu finału Wielkiej Orkiestry. Bądź, co bądź,
ale wtedy, gdy nasze – a przynajmniej dużej części osób –
serca kierowane są właśnie w stronę tej wspaniałej akcji.
Odbywająca się od 27 lat w naszym kraju jest swoistym świętem
miłości i dobroci mając na celu ratowanie życia najmłodszych
oraz pomoc starszym. Dodam, że kwestował też sam prezydent
Gdańska, a na chwilę przed tym, co go spotkało serdecznie
podziękował wszystkim za datki dzięki czemu pobił swój
dotychczasowy rekord. Zresztą z WOŚP grał od zawsze. Jedne z
ostatnie Jego słów były te o dzieleniu się dobrem...
Tu
zadam również pytanie: kim my – ludzie jesteśmy? Staliśmy się?
Mówiąc o p. Adamowiczu to nawet, jeśli był przeciwnikiem
politycznym, nie zgadzaliśmy się z nim to kim trzeba być, żeby –
powiem brutalnie – dźgnąć kogoś nożem i zamordować z zimną
krwią?! Nawet w świecie zwierząt jedno zabija drugie tylko w
obronie życia lub z głodu.
W
tym miejscu chcę złożyć wyrazy współczucia zarówno Rodzinie
Pana Prezydenta Adamowicza, Jego Bliskich, wszystkim Gdańszczanom
oraz Jerzemu Owsiakowi.
Kolejną
sprawą jest to, na co zwracałam uwagę już niejednokrotnie –
komentarze w Internecie. Jestem osobą, która niestety albo stety
lubi znać opinię innych o tym, co się dzieje. To, co zobaczyłam
wczoraj pod informacjami z Gdańska na portalach internetowych, jak
też społecznościowych, sprawiło, że po raz enty utwierdziłam
się w przekonaniu o konieczności zwiększenia kontroli w sieci.
Przerażająca ilość agresji i nienawiści skierowana do drugiego
człowieka, o którym często nawet komentujący nic nie wie, ale
mimo to swoją ograniczoną i pustą paplaniną chce zaistnieć w
„pajęczynie”. Poraża fakt, że piszący posty nie
pomyślą, że walczący o życie ma bliskich, rodzinę, dzieci! Co
oni w tym momencie czują?! Na szczęście były też komentarze
normalne, jednak po „lekturze” pewnej liczby wypowiedzi
z
hukiem zamknęłam laptopa.
Pisząc
ten tekst proponuję, również zwrócić uwagę na coś jeszcze –
mianowicie, jak wygląda nasze bezpieczeństwo? To, co stało się w
Gdańsku stanowi bez wątpienia jeden z najbardziej odrażających
aktów bestialstwa, ale zaznaczę była to tylko kilkutysięczna
impreza.
Dziś
zdając sobie już sprawę, że doszło na niej do brutalnego
morderstwa na niewinnym człowieku pomyślmy
jak my jesteśmy chronieni. Czy rzeczywiście możemy czuć się
bezpiecznie skoro zwykły bandyta bez problemu wchodzi na scenę,
gdzie jest ochrona oraz inne służby bezpieczeństwa i bez
najmniejszego problemu dokonuje masakry wobec jednej z
najważniejszych osób w regionie, a następnie wymachuje nożem
ciesząc się z tego, co zrobił?! Dopiero wtedy dochodzi do jego
obezwładnienia. Zresztą nawet nie przez tego, kto powinien to
zrobić, bo życie ryzykował pracownik techniczny. Myślenie nie
boli, zastanówmy się, co by się stało, gdyby podobne okoliczności
zaistniały podczas większej imprezy np. rozgrywek sportowych,
koncertów, gdzie liczba osób jest o wiele, a czasem
nieporównywalnie większa? 3 lata temu Polska była organizatorem
Światowych Dni Młodzieży, a wcześniej współorganizatorem Euro,
Szczyt Klimatyczny i wiele innych. Nie mówię o zamachu
terrorystycznym, bo widząc, co dzieje się w naszym kraju to wcale
nie potrzebujemy jego – sami „załatwimy sprawy” lepiej. Weźmy
pod uwagę wspomniane ŚDM i sytuację,
gdy jakiś szaleniec, mniejsza czy naćpany czy nie, ale postanawia
zademonstrować swoją osobę i atakuje nożem kogoś w tłumie?! Cóż
nawet dla mnie obdarzonej dość dużą wyobraźnią jest trudno
sobie zilustrować następstwa, bo panika i niewyobrażalny chaos
byłyby gigantyczne. Nasuwa się uzasadnione pytanie: jak wyglądała,
wtedy ochrona skoro w Gdańsku przy nieporównywalnie mniejszym
kalibrze wydarzenia bez problemu bandyta z zimną krwią zabił
człowieka?
Żeby
było jasne: tak, osoba, która zamordowała prezydenta Gdańska to
zwykły, najzwyklejszy morderca,
tak powinien zostać potraktowany i osądzony. Zresztą bezwzględnie
najwyższy z możliwych wyroków. Nie chcę nawet słuchać
wypowiedzi całej masy psychologów o jego ewentualnych zaburzeniach
psychicznych, depresji czy czymś tam jeszcze. Skoro wiedział, co
zrobić, żeby zdobyć pieniądze na wakacje na Wyspach Kanaryjskich,
to chyba głupi tak całkiem nie był, dlatego dobrze wiedział, że
po złapaniu poniesie karę. Cóż raczej nienormalne by było, gdyby
tak się nie stało. Ja nie pójdę okraść kasy w sklepie, czy w
banku, bo wiem, co mnie czeka i nie będę mogła mieć o to
pretensji do żadnej opcji politycznej. Dlaczego? Proste: nikt z nich
mnie nie namawiał, wysyłał czy zmuszał przystawiając pistolet do
głowy, żebym złamała prawo. Tak, więc opinie, że to nie
bandyta, a biedny chory psychicznie – przepraszam, ale mam w
głębokim poważaniu. Lobby temu podziękuję serdecznie.
Pozwolę
sobie napisać o czymś jeszcze, co uważam wiąże się, także
częściowo z tym tematem. Otóż nie dziwmy się, że pewien procent
naszego społeczeństwa nie widzi nic złego w „dokopaniu” słowem
innemu, czy za akt odwagi i pokazania swojej osoby uważa użycie
argumentów siłowych skoro mamy „autorytety” takie, jak mamy.
Za
przykład niech posłuży wypowiedź niegdysiejszej „gwiazdy”
kina Jarosława Jakimowicza. Ten człowiek znany właściwie z jednej
roli - gangstera o pseudonimie Cichy - w „Młodych Wilkach”
mówiąc o sytuacji w Europie i emigrantach wyraził się w dość
specyficzny sposób. Pozwolę sobie słowa zacytować:
„Multikulti
to totalna brednia, która doprowadzi do upadku chrześcijaństwa i
białej rasy”
oraz odnosząc się do
śmierci Polaka, Bartosza
Niedzielskiego,
ofiary zamachu w Strasburgu:
„Kolejna
niewinna ofiara polityki europejskiej. Kiedy słyszę, że
zabójca, ten
BRUD był znany służbom bezpieczeństwa, zastanawiam się, kiedy
wreszcie powiemy dość i na kopach wyrzucimy ich z Europy?” Żeby
nie było niedomówień można o tym przeczytać m.in. na Pudelku.
Powtórzę
powiedział to niegdysiejszy amant polskiego kina, bożyszcze
dziewczyn z mojego pokolenia, którego plakaty wisiały nad naszymi
biurkami czy łóżkami. Zagrał główną rolę w filmie, o którym
mówiłam, że jest pierwszym prawdziwym rodzimym filmem dla i o
młodzieży. Zresztą p. J. Jakimowicz zanim trafił do filmu również
przebywał w Niemczech i tam pracował – najpierw w restauracji
na tzw. "zmywaku", potem kolejno jako kucharz oraz
pracownik budowlany.
Na
koniec dodam jeszcze kilka osobistych uwag.
P.
Jerzy Owsiak zrezygnował z szefostwa w fundacji. Ogłosił to na
konferencji prasowej ze łzami w oczach. Lech Wałęsa mówi o
potrzebie zmiany poziomu dyskusji w Polsce. Owszem, zgadzam się,
mało obiema rękami popieram byłego prezydenta tylko, że zanim
zacznie pouczać innych niech rozpocznie od samego siebie, bo akurat
w tym jest jednym z wiodących prym. Żeby było jasne mówię to
całkiem apolitycznie.
Po
drugie zdjęcia, które widzimy z wielu polskich miast, gdzie
odbywają się marsze milczenia, przeciw przemocy, agresji,
hejtowi... Tak, to piękne, tylko wyniknie z tego tyle samo, co z
malowania kolorowymi kredkami po placach i ulicach, gdzie miały
miejsce zamachy terrorystyczne – czyli nic. To oczywiste, że
większość społeczeństwa chce normalności i spokojnego życia,
ale po kilku dniach zadumy i refleksji wszystko „wróci do normy”.
Ile wcześniej było tych tzw. pojednań wspomnę chociażby śmierć
Jana Pawła II, a później potworną tragedię smoleńską. Czy się
coś zmieniliśmy? No właśnie. Więc – powiem brzydko –
przestańmy w mediach pierniczyć tylko, że coś się zmieni, bo tak
nie się nie stanie. Polska jest bardzo dziwnym krajem, że o
normalność tu bardzo trudno. Przerażające dokąd my idziemy,
skoro wczoraj została przekroczona kolejna granica, chyba ta
najważniejsza dla każdego z nas...
Komentarze
Prześlij komentarz