27
stycznia 74
lata temu rosyjscy żołnierze z Armii Czerwonej dokonali wyzwolenia
niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Piekło na ziemi,
największy cmentarz świata, fabryka śmierci - to tylko nieliczne
słowa określające to miejsce. Zresztą żadne nie będą
odpowiednimi do opisania ogromu bólu, cierpienia naznaczającego tą
ziemię, cisza jest zaś przeraźliwym krzykiem wniebogłosy
pragnącym usłyszeć odpowiedź na pytanie „dlaczego?”
Akty
agresji przeciwko drugiemu człowiekowi znano od zarania dziejów,
ale to, co rozpoczęło się 1 września 1939 r. trwając
nieprzerwanie przez 6 długich lat przysłoniło wszystko, co tamte
razem wzięte przyniosły z sobą. Tragizm wydarzeń związanych z
obsesyjną chęcią rządzenia Europą przez Hitlera spowodował
zanik granicy pomiędzy tym co: dobre, złe, moralne i etyczne, a
ludzka godność wynikająca z faktu, że każdy człowiek ją
posiada została brutalnie zdeptana. Stawiała ludzi w szeregu
ekstremalnych, trudnych dziś dla nas sobie do wyobrażenia
sytuacjach zadając pytanie: kim jesteś - zbrodniarzem czy
bohaterem?
Niemcy
zakładali całkowitą eksterminację narodu żydowskiego. Polacy,
Czesi, Słowacy i inne narodowości naszej szerokości geograficznej
miały stać się niewolnikami III Rzeszy. W wielu państwach
wymordowano ich elity, a ludzie tracąc wszystkie swe prawa i godność
spotkali się z niespotykaną dotąd brutalnością oraz obojętnością
wobec cierpienia kreowanymi przez nazizm. Wojna doprowadziła do
zmian w psychice zarówno żołnierzy, jak i cywilów.
Konflikt
ten był, także najtragiczniejszym w historii, a zarazem
najdroższym. Uczestniczyło w nim 61 państw na 67 wtedy istniejące
i toczył się na wszystkich kontynentach, w tym skutej lodem
Antarktydzie. Pod broń powołano łącznie ok. 110 mln żołnierzy.
Na frontach świata śmierć poniosło ponad 22 mln osób, a dalsze,
ponad 32 mln stanowili cywile: ofiary terroru, ludobójstwa, głodu i
epidemii. Tych, którzy zginęli 80% zamieszkiwało Europę.
Okaleczonych i zmuszonych do wyjazdu do III Rzeszy oraz przymusowej
pracy nie sposób policzyć.
Gdzie kat, a gdzie ofiara?
O
najmroczniejszych kartach historii ludzkości przypominać będą już
zawsze obozy koncentracyjne - miejsca męczeńskiej śmierci setek
tysięcy: mężczyzn, kobiet i dzieci. Panujące w nich ekstremalne
warunki powodowały zacieranie się granic pomiędzy katem, a ofiarą.
Najbardziej przerażające jest, że brali w tym udział ludzie nauki
- zwłaszcza lekarze. To, czego doświadczano w tym piekle na ziemi
normalnej osobie trudno nawet ubrać w słowa. Właśnie tam doszło
do niespotykanego dotąd od zarania naszej cywilizacji okrucieństwa
w traktowaniu drugiego człowieka i jego masowego - nie waham się
użyć słowa - przemysłowego mordowania. W tych „fabrykach
śmierci” urzeczywistniona została potworna ideologia.
W
psychice ofiar na zawsze pozostał ślad bolesnych wspomnień. Pamięć
o tym, czego byli świadkami i obdarcie z godności nie pozwoliło na
powrót do normalności. Wielu z tych, którzy przeżyli
koszmar obozów utraciło ludzkie cechy, zwątpili w prawdę, zasady,
w Boga. Tylko dla nielicznych sposobem przeżycia stało się
zdystansowanie do narzuconych warunków, przebaczenie bezwzględnemu
oprawcy i uświadomienie istnienia wartości, jakie należy bronić
nawet za cenę własnego życia.
Auschwitz-Birkenau.
Mówi się o nim, że jest największym cmentarzem świata. Ocenia
się, że trafiło do niego 1,3 mln osób: 1 mln Żydów, 150 tys.
Polaków, 23 tys. Romów i ponad 30 tys. innych narodowości. Liczba
zabitych sięgnęła prawie 1,1 mln osób. Nasz
kraj był jednym z tych, które doświadczyły najwięcej zła
podczas tego tragicznego czasu.
Pisząc
ten tekst specjalnie napisałam, że za wybuch drugiej wojny
światowej odpowiedzialni są Niemcy. Moją intencją nie jest sianie
nienawiści, ale nazywanie prawdy po imieniu.
Rozumiem,
że niektórzy mogą czuć się oburzeni, obrażeni, a nawet
wściekli. Zdaję sobie sprawę, że ciężko jest się przyznać do
czegoś tak haniebnego jak: zbrodnie ludobójstwa, wojenne i
odpowiedzialność za rozpętanie globalnego konfliktu.
Niestety przeszłości nie da się zmienić, nie można jej wymazać
jak ołówka gumką i napisać jeszcze raz. Zrozumiałym jest dla
mnie, że nasi sąsiedzi nie chcą wracać do przeszłości ojców i
dziadków, jak też czują ból, urazę czy wręcz wrogość do tego,
kto o tym przypomina, a tym bardziej głośno. Osoby decyzyjne
czynią, co mogą, aby umniejszać odpowiedzialność za drugą
wojnę. Pewne fakty usuwane są z programów nauczania, a dla tej
tzw. poprawności politycznej w mediach i na salonach politycznych
mówi się o hitlerowcach i nazistach zrzucając na nich winę za
całe zło. Tylko kim u licha byli owi naziści, jeśli nie w
przeważającym procencie Niemcami! Nie
ma i nigdy było takich narodów, jak hitlerowcy i Naziści, a krajów
Hitleria czy Nazia. Przypomnę również, że to naród naszych
sąsiadów wybrał Hitlera w demokratycznych wyborach. Ponad
8 mln tegoż społeczeństwa należało do NSDAP. Pan z wąsem pod
nosem był ich wybawicielem i jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli swego
rodzaju celebrytą.
Nie
było też tak, jak podają niejednokrotnie zagraniczne media
„polskich obozów śmierci” tylko niemieckie!
Chciałabym,
żeby
wszystko było jasne i o wyżej wymienione zbrodnie nie obwiniam
dzisiejszego pokolenia Niemców. Chcę wierzyć, że znając historię
ludzie ci, a przynajmniej spora część, tak by nie postąpiła.
Nigdy też nie uważałam, że za winy przodków odpowiadają kolejne
pokolenia. Przerażające jest jednak, że w tym kraju z kart książek
do historii wymazywane są podstawowe fakty o II wojnie światowej
oraz roli jaką odegrała w niej ich Ojczyzna. W mojej opinii
obowiązkiem szkolnym dla młodych, zdolnych już do samodzielnego
myślenia i wyciągnięcia odpowiednich wniosków, powinna być
wizyta w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Jak w
ubiegłym roku podał niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine
Zeitung” ponad połowa uczniów w wieku 14 do 16 lat nic nie wie o
tym miejscu - tylko 47 % osób słyszało tą nazwę. Ich kolegów w
wieku 17 lat i starszych zna ją 71 %.
Po
1945 r. narodził się nowy świat. Nie mówiąc o ekonomii i
zrujnowanej globalnej gospodarce lata wojny pozostawiły trwałą
plamę na ludzkości. Z przykrością należy stwierdzić, że te
tragiczne doświadczenia niczego nas nie nauczyły. Słowa te kieruję
odnośnie całej naszej populacji. Gorzka i potworna lekcja historii
nie wywarła większego wpływu na ludzkie postępowanie, w wielu
przypadkach może zmieniły się narzędzia, ale intencje są
zbieżne. Gdybym była cyniczną powiedziałabym po prostu, że
dzisiaj Hitler może być z nas dumny i zwycięsko uśmiechać się.
Kończąc
pozwolę sobie wspomnieć o jeszcze jednym - gdy tu w Polsce
obchodzimy 74. rocznicę oswobodzenia Auschwitz
w dalekiej Panamie kończą się 34. Światowe Dni Młodzieży. Choć
papież Franciszek jest tym pragnącym innego świata - dobrego,
sprawiedliwego, pełnego miłości do bliźniego, tolerancyjnego, a
wraz z nim rzesze młodych, pełnych młodzieńczego optymizmu,
entuzjazmu i wzniosłych ideałów ludzi są to tylko marzenia. To
przysłowiowe szklane domy z książki Żeromskiego. To nie mój
pesymizm, tylko realizm. Nie jestem naiwna, a odpowiedzi na taką
właśnie ocenę rzeczywistości udzieliłam w jednym z poprzednich
artykułów. Jednak, czy zbieżność dat tych wydarzeń nie jest w
jakiś sposób mistyczna?
Komentarze
Prześlij komentarz