Tekst,
który zamieściłam wczoraj na blogu jest też widoczny na moim
Facebooku, jedna z komentujących osób napisała:
„Potrzebny
tekst. Niestety Polaków jako naród drąży wirus nienawiści.
Przestałem wierzyć w poprawę, było tak po każdej tragedii.
Mijało kilka dni i sytuacja wracała do "normalności".
Teraz będzie tak samo. Te fałszywe gesty, czarne stroje to
zakłamanie. POLSKO PRZEBUDŹ SIĘ”
i
jeszcze fragment wpisu na Fejsie, na swoim profilu mojego kolegi:
„.....
tak...będzie o WOŚP...tylko chyba nie do końca tak jak
wszyscy....jak ktoś ma dość to niech go pominie...
zginął
człowiek - medialny - na scenie - na oczach tysięcy
ludzi...sytuacja która nie powinna mieć miejsca...
sytuacja, która poruszyła tysiące ludzi i miliony tematów.. czy zawsze ktoś musi zginąć żeby poruszyć najbardziej przyziemne tematy? nagle się wszyscy jednoczą, nagle wszyscy ponad podziałami bym powiedział cud nad Wisłą (a za mojego krótkiego życia były już przynajmniej dwa takie "cuda")...a gówno prawda...na dwa trzy tygodnie będzie rumor że niby ponad podziałami a później wszystko wróci do normy...”
sytuacja, która poruszyła tysiące ludzi i miliony tematów.. czy zawsze ktoś musi zginąć żeby poruszyć najbardziej przyziemne tematy? nagle się wszyscy jednoczą, nagle wszyscy ponad podziałami bym powiedział cud nad Wisłą (a za mojego krótkiego życia były już przynajmniej dwa takie "cuda")...a gówno prawda...na dwa trzy tygodnie będzie rumor że niby ponad podziałami a później wszystko wróci do normy...”
Dokładnie
te same słowa zawarłam w ostatnim akapicie. Napisałam, co naprawdę
czuję. Tekst zmieniałam też wielokrotnie. Wiedząc, że żaden w
tym momencie nie będzie dobry, zależało mi jednak, żeby był
chociaż w miarę. Po prostu uważałam, czułam potrzebę zrobienia
czegoś.
Nie
jestem idealną osobą. Popełniam błędy (popełniłam nie mało w
przeszłości i tak też będzie w przyszłości), normalne również,
że zdarza mi się czasem być wściekłą, ale nigdy nie mam zamiaru
"wymierzać sprawiedliwości" przy użyciu noża lub
pistoletu (zresztą nawet go nie mam).
Po
tej potwornej tragedii i morderstwie prezydenta Gdańska Pana Pawła
Adamowicza słyszymy, że (już po raz, który?!?!?!) powinniśmy
zamilknąć, pomyśleć, zastanowić się itd. Nie wiem, nie mam
recepty na powstrzymanie otaczającego nas zła i fali nienawiści,
ale może wreszcie nadszedł ten moment, żeby przestać milczeć!
Wspólnie wziąć się do roboty i nareszcie zrobić coś dobrego!
Niech ta niepotrzebna śmierć Prezydenta Pawła Adamowicza nie
pójdzie na marne!!! Jeszcze jedno: dziś nie przerzucajmy się winą,
kto jest winien tego dramatu.
Może
(a raczej na pewno) narażę się sporej grupie osób, ale za obecną
sytuację w naszym kraju odpowiedzialni jesteśmy my wszyscy. Tak
dokładnie - my wszyscy po trochu. To, czego byliśmy w niedzielę,
jesteśmy, świadkami dzieje się nie od dziś, wczoraj czy
wspominanych w mediach "3 lat"! Pierwsze nauki pobieramy
już jako dziecko od najbliższych, pamiętajmy o tym. Szacunek do
drugiego człowieka wynosi się z domu.
Pamiętam
pewną rozmowę z moim tatą. Miałam wtedy może 15 lat i zapytałam:
„tato, co byś zrobił, gdybyś znalazł u mnie narkotyki?”
(zaznaczę, że było to teoretyczne pytanie, bo nigdy nie miałam z
nimi kontaktu)? Odpowiedział tylko tyle: "najpierw zapytałbym
się ciebie skąd je masz? Obojętnie, czy byś się przyznała, czy
nie wziąłbym cię na policje i tam musiałabyś się przyznać".
Przyznaję
się - oczywiście wtedy trzeba było "pokręcić nosem",
że jak to własną córkę zaprowadzić na policję?! W duchu jednak
to, co usłyszałam bardzo mi się spodobało. Mało: byłam dumna z
mojego taty.
Coraz
większa brutalność w Polsce jest zjawiskiem od bardzo dawna. Czy
niedzielny wieczór to już apogeum? Też tego nie wiem. Słyszeliśmy
wczoraj, dzisiaj o zatrzymaniu osób grożącym śmiercią innym.
Tak, jak napisałam wcześniej myślę, że za obecny stan naszego
Państwa odpowiedzialność spoczywa na barkach wszystkich: rodziców,
szkoły i nauczycieli, kościoła (nie tylko katolickiego),
polityków, mediów i wielu innych.
Tak,
jak powiedziałam na początku wczorajsze słowa wyszły z
wewnętrznej potrzeby. Nie obchodziło mnie, że to news i
"chwytliwy" temat. Uważam, że, gdy dochodzi do takiej
tragedii byłoby to najzwyklejszym chamstwem. Przy śmierci i
chorobie nie ma miejsce na lans, byłoby to kolejnym zaprzeczeniem
człowieczeństwa. Jednak postanowiłam nie milczeć. Napisałam
powyżej, że najwyższy czas przestać to robić i zacząć czynić
coś, ku mam nadzieję dobremu. Podjęłam decyzję, że ten tekst
wyślę do gazet, z którymi współpracuję. Choć wiem, że nie
wygram - to, jeśli nawet jedna osoba po jego przeczytaniu zastanowi
się i powstrzyma od ubliżenia komuś, głupiego komentarza to będę
szczęśliwa i uznam, że było warto.
Komentarze
Prześlij komentarz