Psy szczekają, a karawana jedzie dalej.

Jak to się mówi psy szczekają, a karawana jedzie dalej, co tutaj rozumieć należy, że wskaźnik gorączki (alergii?) Demokratów na prezydenta Donalda Trumpa podwyższa się. Obecnie trwają przesłuchania w Izbie Reprezentantów. Do usunięcia z urzędu głowy państwa niezbędny jest wystosowany przeciwko niemu akt oskarżenia.

W tym miejscu pozwolę sobie, jak najkrócej przedstawić „imprezę” (lub „teatrzyk”, jak kto woli).


Wszystko tak naprawdę wiąże się z dochodzeniem w sprawie interesów syna Joe Bidena, Huntera prowadzonych na Ukrainie i domniemanej presji, jaka na polecenie prezydenta USA oraz jego osobistego prawnika Rudy'ego Giulianiego miała być wywierana na władzach tegoż kraju. Gdyby zarzuty potwierdziłyby się Donald Trump mógłby zostać oskarżony o nadużycie władzy, a w konsekwencji pozbawiony stanowiska. On sam dochodzenie określa mianem "największej hucpy" w historii USA, a do Amerykanów z takimi słowami zwrócił się na Twitterze: „Demokraci chcą wam odebrać waszą broń, opiekę zdrowotną, głosy i waszą wolność. Chcą odebrać wam wszystko (...) Chcą powstrzymać mnie, bo walczę dla was. Nigdy na to nie pozwolę”.

I cóż, ale nie trudno odmówić mu racji...

Najpoważniejsze ze stawianych oskarżeń to chęć osłabiania Ukrainy. Trump miał wycofać wsparcie militarne dla tego kraju, by osiągnąć swój cel, a taki stan rzeczy ma nie służyć bezpieczeństwu USA. Kolejny zarzut mówi o teoretycznym wykorzystywaniu swojej pozycji prezydenta, w celu wyeliminowania potencjalnego kandydata w wyborach. Trump miał również podobno grozić sygnaliście, który ujawnił treść jego rozmowy telefonicznej z obecnym prezydentem Ukrainy.

W tym momencie podam link do mojego wcześniejszego postu, w którym wydaje mi się w bardzo wyraźny sposób wypowiedziałam się, co myślę o sprawie będącej dla mnie żenującym skomleniem demokratów nie mogących pogodzić się, że prezydentem USA nie została Hillary Clinton.

Obecnie prowadzone przesłuchania są zwyczajną farsą, bowiem wszyscy wiedzą, że Demokraci nie mają nic do zarzucenia Trumpowi. Wisienką na torcie jest fakt, iż ewentualny kandydat Demokratów na stanowisko prezydenta USA Joe Biden zrobił to, w co chcą teraz wrobić Donalda. To on zablokował pomoc finansową i rzeczową dla Ukrainy będąc wiceprezydentem za czasów prezydentury Baracka Obamy. Zrobiono to, by wymusić na władzach tegoż kraju zwolnienie prokuratora badającego zarzuty o korupcje w firmie, której członkiem zarządu był nie kto inny tylko Hunter❗ Przy okazji na jaw wyszły gigantyczne malwersacje i złodziejstwa czołowych Demonkratów i ich rodzin używających Ukrainy jako pralni „brudnych pieniędzy”.


I jeszcze jedno: moi Kochani do tego, żeby prezydent Donald Trump stracił stanowisko musi się naprawdę wiele wydarzyć. Najpierw impeachment przegłosować komisja, później Izba Reprezentantów – a tu większość mają Demokraci. Na końcu Senat. Do usunięcia głowy państwa z urzędu potrzeba 67 głosów w tej stuosobowej izbie wyższej. Obecnie przewagę (53 senatorów) ma w niej ugrupowanie prezydenta - Partia Republikańska. Demokratom, więc sporo brakuje do niezbędnej większości. Innymi słowy, to od przedstawicieli Partii Republikańskiej będzie zależeć przyszłość Donalda Trumpa. Może, więc być spokojny. "Drobna" różnica pomiędzy politykami w USA, a w naszym kraju (albo we Włoszech) polega na tym, że tamtejsi parlamentarzyści mają swój rozum i nie są tak przekupni. Ponadto w przypadku nieudanego odwołania najwięcej zyska sam prezydent, a ten startował a ramienia Partii Republikańskiej. Innymi słowy Pan Donald Trump to przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych.   


P.S. Z wielką niecierpliwością czekam też na raport ze śledztwa wszczętego przez pełniącego obecnie urząd prokuratora generalnego Barre przeciwko dochodzeniu Muellera. Odpowiedź m.in. dlaczego w wyżej wspomnianym wcześniejszym poście.


zdj. https://www.yahoo.com/entertainment/celebs-react-to-donald-trumps-presidential-victory-074528103.html


Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi