Już niedługo przed
nami jedno z najbardziej urokliwych i wg mnie najbardziej urzekających zjawisk
astronomicznych, chyba najpiękniejszy spektakl, jaki możemy zaobserwować na
nocnym niebie – noc „spadających gwiazd”.
Tym razem
zobaczymy Lirydy rok rocznie przelatujące w pobliżu
Ziemi. To rój meteorów związany z kometą Thatchera odkrytą i obserwowaną
od 1861 r. Okres jej obiegu wokół Słońca wynosi 415 lat, dlatego zalicza
się ją do długookresowych. Na naszym niebie Lirydy pojawiają się pomiędzy 16
a 25 kwietnia, obecnie maksimum ich aktywności przypadnie na noc z 21 na 22 (najbliższy weekend, noc z soboty na
niedzielę) i wyniesie od 18 do 22 na godzinę. Będziemy mogli obserwować to
wszystko, jeśli nie zepsuje nam tego pogoda (i miejmy nadzieję, że tego nie
zrobi!. Najlepiej patrzeć w niebo po godz. 23:00. Więc głowy zadarte wtedy
do góry!!!
Nie mogę oczywiście nie „zahaczyć”
o historię 😊 Rój
Lirydów jest pierwszym, o którym wspominają starożytne kroniki. Najwcześniejsze
wzmianki pochodzą z chińskich zapisków datowanych na 2000 r.p.n.e. Wysoką aktywność odnotowano też w latach 687,
15 p.n.e., 1803 r.n.e. – 700 i 1922, kiedy w Polsce można było zaobserwować od 360
do 600.
Pamiętajmy
o jednym: obserwować będziemy meteoroidy – nie meteoryty!
Kiedy któryś z meteoroidów
wejdzie w atmosferę Ziemi, mamy do czynienia ze zjawiskiem świetlnym, śladem,
zwanym meteorem. Meteorytem staje się on dopiero wtedy, jeśli dotrze do
powierzchni naszej planety.
Może niektórzy
stwierdzą, że się „czepiam”, ale jest to jeden z największych błędów
popełnianych przez dziennikarzy i innych ludzi w mediach mówiących o tych
sprawach. Osoby te nie rozróżniają ich doprowadzając mnie tym samym do furii.
Działa niczym przysłowiowa czerwona płachta na byka.
Dziś mówi się,
że widząc „spadającą gwiazdę” należy wypowiedzieć w myślach życzenie, bowiem
być może się ono spełni. To jeden z prastarych zwyczajów przetrwały do
naszych czasów.
Mówiąc o legendach i wszelkich
zwyczajach związanych ze „spadającymi gwiazdami” jedno jest niezaprzeczalne: to
jedno z najbardziej urzekających zjawisk astronomicznych. Oprócz jego piękna
samego w sobie, gdy pomyślimy, że właśnie widzimy: odłamek, pyłek, drobinkę
materii przemierzające od niewiarygodnej dla nas liczby lat bezmiar Kosmosu,
którego wielkość jest również dla przeważającej części ludzi niemożliwy do
wyobrażenia, a właśnie my mamy to szczęście, że możemy go dostrzec można poczuć
się co najmniej dziwnie...
Komentarze
Prześlij komentarz