Moje wspomnienie ze spotkania z Donaldem Tuskiem


Dzisiaj były polski premier - obecnie przewodniczący Rady Europy Donald Tusk zeznawał przed Sądem Okręgowym w Warszawie w sprawie 10 kwietnia 2010 r.

Pisząc w tym momencie nie mam najmniejszego zamiaru poruszać polityki, chcę wspomnieć o innym wydarzeniu -  jednocześnie moim wspomnieniu ze spotkania z ww. panem oraz zwrócić uwagą na kulturę, w tym tą osobistą.

Rok 2009. Powodzi, która nawiedziła powiat dąbrowski nie pamiętają najstarsze osoby w regionie. Szczucin. Wspomniana miejscowość i inne z nią sąsiadujące przechodzą prawdziwy kataklizm. Niewyobrażalny dramat życia kilkuset z nich. Żywioł zniszczył kilka tys. budynków mieszkalnych, gospodarczych i tysiące hektarów upraw rolnych. Straty szacuje się w milionach złotych.

We wspomnianym Szczucinie, a dokładnie mowa o Radwanie we wspomnianej gminie, gości ówczesny premier RP. Po wyjściu z helikoptera podchodzi do niego pewna starsza kobieta. Z pewnej odległości oceniłam, że wyglądała na lata, w których mogłaby być matką człowieka, do którego sięzwróciła. Ze słów, które do mnie dotarły były, że spotkała ją wielka tragedia i chciała – a być może oczekiwała od swojego premiera jakiegokolwiek pocieszenia. Co usłyszała? Wypowiedziane przez niego słowa, żeby odeszła, bo nie ma czasu na takie rozmowy.

Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi