Dzisiejszy post poświęcę pewnemu wicepremierowi, jednak już na samym początku zaznaczę, że z polityką będzie miał niewiele wspólnego oraz, tak, jak zadecydowałam niedawno poszerzam tematykę bloga. I jeszcze jedno: dwa lata temu, po wakacyjnych wojażach napisałam, iż każdy powinien umieć się ubrać, wiedząc, gdzie jak należy wyglądać. To nadal aktualne.
Nie trzymając jednak dłużej nikogo w nieświadomości, komu dedykuję słowa powiem od razu, że w głównej roli zdecydowanie nie występuje nikt z rodzimej sceny politycznej❗ W tym przypadku chodzi o wicepremiera Italii p. Matteo Salviniego.
Krótko:
Człowiek był uczestnikiem odbywającego się na plaży nad Adriatykiem w miejscowości Milano Marittima festiwalu. Na imprezie został nagrany przez kogoś smartfonem (o zgrozo❗) bez koszuli❗❗❗ Tym samym popełnił niewybaczalny przez część opinii publicznej błąd. Osoby te z przerażeniem oglądały w Internecie zdjęcia przedstawiające Matteo Salviniego z nagim torsem wśród tłumu ludzi (cóż być może zobaczyli, że jest takim samym facetem, jak inni). Jeszcze większym horrorem okazały się filmiki wicepremiera z DJ, gdy ten miksował ojczysty hymn, jak też, że polityk robił selfi z innymi oraz pił piwo i mojito (Chryste to przecież....)❗ Wyobraźmy sobie jednak, że najstraszniejsze miało dopiero nadejść... - wśród obecnych na festiwalu były ...młode dziewczyny ubrane stosownie do miejsca i wydarzenia.
Co było następne❓ Zdjęcia momentalnie zdobyły media społecznościowe wywołując w Italii (z tego, co przeczytałam w necie) tropikalny tajfun. Część społeczeństwa od razu potępiła wicepremiera. Mowa o oburzonych jego strojem i zachowaniem, że te jako mężowi stanu w żadnym razie nie przystoją❗
A ja w tym momencie postawię się akurat w roli adwokata „oskarżonego”❗😊 Wobec wypowiadających słowa krytyki powiem: wicepremiera Salviniego jako polityka można lubić lub nie, popierać bądź nie zgadzać się, jednak na owym koncercie zachował się, jak na każdego normalnego, dobrze bawiącego się człowieka przystało.
A teraz odnośnie moich powyższych słów, że każdy powinien umieć się ubrać. Wspomniałam już, że je podtrzymuję, lecz pewna „drobnostka”: należy posiadać umiejętność rozróżnienia, czy ktoś w danym momencie jest prywatnie, czy zawodowo❓
Tutaj też zadaję pytanie: czy na festiwalu p. Salvini był oficjalnie jako wicepremier czy zwyczajnie Matteo S.❓ Jeśli to drugie (a myślę, że raczej tak, nie surfowałam po necie, żeby znaleźć tą informację) to, o co u licha chodzi❓ Jako polityk, osoba sprawująca publiczną funkcję jest ok., a niby z jakiego powodu w prywatnym czasie miałby udawać kogoś kim nie jest❓
Szczerze mówiąc mam serdecznie dość wcinania się wszystkich w życie wszystkich! Rodzimy się przede wszystkim ludźmi, a to jaki wykonujemy zawód jest sprawą drugorzędną. Nie determinuje on życia danej osoby przez 24 godziny na dobę. Każdy ma prawo do prywatności. Może akurat wicepremier Włoch był na urlopie? Czy nikt o tym nie pomyślał❓ Może na festiwal miał pojechać opancerzonym samochodem z szoferem, ubrany w garnitur pod krawatem i kordonem ochroniarzy, którzy wcześniej przeczesali plażę, czy nikt nie podłożył ładunku wybuchowego❓❗❓❗
Albo inna opcja – wprawdzie trochę „okrojona”, ale zawsze stanowi jakieś wyjście: p. Salvini powinien zrobić namiastkę plaży na swoim podwórku wykopując obok jeziorko, zainstalować telebimy transmitujące imprezę i przynieść sobie coś do picia z prywatnego barku. Tak byłby sam, nie byłoby innych ze smartfonami i filmików w sieci.
Ludzie weźcie sobie na wstrzymanie! Po prostu widać, że Salvini to normalny człowiek, lubiący ludzi – w tym młodych, dobrą zabawę, chce czasem przyjemnie spędzać czas i nie jest sztywniakiem, zarozumiałym d..., jak wielu mu podobnych.
Nie chcę być złośliwą, ale bardziej „takiej” burzy spodziewałabym się w Polsce nie w Italii...
Cóż jedno z przekleństw mediów społecznościowych i mody na nie na maxa... W takich czasach przyszło nam żyć, że jeśli nie masz konta na FB, Twitterze, Instagramie to nie istniejesz - po prostu nie ma cię na Ziemi, sorry we wszechświecie, bo nasza Błękitna Planeta jest jego częścią. Media społecznościowe są takimi wścibskimi sąsiadami nowoczesnej generacji.
zdj.www.thennational.ae
P.S.
Będąc niedawno w Krakowie na Rynku piłam mojito czy również popełniłam wielki błąd? Wprawdzie politykiem nie jestem, ale dziennikarką, współpracuję z prasą polonijną i działam na rzecz swojego regionu.
Komentarze
Prześlij komentarz