Po
tym, jak 20 marca ubiegłego roku Nikolas Sarkozy
został zatrzymany przez policję w związku z nielegalnym
finansowaniem jego prezydenckiej kampanii wyborczej w 2007 roku przez
ówczesnego libijskiego przywódcę Ś.P. Muammara Kadafiego sprawa
ta ma swój ciąg dalszy.
Należy
wiedzieć, że Ś.P. od 20 XI 2011 r. pułkownik (Muammar Kadafi),
kiedy pożyczał pieniądze Francuzowi nie znajdował się jeszcze na
liście osób, których świat (to znaczy przywódcy państw
„broniących praw człowieka, stających na straży demokracji i
uwalniających społeczeństwa spod władzy krwawych i niegodziwych
tyranów”) będzie chciał, jak najszybciej pożegnać. Przeciwnie
– wielu z nich chętnie się z nim spotykało prowadząc znakomite
interesy. Mowa m.in. o gentelmanie o nazwisku Sarkozy.
zdj. www.interia.pl |
Wszystko
się zmieniło 19 marca 2011 roku, kiedy m.in. Ojczyzna tego pana
tworząca koalicję z kilkoma innymi państwami zaatakowała Libię.
W efekcie pułkownik Kadaffi został zamordowany, a kraj doprowadzony
do ruiny, czego konsekwencje odczuwa dziś niemal cała Europa
(zresztą tutaj należy uwzględnić wybitną rolę pani kanclerz
Angeli Merkel i jej wiernego pazia, którego ego przerasta wszelką
skalę, uważającego się za wybitną postać europejskiej sceny
politycznej - Emmiego z Pałacu Elizejskiego). Nie wspomnę o tysiącach ofiar,
ale odeślę do jednego z moich poprzednich wpisów:
Zresztą
oprócz sprawy związanej z nielegalnym finansowaniem kampanii
prezydenckiej przeciwko Sarkozy'emu toczą się jeszcze
kolejne o: domniemaną korupcję, oszustwa i handel wpływami. Po
obecnej przegranej czeka
go postępowanie karne.
Cóż
pan Nikolas przejdzie do historii (i na karty książek dla dzieci i
młodzieży do tegoż przedmiotu uczonego w szkołach?) jako drugi
prezydent Republiki Francuskiej, który zasiadł na ławie
oskarżonych.
Należy
ponosić konsekwencje swoich czynów. Obojętne kogo to dotyczy.
Wszyscy powinniśmy być wobec prawa równi i za popełnione
przestępstwa identycznie karani.
A tu jeszcze jedna ciekawa "lektura":
Komentarze
Prześlij komentarz