W
wyniku wczorajszych wydarzeń we Francji aresztowanych zostało ponad
1700 osób. Liczba ta jest dużo większą niż po zeszłotygodniowych
zamieszkach. Na szczęście tym razem nie ma ofiar śmiertelnych.
Prezydent Emmanuel Macron zapowiedział, że w jutrzejszym dniu
spotka się z przedstawicielami związków zawodowych, organizacji
pracodawców i lokalnych władz. Według zapowiedzi ma, także
wygłosić „ważne oświadczenie”.Tylko podstawowym pytaniem jest
to, czy w tym momencie Francuzi będą chcieli go jeszcze słuchać?
Ten pan tak naprawdę od samych początków protestów nie odnosił
do nich poważnie lekceważąc obywateli swego kraju. Bo – powtórzę
to już po raz kolejny – społeczeństwu na ulicach Paryża oraz
innych miast nie chodzi tylko i wyłącznie o cenę paliwa. Ma
wzrosnąć wszystko: gaz, prąd, żywność - podwyżki tak naprawdę
obejmą każdy aspekt życia tych ludzi. Pamiętajmy również, że w
kraju nad Sekwaną nadchodzą reformy systemu podatkowego i
emerytalnego. Pamiętajmy, że waloryzacji emerytur nie było tam od
dawna, a zapowiedzi o nich brak, jeśli natomiast chodzi o to
pierwsze podatki będą wyższe, jednak nie dla najbogatszych.
Tak,
więc czy słowa Emmanuela Macrona jeszcze będą coś znaczyć dla
Francuzów? Dodam, że w
sobotę eksperci wojskowi i policyjni zajmowali się kontami
na Twitterze. Władze zarządziły ich „pilną weryfikację”
części tych, które podobno rozprzestrzeniają fake newsy na temat
wydarzeń w kraju nad Sekwaną. Można też usłyszeć i przeczytać,
że w przekazywanie w eter informacji zaangażowani są Rosjanie (A
jakże inaczej!).
Zresztą,
jeśli chodzi o Twittera to rozumiem, że konta sprawdzane są we
Francji, ale spotkałam się z przypadkiem, że portal
społecznościowy wieczorem wczorajszego dnia poprosił o
zweryfikowanie konta osobę z Polski. Pojawił się komunikat, żeby
potwierdzić nr. tel. powiązany z kontem, na który zostanie wysłany
SMS z kodem weryfikacyjnym. Niestety osoba ta nie wie, czy to
rzeczywiście od Twittera, czy nie, bo w komunikacie jest napisane,
że wiadomość może być płatna.
Komentarze
Prześlij komentarz