Strach przed ludem i kupowanie czasu


Jak pokazał wczorajszy dzień dotychczasowe protesty Francuzów tak naprawdę nic im nie dały. Wszystko zostało tylko, przynajmniej jak na razie, odroczone w czasie. Usłyszeli nie o programie czy reformach mających naprawić kraj, tylko obietnice przekazane im przez premiera Edouarda Philippe w wystąpieniu telewizyjnym. Zastanawiam się, dlaczego nie prezydenta Emannuela Mcrona, ale to chyba retoryczne pytanie. Szef francuskiego rządu ogłosił, że w związku z masowymi protestami postanowiono zawiesić na sześć miesięcy planowaną od 1 stycznia podwyżkę akcyzy na paliwo. Dodał, także, że w okresie zimowym nie zwiększą się ceny opłat gazu i energii elektrycznej.

Pan Edouard Philippe powiedział: „Żaden podatek nie zasługuje na to, by ryzykować jedność narodu" dodając: „Trzeba być głuchym, by nie usłyszeć gniewu Francuzów”. Nawiązał tym samym do sobotnich protestów w Paryżu. Nawiasem mówiąc szkody wystąpień są szacowane są na 3-4 miliony euro, a ekonomiści ostrzegają, że protesty mogą kosztować francuską gospodarkę nawet miliardy euro.

Jeśli byłabym cyniczna sparafrazowałabym słowa p. premiera Edouarda Philippe w ten sposób, że: „żadna kasa dla rządu nie zasługuje na to żeby naród się zjednoczył przeciwko obecnej władzy”, natomiast obietnice przekazane ludowi to tak naprawdę nic innego, jak kupowanie czasu. I niestety obawiam się, że tak właśnie jest. Zresztą p. premier jednak chyba ma jakieś problemy ze słuchem, ponieważ protestujący domagają się ustąpienia prezydenta E. Macrona.

Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi