Odszedł kolejny z wielkich, z prawdziwych polityków


Wczorajszego ranka tak, co dzień włączyłam komputer, żeby przejrzeć w Internecie najświeższe informacje. „Przywitała” mnie ta, że odszedł kolejny z niewątpliwie wielkich ludzi naszego czasu. Niestety obawiam się, że jeden z ostatnich. W nocy z piątku na sobotę z ziemskim globem pożegnał się George H. W. Bush, 41. prezydent Stanów Zjednoczonych piastujący ten urząd w latach 1989 -1993.
O p. Prezydencie George'u H. W. Bush'u można mieć różne zdanie, jak również oceniać podjęte przez niego decyzje - nikt nie może jednak zakwestionować faktu, że jego prezydentura przypadła na przełomowe dla świata wydarzenia. Był nie tylko ostatnim prezydentem tzw. zimnej wojny lecz, także ostatnim piastującym najwyższy urząd w swoim kraju reprezentantem pokolenia pamiętającego drugą wojnę światową, jak też w niej uczestniczącym. Niewielu być może (a raczej najprawdopodobniej) wie, że miał zaledwie 18 lat, gdy po ataku Japonii na bazę amerykańskiej marynarki wojennej na Pearl Harbor zaraz po ukończeniu szkoły wojskowej wstąpił do wojska. Był najmłodszym pilotem bojowym floty wojennej w swoim kraju. W wieku 20 lat jego samolot został zestrzelony nad Pacyfikiem. Przyszły prezydent ocalał jako jedyny z całej załogi.
George H.W. Bush nie należał też nigdy do grona ludzi, których dzisiaj nazywamy „celebrytami”, polityka nie była dla niego sposobem na realizowanie osobistych ambicji, uzyskanie korzyści materialnych, chęci obecności w mediach, ale obowiązkiem.
Uważam również, że miał coś, o co dzisiaj niestety bardzo trudno (u wszystkich, bez wyjątku) – klasę.
Teraz już być może p. prezydent George H. W. Bush jest już ze swoją ukochaną żoną p. Barbarą, którą pożegnał w kwietniu br., po przeżytych wspólnie 73 lata oraz ich córeczką Robin.

Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi