Wczoraj
w Katowicach rozpoczął się szczyt klimatyczny. Odbywa się COP24,
czyli 24. sesja Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów
Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu. Obrady potrwają do 14
grudnia, a jej uczestnikami będzie blisko 30 tys. osób z całego
świata, w tym: prezydenci, szefowie rządów, ministrowie
odpowiedzialni za kwestie związane ze środowiskiem i klimatem oraz
inni ważni goście, którym na sercu leżą te sprawy.
Nie
będę wyliczać kto przyjechał (przyjedzie), a kogo zabraknie, bo
chcę zwrócić uwagę na osobę prezydenta Austrii p. Alexandra
Van der Bellena, który chcąc pokazać,
jak można troszczyć się o Błękitną Planetę, jak na razie tak
naprawdę jedyny nasz dom, i zmniejszyć emisję dwutlenku węgla do
atmosfery przyjechał do Katowic... pociągiem.
Co
równie zaskakujące podróż wraz z towarzyszącymi mu osobami
odbył drugą klasą, a z dziennikarzami spotkał się w wagonie
restauracyjnym. Podobno koleje, zarówno austriacka, jak i polskie,
nie wiedziały, że jednym z pasażerów będzie prezydent Austrii.
I
w tym miejscu pozwolę sobie zadać pytanie: czy głowa państwa może
podróżować na ważne spotkania i wydarzenia zwykłym pociągiem,
jak każdy normalny człowiek? Okazuje się, że jednak może i tu
wielki szacun w stronę p. prezydenta Alexandra Van der Bellena.
Przykre jest, że jego postawa stanowi ewenement w świecie tzw.
elit, bo jakoś trudno jest mi sobie wyobrazić (a wyobraźnię mam
ogromną!) olbrzymią większość z tych ludzi postępujących tak
samo. No może ewentualnie dla zrobienia dobrego PR przed wyborami,
jakoś wątpię, czy dla dobra innej sprawy zdobyliby się na ten
krok. Trudno mi sobie wyobrazić prawdziwe bratanie się z plebsem,
prędzej woleliby odwołać wizytę.
Komentarze
Prześlij komentarz