Za
niecałą dobę będziemy żegnali 2018 rok. Z okazji powitania 2019
usłyszymy wiele życzeń: szczęścia, zdrowia, radości, wszelkiej
pomyślności i żeby był lepszym od minionego. Tylko, że ten nowy
rok nie będzie się niczym tak naprawdę różnił od poprzednich 12
miesięcy. Nie spotka nas nic lepszego, ani raczej nadzwyczajnego.
Zaznaczę, że pisząc to nie jestem pesymistką tylko realistką
obiektywnie patrzącą na to, co nas otacza i czego jesteśmy, chcąc
lub nie, świadkami. Przytoczone powinszowania najbardziej mnie
śmieszą i odbieram jako zwyczajną kpinę z ludzi, gdy padają od
osób decyzyjnych, od których zależą losy świata i milionów
istnień. Od nich właśnie słyszymy, także wyrażenie nadziei o
pokój i bezpieczeństwo na naszej planecie, dobrobyt itd. Więc
zaręczam już teraz, żeby nie liczyć na wiele w 2019 roku. Wciąż
będą: wojny, niepokoje społeczne, bluzgi polityków z każdej
możliwej strony, klęski żywiołowe, a wokół nas królować:
kłamstwo, hipokryzja i cynizm. I dotyczy to wszystkich.
Polityka
Dlaczego
nie będzie pokoju?
Powiem
brutalnie, ale prawdziwie – zwyczajnie się on nie opłaca. Tak,
więc nie
miejmy złudzeń - dwa słowa: ekonomia i
władza.
Przemysł zbrojeniowy stanowi jedną z najważniejszych gałęzi
gospodarek wielu państw. Pomijając fakt, że są osoby czerpiące z
niego niebagatelne zyski daje zatrudnienie, a co za tym idzie środki
do życia, w skali świata milionom ludzi. Nie zapominajmy, także o
czarnym rynku. Pamiętajmy również, że cały czas trwają pracę
nad nową, doskonalszą i wydajniejszą bronią, więc równocześnie
trzeba pozbywać się „starych zapasów”.
Obecnie
wszelkie konflikty aranżowane są tak naprawdę sztucznie. Pod
płaszczykiem pięknych słów walki o demokrację, prawa człowieka,
wyzwolenie żyjących spod okrutnych rządów tyranów. Tworzy
się zamęt społeczny mający sprowokować zamieszki, przy czym
sytuację należy przedstawić tak, aby przekonać świat, że jedyną
możliwością jest wysłanie wojska, bo wszystkie pokojowe środki
wykorzystano. Albo udawał, że wierzy, przynajmniej ci mający
później czerpać z tego korzyści. Do tego niezbędny jest
należycie przygotowany PR. Ewentualnie rozgrywa się konflikt
„cudzymi rękoma” przy cichym wsparciu. Inny przykład to
sztucznie wywołana wojna, żeby zlikwidować niewygodnych mających
na nas „haka”. Zdarzają się, także sytuacje, że udziałem w
konflikcie jest brak jakiegokolwiek zaangażowania mimo, że akurat
tutaj należałoby.
Władza
To
kolejny czynnik, któremu potrzebna jest destabilizacja świata.
Zresztą jest ona nierozerwalnie związana z pieniędzmi. Korzyści
płynące z konfliktów, wykorzystania i sprzedaży używanej w nich
broni, a następnie profity w formie np. kontraktów lub innych
źródeł zapewniające dochód swojemu krajowi. Polepszenie się
życiowej stopy wpływa pozytywnie na odbiór przez społeczeństwo i
ma bardzo istotne znaczenie przy kolejnych wyborach. Pomijam kwestię
„podziękowań” za pomoc w załatwieniu lub ułatwieniu biznesów,
to tzw. temat „rzeka”. Zresztą nie można zaprzeczyć, że część
polityków (byłych lub obecnych) mówiąc kolokwialnie siedzi w
kieszeniach koncernów zbrojeniowych i innych z nimi powiązanych.
Nie piastują tam też byle jakich stanowisk z wynagrodzeniem na
przysłowiowe „waciki”.
Niestety
pieniądze „nie śmierdzą” i zawsze się przydadzą, a że
okupione: krwią, bólem, płaczem i ludzkimi tragediami… No
cóż…Taki jest świat, a wygłoszenie kilku pięknych słów
przecież nic nigdy nie kosztuje.
Nieprawdaż?
Emigranci, imigranci i inni
Kryzys
związany z uchodźcami również będzie trwał nadal, mogę dodać,
że w najlepsze.
Dlaczego?
Ponieważ część ludzi rzeczywiście pragnie innego, lepszego życia dla siebie, swoich bliskich i temu zaprzeczyć nie można. Zrozummy jednak, iż nie wszyscy przybywający do „lepszego świata” chcą żyć na przysłowiowym garnuszku innych państw i jego obywateli pobierając zasiłki nic przy tym nie robiąc.
Dlaczego?
Ponieważ część ludzi rzeczywiście pragnie innego, lepszego życia dla siebie, swoich bliskich i temu zaprzeczyć nie można. Zrozummy jednak, iż nie wszyscy przybywający do „lepszego świata” chcą żyć na przysłowiowym garnuszku innych państw i jego obywateli pobierając zasiłki nic przy tym nie robiąc.
Niestety
wśród nowych mieszkańców krajów rozwiniętych znajdują się,
także chorzy na głowę oraz naiwni wierzący w bajki o Raju, gdy
pożegna ziemski padół detonując ładunek wybuchowy lub wykonując
inną czynność mającą na celu pozbawić życia jak najwięcej
Bogu ducha winnych osób. Do tego dochodzi niezadowolenie rodzimych
mieszkańców w wielu państwach wywołanych nie częściowo powyższym, bo i także wewnętrzną polityką rządzących. Tylko milczenie trwa, gdy
pojawiają się pytania o to, kto jest odpowiedzialny za obecną
sytuację?
Przepraszam
za słowo, którego zaraz użyję, ale za spieprzenie dotychczas w
miarę uporządkowanego i stabilnego świata winę ponoszą pragnący
robić po swojemu porządki na Matce Ziemi w imię wprowadzania
demokracji (czymkolwiek ona tak naprawdę jest) oraz walki o prawa człowieka (te tzw. „prawa człowieka”).
Tu też odsyłam do moich wcześniejszych słów. Ale jest jeszcze
jeden „szczegół” i ominąć go nie można - czerpiące
zyski (nie raz sumy niewyobrażalne dla „normalnego szarego”
człowieka) zwyczajne mafie, bo im pokój, także „nie leży”.
No i na koniec jakżeby było inaczej – część tzw. miejscowych
„elit” pragnących „wybić się” na nowej sytuacji.
Pamiętajmy: pieniądz nie śmierdzi.
Polska
Co
do naszego kraju to 2019 rok będzie dla sporej części osób niczym
El Dorado.
Może
trochę złe porównanie, ale to najlepszy dla nich czas: wybory do
Europarlamentu i rodzimego Parlamentu. Oj, ale tu dopiero
zobaczymy...
W
show biznesie obowiązuje niepisana reguła: nie ważne, jak i co
piszą, byleby dobrze napisano (lub wypowiedziano) nazwisko. Wielu
może zaskoczyć odniesienie,
ale przecież nasza scena polityczna już dawno przestała ją
przypominać i być. Raczej mało tu prawdziwych polityków, bo ci
(nawet jeśli kiedyś nimi byli) stali się przeważnie zwykłymi
celebrytami. Do znudzenia będziemy, więc świadkami: pyskówek,
wyzwisk, happeningów i najróżniejszych scenek niczym z tandetnych
kabaretów i komedii. Dla mediów idealna sytuacja: newsy „do
wyboru i koloru”. Tylko, że ja na miejscu dziennikarzy zwyczajnie
ową bezmyślność bym przemilczała zajmując się istotnymi
sprawami pytając właśnie o nie kandydatów lub potencjalnych
kandydatów.
Niestety
w wielu społeczeństwach funkcjonuje coś takiego, że bardziej
zapada ludziom w pamięć głupota
i raczej nie mają chęci
zagłębiać się w dany temat. Przykre, ale właśnie w dużej
części przyczynił się do tego Internet i media społecznościowe.
Już dawno powiedziałam, że pewnym osobom powinien zostać odebrany
dostęp do wspomnianych technologii. Tylko, że niestety to, co dzieje się w Polsce jest wcale nie jest śmieszne tylko żałosne. Dla mnie przykre i przerażające, że tworzący
tzw. klasę polityczną, od której zależy los naszej Ojczyzny i nas
to tak naprawdę sporo osób z przypadku.
Jakbym
była cyniczna i złośliwa zadałabym pytanie: kiedy nasi politycy
„zaserwują nam spektakl”, gdzie Sejm RP staje się ringiem, bo
jeszcze tego nie było? Tylko, że może od razu dla MMA albo wrestlingu.
Kultura
Niestety
i tu jestem pesymistką: wciąż królować będą żałosne
programiki robiące z tzw. celebrytów - ludzi w przeważającej
części na niczym się nie znających i nic sobą reprezentujących - wielkie gwiazdy i autorytety na każdy możliwy temat. Ewentualnie nikomu tak naprawdę nie znani "wskoczą" po emisji w telewizji do grona "znani z tego, że są znani". Tytuły owych
formatów rozpoznamy przez zawarte w nich słowa: „gwiazdy” lub z
„gwiazdami”. Za artystów pierwszej ligi będą uchodzić tak,
jak dotychczas grający od lat tą samą rolę w jednym tytule oraz
udający, że umieją śpiewać, którym do prawdziwych piosenkarzy
jest nie, jak z Ziemi na Marsa, ale na Uran. Osoby te media będą
kreowały na gwiazdy, z którymi Polacy mają się liczyć, słuchać
ich i naśladować. Zapomniałam jeszcze o jednym – namawiać do
kupowania „ich” książek. Nie napiszę, że autorstwa
powyższych, ponieważ idę o zakład, że w wielu przypadkach
zrobili to dobrze opłaceni profesjonaliści. Cóż to dzisiaj
zjawisko powszechne, że coś firmuje się swoim nazwiskiem
zapewniając, że tak jest naprawdę. Naiwnemu fanowi nie przyjdzie
na myśl, że sprawa ma się trochę inaczej i bez zastanowienia
kupią wszystko, co wydadzą „gwiazdki”, których konta bankowe
będą rosnąć. Dalej też niestety autorytety będzie wskazywać
ilość „laików” i obserwatorów na Twitterze, Instagramie,
Facebooku czy innym portalu społecznościowym. Przykre, ale z
prawdziwą kulturą ma to wszystko niewiele wspólnego...
Kościół
Cóż
tu również nic nic się nie zmieni. Przykre, ale papież Franciszek
dalej będzie dla wielu hierarchów i księży przysłowiową solą w
oku. Choć chce zmienić dzisiejszy Kościół katolicki i przywrócić
to czym być powinien jest niewielu pragnących tego samego. Zarówno
w Polsce, jak i na świecie. Ponownie słowa, które napisałam
wcześniej: władza i pieniądze nie śmierdzą.
Tutaj
przyznam się, że to, co mówił Jorge
Mario Bergoglio podczas
odbywających się niecałe 3 lata temu w Polsce Światowych Dni
Młodzieży wcale nie wywołało mojego entuzjazmu. Było wprost
przeciwnie. Czułam ból i po ludzku smutek, wiedząc, że choć
dobre, mądre i prawdziwe słowa nic nie zmienią na świecie. Nie ma
na to szansy.
Sam
papież Franciszek to za mało - zwłaszcza, gdy głoszone przez
niego słowa o kościele ubogim, sprawiedliwym, miłosiernym, wyjściu
kapłanów do ludzi, staniu się bardziej ludzkimi wywołuje u sporej
części purpurę na twarzy z wściekłości, On sam jest natomiast
dla nich niczym heretyk. A gdzie jeszcze walka z pedofilią i sprawy
dotyczące finansów...! Pomijam stronę międzynarodowej polityki i
finansjery. Cóż żyjemy w świecie, gdzie tak naprawdę żadne
prawa nie są przestrzegane: ani ludzkie, ani Boskie – z tym, że
te drugie nawet w najwyższych kręgach samego Kościoła
katolickiego.
Sport
No
i na koniec pochylę się jeszcze nad sportem. Mówiąc o naszym
rodzimym „podwórku” niestety też nic nie ulegnie zmianie. Idę
o zakład, że dalej za sport nr 1 będzie uważana piłka nożna, a
najlepszym w tym fachu Robert Lewandowski. Nadal część kręgów - w tym on sam zechce podtrzymywać jego legendę i głosić „bajki” o przejściu do Realu Madryt,
że chcą go w nim za wszelką cenę. Powiem szczerze: Lewandowski nie
jest złym piłkarzem, ale i nie najlepszym – prezentuje klasę
średnią. To media zrobiły z niego „star”, a z jego żony
celebrytkę „znającą się na wszystkim”. Ok. Bayern Monachium
zawdzięcza mu sukcesy, ale tam właśnie jego zadaniem jest
strzelanie goli i za to mu płacą. Tam cały zespół gra na niego.
Całe
szczęście, że są skoki narciarskie, gdzie nasi skoczkowie
rzeczywiście coś prezentują. Na pewno zresztą więcej niż
piłkarze tylko, niestety o tej dyscyplinie pamięta się zazwyczaj
tylko zimą.
Marzyłabym
o tym, żeby w Polsce trochę większym szacunkiem obdarzono piłkę
ręczną. Tak się składa, że to ci sportowcy, ci ludzie naprawdę
są tego godni, a grając dają z siebie wszystko. Wiedzą, co to
ciężka walka i honor. Przykre, że mało osób to widzi, a piłkarze
„od nogi” wyskakują z prawie każdej przysłowiowej lodówki.
Dla mnie osobiście przykładem człowieka i sportowca jest pan Karol
Bielecki i wspomniany wcześniej p. Kamil Stoch nie np. R.
Lewandowski.
Nauka i medycyna
No
i na koniec nauka. Zawsze mówiłam, mówię i mówić będę „first
off all science”. Jedyną dziedziną życia, gdzie widzę nadzieję,
że coś się uda obserwuję właśnie tutaj i tym ludziom kibicuję.
Komentarze
Prześlij komentarz