Jarmark bożonarodzeniowy, podniesione ciśnienie i skończmy z zaściankowością!


W mojej miejscowości kolejny już raz przed Bożym Narodzeniem zorganizowany został świąteczny jarmark. Moim zdaniem to piękne wprowadzenie w ten wyjątkowy i specyficzny klimat. Zresztą jeszcze kilka lat temu zazdrościłam innym miastom, że odbywa się w nich coś takiego.

Niestety w związku z tym wydarzeniem jest coś, co delikatnie mówiąc, podniosło mi ciśnienie. Usłyszałam, że po ubiegłorocznym kiermaszu część osób wyrażała niezadowolenie mając za złe organizatorom, iż wśród utworów bożonarodzeniowych, które można było usłyszeć na Rynku były też te zagraniczne! Owszem to prawda, ale puszczano również bardzo wiele w naszym rodzimym języku.

Jeśli mam być szczerą (a chcę być!) powiem, że nie widzę w tym absolutnie nic złego! Wprost przeciwnie! Tak się składa, iż akurat możliwość usłyszenia zagranicznych świątecznych utworów bardzo mnie cieszyła. Nie twierdzę, że polskie kolędy są złe, czy brzydkie – tak nie jest i zresztą sama bardzo lubię je śpiewać (większość), jednak dlaczego podczas tego specjalnego jarmarku ograniczać się tylko do nich? Nie przekonuje mnie argument osób mówiących, że gdy ktoś chce usłyszeć obce kolędy i świąteczne piosenki może kupić sobie płytę lub znaleźć w Internecie. Dlaczego? Dlatego, że wielu ludzi tego nie zrobi, chociażby przez wzgląd, że mają w domach inne zajęcia, którym muszą poświęcić czas. Inna sprawa, że niektórych zwyczajnie nie stać wydać pieniędzy na „krążek”, a wbrew opinii również sporo osób nieznających się na komputerach (zwłaszcza starszych). Drugi, że są to teksty w innych językach, których wielu nie zna też nie jest dla mnie do przyjęcia.

Ja taką sytuację odbieram całkiem naturalnie. Zadaję, także krytykom pytanie: dlaczego przy takim dniu, jak bożonarodzeniowy jarmark nie poznać, choć malutkiej części, kultury innych krajów i narodów? W jakimś stopniu zaznajomić się z nią? Nie jest to dla mnie niczym złym, zwłaszcza, że w tym przypadku utwory były popularne. Nie trzeba było znać obcego języka, żeby wiedzieć, o czym są.

Kolejny argument z mojej strony to ten, że sporo w tradycjach bożonarodzeniowych kultywowanych w Polsce stanowią elementy zaczerpnięte właśnie od innych nacji. Gdyby patrzeć na święta przez pryzmat tych rodzimych to tak naprawdę nie powinno być nawet choinki! Zresztą części kolęd, także, bo wprawdzie mają polskie słowa, ale stworzyli je zagraniczni autorzy.

Po za tym uważam, również za coś pięknego, że możemy obcować z czymś „nowym” (w cudzysłowie, bo zarówno dla mnie, jak i pewnego procenta polskiego społeczeństwa to nie jest nic nowego i nadzwyczajnego). To, co zaraz napiszę pewnym osobom nie przypadnie do gustu, zostanę za to skrytykowana, ale mimo że jestem Polką uważam, że nasze lub „nasze” tradycje nie są ani lepszymi, ani gorszymi od mieszkańców innych części świata. Warto je poznawać, zaznajamiać się z nimi i obcować, bo przy tym się uczymy – nie tylko o innych, ale i o sobie samym. Wielką dobrocią jest nauka, która tak naprawdę nie zna granic wiekowych, nie bądźmy zaściankowi tylko otwórzmy się na nią i świat.

Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi