Tonący brzytwy się chwyta. Słowa nie zrobiły na mnie wrażenia


Dzisiaj w kościołach katolickich został odczytany list biskupów w sprawie pedofilii w szeregach instytucji.

Jest takie przysłowie, że tonący brzytwy się chwyta.

Cóż szczerze mówiąc zawarte w nim słowa jakoś nie zrobiły na mnie wrażenia.

Dlaczego?

Dlatego, ponieważ w Kościele katolickim – w tym też polskim – problem molestowania i wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży przez duchownych oraz chronienia ich przez hierarchów istnieje nie od wczoraj, czy roku. Od wielu o lat o sprawach mówi się głośno i wyraźnie. Hierarchowie katolicki nie zrobili absolutnie nic – albo zrobili bardzo niewiele – żeby temu przeciwdziałać, a sprawcy zostali ukarani tak, jak powinno to mieć miejsce w państwie prawa. Zamiast tego problem był bagatelizowany, przypadki ukrywane, sprawcy chronieni, ewentualnie przenoszeni na inne parafie bądź wysyłani do innych krajów.

Dziś już wiemy, bo podały to media – wśród winnych byli nawet sami biskupi i inni – bo nie popełnił przestępstwa wyłącznie sam sprawca, ale chroniący go przed wymiarem sprawiedliwości wiedząc, że popełnił zbrodnię. Najobrzydliwsze, że winę za zachowanie duchownych przenoszono na bezbronne ofiary!

Po raz kolejny też powtórzę: nie rzucam oskarżeń w stronę wszystkich stanu kapłańskiego, bo wielu naprawdę wspaniale wypełnia swoją pracę. Tych uczciwych ludzi jest mi przykro, ale winnymi temu są sprawcy ohydnych zbrodni i ważne persony rodzimego Kościoła katolickiego dające im na to przyzwolenie, bo inaczej obecnej sytuacji nazwać nie można.
Więcej na ten temat znajdziecie Państwo w moich wcześniejszych postach.




zdj. www.wyborcza.pl

Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi