Wstyd, że ktoś taki jest księdzem! Głupota, ograniczenie i chamstwo.


Pisałam niejednokrotnie, że bardzo lubię czytać książki i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Sięgam jednak tylko po te samodzielnie wybrane. Wyjątek stanowiły szkolne lektury. Przyznaję, iż pomimo wielkiego poświęcenia nie byłam w stanie przeczytać wszystkich. Interesującymi pozycjami dla mnie to tematy: historyczne, biografie, pamiętniki, podróżnicze, naukowe, przygodowe, sensacyjne z wartką akcją i historycznymi oraz religijnymi tajemnicami, jak też s-f i fantasy. Tych ostatnich niby czemu nie miałabym czytać skoro spodoba mi się streszczenie❓ Zaznaczę, że patrzę na nie zawsze, gdyż chcę wiedzieć o czym jest książka. Powtórzę też coś, co napisałam kiedyś: fakt, że ktoś o danym nazwisku napisał „coś” nie znaczy, że od razu owe „coś” to wiekopomne niepodważalne dzieło. Bzdura! Znam mnóstwo takich, których tytuł i autor nic wielu osobom nie mówią, a warto było poświęcić czas i przeczytać.

W niedzielę w Gdańsku księża wraz z ministrantami dokonali spalenia książek i rzeczy kojarzonych z innymi religiami. Były to m.in. tytuły o „Harry'm Patterze”, „Tajemnice Standardowej medycyny i magii”, „Zmierzch” oraz gadżety z „Hello Kitty”. Najpierw wszystko wrzucono do dużego kosza, a następnie przeniesiono przed jeden z kościołów. Zostały zniszczone w zrobionym specjalnie kamiennym kręgu, wokół którego chłopcy się modlili, a towarzyszący im kapłani uśmiechali się.

Takie zdjęcia obiegły Internet.

Użytkownicy sieci rozpoznali na nich niejakiego ks. Rafała Jarosiewicza z koszalińskiej fundacji „SMS z Nieba” oraz ks. Jana Kucharskiego duchownego z tej konkretnej parafii. Zapytany o owe zdarzenie przez dziennikarzy pierwszy z nich tak się tłumaczył: spalone publikacje to książki "magiczne", traktujące "o magii", a tego typu literatura jest sprzeczna z bożym słowem i należy ją odrzucić. Drugi z duchownych był „nieuchwytny”. W każdym razie obaj ostrzegają: "by uważać, co się czyta, ponieważ wpływa to na nas i nasze postrzeganie świata" oraz jest sprzeczne z pierwszym przykazaniem bożym i zapisami Katechizmu Kościoła katolickiego.

Cóż mi palenie książek przywołuje na myśl pewne wydarzenia z przeszłości – i to nie tylko tą tragiczną sprzed kilkudziesięciu lat i m.in. „panem” o nazwisku Hitler, ale również trochę bardziej odległą, równie przerażającą. Cóż dzięki tej wcześniejszej niestety wiele odkryć, które pozytywnie wpłynęły na świat i nasze życie musiały zostać ponownie wydobyte na światło dzienne. Wcześniejsze - lub osoby będące do nich na dobrej, prostej drodze – większość z nich spłonęło na stosach albo w innych męczarniach. Prace naukowe podzielały ten los lub wpisywano je na listę zakazaną do rozpowszechniania.

Powtarzam: nikt mi nie będzie mówił, co mam czytać, a co nie! Mam swój rozum, a mózgu używam w celu, do którego zostaliśmy nim obdarzeni. Ksiądz nie jest dla mnie też żadnym autorytetem poprzez sam fakt, że nim jest (jak nawet i dziś część osób chciałoby, żeby tak właśnie było). Facet po prostu wykonuje taki, a nie inny zawód, bo tak się do sprawowanej przez niego funkcji odnoszę. Autorytetem może być dla mnie ktoś, kto dokonał jakiegoś ważnego odkrycia, w ogóle czegoś ważnego albo poprzez przykład swojego życia, postępowania czy posiadanej wiedzy.
Mówiąc o niedzielnym wydarzeniu, tym czego dopuścili się duchowni, nie powiem, że to chore, ponieważ nie chcę urazić naprawdę cierpiących ludzi. Było to: kompletnie głupie, ograniczone, bezmyślne, jak też zwyczajnie chamskie. Uważam, że księża ci powinni ponieść konsekwencje - zarówno nałożone przez przełożonego, jak i prawne. W drugim przypadku za m.in. dopuszczenie się przestępstwa obrazy uczuć religijnych. Mam nadzieję, że sprawą zajmie się prokuratura.

Swoją drogą wśród moich ulubionych autorów jest np. p. James Rollins. Myślę, że ww. kapłani przyjęliby to z jawną zgrozą i przerażeniem, polecam np. "Wirus Judasza" . Dodatkowo ściany w moim domu zdobią m.in. maski weneckie, obrazy afrykańskie, a na półce stoją rzeźby - starożytnej greckiej bogini Ateny, posążki Buddy i sowa.

Na szczęście w polskim kościele katolickim głos rozsądku w tej sprawie zajął ks. prof. Andrzej Kobyliński – filozof, etyk i prof. nadzwyczajny warszawskiego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego to, co wydarzyło się w Gdańsku:

To zwycięstwo magii nad rozumem. Niestety, obecnie część księży katolickich w Polsce stosuje różne szamańskie praktyki religijne. Jedną z nich jest uwalnianie ludzi od złych duchów, które rzekomo wchodzą do naszego życia przez tzw. furtki. "Furtki" to na przykład niewłaściwe książki czy płyty muzyczne" 

W sposób rozumny podszedł do tego też inny duchowny, zresztą na studiach mój wykładowca, ks. Kazimierz Sowa:

Nie mieści mi się to w głowie, niezależne od intencji. Uważam, że było to aktem barbarzyńskim wręcz i wpisuje się w schemat Kościoła, który walczy z demonami przez palenie książek.” Uważa on też akcję za przejaw najzwyklejszej głupoty: Taka akcja w XXI wieku, w Europie? Palenie maskotek, palenie parasola tylko dlatego, że jest na nim namalowany jakiś kociak? Niszczenie figurek słonia? Dla mnie to kompletnie niezrozumiałe. Uważam, że to przerost formy nad treścią. Co więcej, ta forma pokazała, że ktoś, kto to wymyśli, nie myślał o niczym. Mówiąc poważnie, to nie błąd, tylko głupota”.

Dziękuję obu księżom za te ich słowa.




Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi