Nie
wypowiadałam się w tej kwestii, ale dzisiaj kilka słów. Czy
nauczyciele mają rację, że strajkują?
To, że za mało zarabiają
jest oczywistym, a pensja w szkole prywatnej i państwowej to dwie
różne „bajki”. Tylko, że prawda jest taka, iż w Polsce źle
zarabiają nie tylko pracownicy związani z edukacją, ale sporo
więcej naszego społeczeństwa.
Realne
zarobki ogromnej większości ludzi to najniższa krajowa. Niech mi
ktoś powie, jak można przeżyć za 1700 zł miesięcznie?!
Przepraszam bardzo, ale to jest jawna kompromitacja państwa. Za
takie pieniądza tak naprawdę nie da się żyć. To jest wegetacja,
żeby nie powiedzieć, iż jesteśmy niewolnikami we własnym kraju!
Owszem
można mówić, że jak są dwie osoby to już prawie 4 tys., tylko
warto przy tym zauważyć ile wszystko kosztuje. Zwłaszcza w
większym mieście. Oczywiście będą inni zarzucający mi, że i na
dzieci rodzice dodatkowo dostają po 500 zł, są różne
udogodnienia jednak bądźmy uczciwi - to tak naprawdę, także nic w
porównaniu z kosztami życia. Nie daj Boże, gdy do tego dojdzie
choroba. Nikt też nie zauważa, iż wraz z „pomocą finansową”
w górę idzie wszystko: jedzenie, środki chemiczne, media itd. O
tym się niestety nie mówi. Cisza. Fakt posiadania przez kogoś
mieszkania, czy domu (ile z tych ludzi ma je na kredyty, które
będzie przez lata spłacać?!), mającego wrzucić coś do
przysłowiowego garnka (zaznaczam, że nie wykwintnych dań),
chodzących do szkoły dzieci, mogących od czasu do czasu kupić
sobie coś do ubrania, kosmetyku czy raz na jakiś czas wyjazdu na
wakacje (nawet za granicę) nie znaczy, że jest się bogatym! To, co
wymieniłam to żaden luksus! Powtarzam: większość społeczeństwa
nie żyje, a wegetuje odliczając dni od przysłowiowego pierwszego
do pierwszego. W tej prawdziwej, rzeczywistej Polsce ta część
„normalnego” społeczeństwa żyje najbardziej skromnie, jak się
da, bo na lepiej ich zwyczajnie nie stać! Dlatego, kto tylko może
próbuje dorabiać tutaj albo wyjeżdża za granicę (najczęściej
do pracy fizycznej) zamiast spędzić więcej czasu z najbliższymi.
Takie właśnie możliwości życia i wychowania potomstwa daje nasza
ukochana Ojczyzna.
Nie
jest prawdą, także i to, że zmniejszyło się bezrobocie. Staże,
prace interwencyjne i publiczne oraz inne formy zatrudnienia na kilka
miesięcy to żadna praca. Zwłaszcza, że pracodawcy wolą
zatrudniać właśnie poprzez urzędy pracy, z których mają
refundację. Tak jest zwłaszcza w niewielkich miejscowościach.
Owszem będą mówiący, że nie mam racji, praca jest tylko chętnych
do niej brak. Od razu mówię, że nikomu nie ubliżam, ale to akurat
mnie nie dziwi, iż osoba po ukończeniu studiów, nie rzadko więcej
niż jednego fakultetu, nie chce iść do pracy fizycznej tylko
biurowej. To najnormalniejsza rzecz. Prawdą jest, także i to, że w
sprawie zdobycia pracy najłatwiej mają mający koligacje rodzinne
lub tzw. znajomości.
Rynek
pracy w Polsce stanowi temat rzekę i tak nie jest od 3 lat, ale
wielu, wielu więcej. Tak naprawdę żaden rząd nie zrobił nic, aby
ludzie mogli godnie żyć. To, że u nas dobrze się żyje jest jawną
kpiną. Może moje słowa będą dla niektórych obrzydliwymi, ale
przedstawiłam wyłącznie polską od lat rzeczywistość, a
mówienie, że średnia pensja krajowa wynosi prawie 5 tys. zł to
kwota ta dla przeciętnego Polaka jest wziętą z przysłowiowego
sufitu.
Np. w galerii na Targówku w Warszawie kartka wisi przy kartce, masa sklepów poszukuje sprzedawców. Nikt nie chce pracować w sklepie za najniższą krajową i zabijać się o wykonywanie celów sprzedażowych.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale większość i tak w sklepie skończy, bo w handel u nas się rozwija a najlepsze prace biurowe (też większość za marną kasę) są obsadzone. Ja też skończę w handlu, czuję to po kościach. Obserwuję rynek pracy już niemal 20 lat. Albo się jest za starym albo się ma za mało doświadczenia. Na handel jest się odpowiednim cały czas.