Tego, co poniżej nie zaliczam do „covidowego” pamiętnika, lecz stanowi... nazwijmy to jego uzupełnienie. Ukazuje panującą wtedy rzeczywistość, a poza tym to jeden z newsów ostatnich dni z Włoch, a jak wiadomo właśnie temu państwu w dużej mierze poświęcony jest mój blog.
Ale nie tylko, gdyż w moim odczuciu mogę powiązać to z Polską (kolejny raz w sprawie walki z pandemią chińskiej zarazy❗). Dlaczego❓ Ponieważ zanim zaczniemy kogokolwiek hejtować, wyzywać, ubliżać, wypisywać oraz wygadywać najgorsze bluzgi zobaczmy, jak było gdzie indziej. Byłoby dobrze najpierw rozeznać się w sytuacji, a później – powiem delikatnie – wrzucać kamienie do własnego ogródka. Zwłaszcza, gdy u Ciebie o wiele lepiej, niż u tych drugich i „takich numerach” nie ma mowy❗
A teraz Włochy:
Giuseppe De Lorenzo - dziennikarz współpracujący z lGiornale.it od 2015 roku. W 2017 roku opublikował Arcipelago Ng (La Vela), jest to przeprowadzone śledztwo na temat statków humanitarnych operujących na Morzu Śródziemnym. W 2020 roku wraz z Andreą Indini opublikował Czarną księgę koronawirusa (Historica Edizioni).
Raport wstrząsu : „Brak Dpi”. Ale Di Maio wysłał je do Chin
10 czerwca 2021 - 09:03
Protokół grupy zadaniowej został opublikowany po apelu braci włoskich (Fratelli Italian). Ministerstwo Zdrowia wiedziało o problemach z zaopatrzeniem. Ale 18 ton wysłano do Pekinu
W końcu tajemnica została zdjęta. Po miesiącach walk Galeazzo Bignami (Fdi), po nieudanym dostępie do dokumentów, apelu do TRA i kilku próbach Ministerstwa Zdrowia o ich nieudostępnianiu, wreszcie protokół z grupy zadaniowej zostaje upubliczniony. Są to ważne dokumenty do rekonstrukcji dni poprzedzających „dzień 0” Codogno. I będą musiały zostać dokładnie przeanalizowane. Ale przede wszystkim zawierają rewelacje, które mogą rzucić cień na twórczość Luigiego Di Maio i Roberto Speranzy. Kiedy ministerstwo spraw zagranicznych wysłało do Chin materiały medyczne, w rzeczywistości grupa zadaniowa była już świadoma „ograniczonej dostępności” urządzeń medycznych, masek i respiratorów. Materiały, które wkrótce miały być podane jak chleb, ale które i tak popłynęły z Brindisi do Pekinu. Pozostawiając Włochy niestrzeżone.
Aby zrozumieć, trzeba cofnąć się do 29 stycznia, tydzień po utworzeniu grupy ekspertów. Tego dnia ówczesny sekretarz generalny ministerstwa Giuseppe Ruocco, informuje obecnych, że „prowadzone są badania rynku dotyczące ewentualnego zakupu środków ochrony indywidualnej, rękawic, kombinezonów i masek”. Wirus jest wciąż tylko odległym chińskim wrogiem. Ale, jak wiemy, lepiej zapobiegać niż leczyć. Obawy Ruocco są zrozumiałe. Rzeczywiście, 2 lutego wiadomości napływające z firm dotyczące „urządzeń medycznych” nie są już tak pocieszające. Nie tylko „informacje nie docierają szybko”, ale w tej chwili tylko jedna firma odpowiedziała na apel, twierdząc, że ma na stanie tylko 800 tys. i może odzyskać nie więcej niż 400 tys. w ciągu dziesięciu dni. Drobiazg, jeśli pomyślisz o miliardach, które zostaną zainwestowane w kolejnych miesiącach.
Istnieje również całkowita niepewność dotycząca urządzeń do ochrony twarzy. „Główne firmy zwiększyły produkcję”, mówi Ruocco. I „wydaje się”, że w Chinach „produkcja też się wznawia”. Problemem są jednak zapasy. 4 lutego, a więc na 11 dni przed lotem, który przywiezie z Brindisi do Chin tony urządzeń, Confindustria informuje rząd, że „zapasy są wystarczające” tylko „na dwa/trzy miesiące”, czyli najpóźniej do kwietnia. "Problemy z dostawami masek - czytamy w raporcie - są takie same jak w przypadku urządzeń medycznych". W miarę upływu dni obraz się nie poprawia. Raczej. 12 lutego przy stole grupy zadaniowej Ruocco ponownie zabiera głos i rzuca bombę. Z frontu „wyrobów medycznych”, wyjaśnia, „nie ma dobrych wiadomości”: „Dostępność jest ograniczona” i „w związku z tym odbyło się spotkanie ze stowarzyszeniami branżowymi, aby określić ilościowo podaż i ewentualnie zablokować sprzedaż osobom prywatnym, rezerwowanie zapasów dla Narodowej Służby Zdrowia”.
Zwróć uwagę na daty. Ostatni alert Ruocco jest 12 lutego. Niedobór urządzeń medycznych jest wyraźny. Wie o tym minister, zawsze obecny na spotkaniach grupy zadaniowej. Są nawet tacy, którzy stawiają hipotezę zablokowania sprzedaży osobom fizycznym. Logicznie rzecz biorąc, eksport również powinien zostać zatrzymany. Jednak 15 lutego w Bazie Reagowania Kryzysowego ONZ w Brindisi dzieje się coś niesamowitego. Na lot humanitarny „zorganizowany przez Farnesinę” załadowano 18 ton środków medycznych. Szesnaście ton ma pieczęć ambasady chińskiej we Włoszech i być może niewiele można było zrobić, aby je zablokować, poza zarekwirowaniem wszystkiego. Ale kolejne dwie tony zostały nawet „sfinansowane bezpośrednio przez włoską kooperację”.
Z jednej strony zatem Minister Zdrowia, obecny na spotkaniach, wiedział o niewielu dostępnych urządzeniach medycznych. Natomiast mój kolega Di Maio „zorganizował” wylot 18 ton materiałów sanitarnych na Daleki Wschód. Dlaczego? Czy nie rozmawiali ze sobą? Czy to możliwe, że w Radzie Ministrów lider Leu nie poinformował grillino o brakach? Albo: dlaczego w ogóle zdecydowano się pomóc Chinom? Pewną wskazówkę można znaleźć na stronie 2 raportu z 11 lutego. Speranza zabrał głos tego dnia, aby przypomnieć, że „w Palazzo Chigi” uzgodniono, że rząd podejmie „inicjatywy solidarności z narodem chińskim”. Powód? Zdrowie jest w porządku, ale musimy również wziąć pod uwagę „uzasadnione reperkusje gospodarcze i rozrywkę stosunków dyplomatycznych z Chinami”. Krótko mówiąc: nie mieliśmy masek, wiedzieliśmy, że mamy trudności ze znalezieniem ich, ale daliśmy je Chińczykom. Mówienie Włochom, że „wszystko było w porządku”. Tymczasem tysiące specjalistycznych ŚOI dla pracowników służby zdrowia, kombinezonów ochronnych i masek ochronnych wyruszyło w drogę do Pekinu. Pozostawiając Włochy (jeszcze bardziej) suche.
I by była jasność w obecnym rządzie, któremu szefuje pan Mario Draghi, jego częścią są obaj wspomni powyżej „dżentelmeni”: Luigi Di Maio i Robero Speranza, gdzie pełnią funkcje takie, jak, gdy premierem był inny „dżentelmen” Giuseppe Conte – odpowiednio: minister spraw zagranicznych i minister zdrowia. Ten drugi zdążył też międzyczasie napisać książkę o swej walce z pandemią, chińską zarazą COVID-19.
zdj. https://www.ilgiornale.it/news/politica/verbale-choc-mancano-dpi-maio-li-sped-cina-1953332.html?utm_term=Autofeed&utm_medium=Social&utm_source=Twitter#Echobox=1623311922
Komentarze
Prześlij komentarz