„Mały Książę Pomorza”. Cyniczny śmiech w stronę prawa??? Pytanie: czy kasa i znajomości załatwiają wszystko???

Mały Książę Pomorza”, jak nazywany jest syn będącego już na wolności jednego z najbogatszych Polaków Ryszarda K. (zatrzymany wraz z Romanem Giertychem), nie został aresztowany. Podobnie dwaj pozostali "dżentelmeni".


zdj. https://niezalezna.pl/358011-operator-tvp-pobity-przed-domem-zatrzymanego-przez-cba-ryszarda-k-sprawca-jego-syn


Atak na dziennikarza!


Jak dla mnie potencjalny morderca, którym jest każdy kopiący drugiego w głowę.

Mówiąc o latorośli biznesmena i równocześnie nie używając tzw. niecenzuralnych słów nasuwa się wyłącznie jedno stwierdzenie: żałosne.

Każdy - powtarzam: bandzior (bo inaczej takiego delikwenta nazwać nie można❗) kpiący swoją ofiarę po głowie powinien zostać oskarżony o USIŁOWANIE ZABÓJSTWA❗

Sędzia:

Młody przyszły dziedzic fortuny ojca nie zostanie aresztowany.

Sąd Rejonowy w Gdyni zdecydował, że podejrzany o pobicie operatora TVP Gdańsk syn biznesmena Ryszarda K. nie trafi do aresztu.

31-letni „złoty chłopiec” usłyszał 3 zarzuty: naruszenia nietykalności, kierowania gróźb wobec dziennikarzy i spowodowania obrażeń ciała poniżej 7 dni(❗❗❗). Za popełnione czyny grozi do 2 lat pozbawienia wolności. Prokuratura wnioskowała o tymczasowe aresztowanie, sąd jednak tego nie uwzględnił.


https://plejada.pl/newsy/ryszard-k-zatrzymany-przez-cba-kim-jest-syn-aleksander-k/7wzbrw7

Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku - sąd zdecydował o zastosowaniu wolnościowych środków zapobiegawczych wobec Aleksandra K. podejrzanego o pobicie operatora TVP Gdańsk.

Dozór policyjny - 2 razy w tygodniu musi zgłaszać się na komisariat, zakaz kontaktu i zbliżania się na mniej niż 50 metrów do trzech osób pokrzywdzonych w tej sprawie.

Rozumiem, że „złoty chłopiec o gołębim sercu, wielki wrażliwiec”, grzecznie dał słowo harcerza, iż już nikogo nie kopnie i nie przyłoży❓❗

Parodia prawa❗

Skandal❗

Jak dla mnie najzwyczajniejszym przekazem od sędziego jest, że bicie nie tyle dziennikarzy – a dokładnie operatora kamery, jednak przede wszystkim człowieka - nie jest poważnym przestępstwem❗

Dlatego właśnie m.in. jestem zdania o potrzebie, jak najszybszej reformy sadownictwa❗

Sprawienia, by instytucja oraz osoby ją reprezentujące stały się tymi, którymi być powinny, do czego są powołane❗

I jeszcze kilka słów o „dżentelmenie” Aleksie K. Jednak nie chcąc być gołosłowną wspomogę się dwoma artykułami prasowymi na temat młodzieńca. Przy ich wyborze kierowałam się tytułami mediów, które je opublikowały.

Co niezmiernie ciekawe jednym z nich jest „Fakt”, a nie trzeba nikogo przekonywać, że można o nim powiedzieć w zasadzie wszystko, lecz nie to, iż sympatyzuje z obecną władzą❗❗❗

Obydwa wraz z linkami będą za chwilę.

Podobnych tekstów w sieci można bez problemu wyszukać multum.

Z wszystkich wyłania się mniej więcej ten sam obraz: młodzieniec jest wyjątkowo pewny siebie, rozpieszczony do granic przyzwoitości, niemający najmniejszego pojęcia o prawdziwym życiu, raczej ostatnie, co można o nim powiedzieć to to, iż zna znaczenia słowa „pieniądz” uważając, że nazwisko ojca wraz z właśnie nimi załatwią wszystko. Zresztą są, także tym, czym martwić się nigdy raczej nie będzie musiał. Niedoszły sportowiec mogący, choć nie mając talentu, uprawiać swą pasję(?), gdyż drużynę koszykarską Start Gdynia sponsorował bogaty rodzic. Typ aroganckiego cwaniaczka, imprezki, celebryckie życie i oczko w głowie tatusia – Ryszarda K. Obraz wyłaniający się z artykułów prasowych. Kilka lat temu (w 2014 roku) z dość poważnymi obrażeniami trafił do szpitala w dość interesujących okolicznościach.

Ale skoro prawdą są słowa, do których wczoraj podałam linki nie mamy się czemu dziwić.

Ciekawa jestem, jaka byłaby decyzja sądu, gdyby pobity został dziennikarz opozycyjnej partii TVN24❓ Czy, aby nie był od razu aresztowany jako „bandyta prawicowiec”❓ Poza tym od razu nagłówki i pierwsze strony pełne dramatycznych zdjęć oraz żądań natychmiastowej dymisji premiera i MS.

Gdybym była złośliwa powiedziałabym, aż dziwne, że nie oskarżono tego biednego człowieka (operatora) o to, iż uderzał głową w pięści i buty "poszkodowanego"❗


P.s. 

Można zaryzykować takie twierdzenie, że nasze Trójmiasto to taka mała Sycylia. Szkoda tylko, że nie ten sam również klimat (by nie być źle zrozumianą mówię w tym momencie o aurze).

Zresztą we Włoszech też mieliśmy niedawno przykład łączenia „pracy sędziowskiej” z polityką, że „dżentelmeni w togach” choć wiedzą, że jeden z najważniejszych polityków opozycji jest niewinnym, nie popełnił przestępstwa żadnego, jednak muszą go załatwić, gdyż „jest niewygodny” obecnie rządzącym. 


Krauze sponsoruje, aby syn mógł grać!

Fakt

Kieszenie wypchane plikami banknotów, jedzenie w najdroższych hotelach, a w weekendy huczne imprezy w ekskluzywnych knajpach dla celebrytów! Tak w skrócie wygląda życie Aleksandra Krauzego (25 l.)! Oluś za pieniądze taty spełniał też swoje sportowe pasje. W sezonie 2012–2013 grał w drużynie koszykarskiej Start Gdynia, którą sponsorował ojciec. Dobrze mu szło? Niezbyt, ale pieniądze ojca zamykały wszystkim usta

Syn gdyńskiego miliardera, Ryszarda Krauzego (59 l.), raczej nie mógł dotychczas narzekać na nadmiar problemów. Wszystko, czego zapragnął, miał dosłownie na zawołanie. Fortuna jego ojca pozwoliła mu na słodkie i beztroskie życie.

Młody Krauze był często widywany w drogich, ekskluzywnych hotelach, gdzie w gronie znajomych lubił zjeść wystawny obiad. Jego największą pasją była jednak koszykówka. Jego ojciec zasponsorował nawet koszykarską drużynę, w której mógł grać ukochany syn! Wielkich sukcesów w sporcie nigdy jednak nie osiągnął. Niepowodzenia na boisku młody krezus lubił odbić sobie szampańską zabawą w nocnych klubach.


SYN RYSZARDA K. POD OBSTRZAŁEM MEDIÓW. KIM JEST "MAŁY KSIĄŻĘ TRÓJMIASTA"?

Plejada


Aleksander K., syn niedawno zatrzymanego przez CBA przedsiębiorcy, Ryszarda K., miał pobić reportera TVP Info. Zdjęcia pobitego operatora pokazano na antenie stacji. "Ali ma poczucie bezkarności, potrafi powiedzieć: jestem synem K., mój ojciec wszystko może" - zdradza były ochroniarz rodziny. Kim jest potomek niegdyś jednego z najbogatszych Polaków, znany w środowisku jako "Mały Książę Trójmiasta"?

Ryszard K., polski inżynier, przedsiębiorca, miliarder i niegdyś jeden z najbogatszych Polaków w czwartkowe popołudnie, podobnie jak Roman Giertych, został zatrzymany przez CBA w związku z podejrzeniem działań na szkodę spółki notowanej na giełdzie. Jak podaje Onet, najprawdopodobniej chodzić ma o spółkę Polnord. Źródła serwisu dodają, że Roman Giertych "miał być głównym mózgiem w wyprowadzaniu pieniędzy z Polnordu na rzecz K.", wyłudzając z firmy 90 mln złotych.

Na dodatek kilka godzin później w mediach wybrzmiało także nazwisko syna K. Aleksander, bo o nim mowa, miał zaatakować reportera TVP, który relacjonował wydarzenia z przeszukania gdyńskiego domu przedsiębiorcy. Choć Aleksander K., jeden ze spadkobierców majątku szacowanego na ok. 400 mln złotych, zawodowo znany jest jako ceniony sportowiec, o jego życiu prywatnym mówi się w mniejszych superlatywach. Kim jest, jak określają go w towarzystwie, "Mały Książę Trójmiasta"? Poznajcie historię "Alego", bo tak nazywają go najbliżsi.

"Mały Książę Trójmiasta": kim jest Aleksander, syn Ryszarda K.?

Aleksander K. urodził 22 września 1989 roku i podobnie jak ojciec w przeszłości, swoje życie poświęcił sportowej pasji. Syn Ryszarda K. jest utytułowanym koszykarzem, występującym na pozycji rzucającego obrońcy lub rozgrywającego. W sezonie 2008/2009 wywalczył tytuł Mistrza Polski. Reprezentował nasz kraj w kategoriach młodzieżowych, a także stał się medalistą mistrzostw Polski w tych juniorskich.

Mimo pasji do sportu i licznych wyróżnień w tej dziedzinie Aleksander K. nie ma zbyt pochlebnej opinii w rodzinnych stronach. Według znajomych od najmłodszych lat miał sprawiać problemy wychowawcze, a w szczególności, gdy był po wpływem alkoholu. W rozmowie z "Faktem" osoby z otoczenia 31-latka mówią:

Aleksander nie należy do spokojnych ludzi. Bywa agresywny, na imprezach nieraz szukał zaczepki

Obnosi się ze swoim bogactwem, nie stroni od imprez i alkoholu, a kiedy tylko trochę wypije, traci nad sobą kontrolę Nie bez przyczyny tatuś załatwił mu obstawę

Aleksander K. w środowisku nazywany jest "Małym Księciem Trójmasta". Faktycznie, jak twierdzi "Dziennik Łódzki", Ryszard K. zawsze chronił swoje dzieci. Syn i córka najbogatszego człowieka w Trójmieście od lat poruszają się w towarzystwie ochroniarzy. Pilnuje się ich wszędzie. Niestety mimo ciągłej obserwacji, kilka lat temu Aleksander K. stał się ofiarą napaści. Został dwukrotnie ugodzony nożem podczas nocnej awantury na jednej z ulic w Sopocie.

Był 26 stycznia 2014 roku, kiedy około godz. 4 rano u zbiegu ulic Bohaterów Monte Cassino i Haffnera, niedaleko popularnego baru z zapiekankami rozpętała się bójka. Zaczęło się o zaczepek, a skończyło na ostrej szamotaninie. O mały włos, a ta byłaby tragiczna w skutkach.

25-letni wówczas Aleksander K. wychodził wraz ze znajomymi z klubu Unique, położonego w pobliżu wejścia na molo w Sopocie. Według świadków został wyproszony z lokalu za głośne zachowanie, choć menedżer klubu zaprzecza tej wersji wydarzeń. W tym samym czasie pobliski klub Ego opuszczał 21-letni Mikołaj P. Był pod wpływem alkoholu, awanturował się i zaczepiał przypadkowych ludzi, w tym... syna Ryszarda K. Jak twierdzą osoby, które widziały całe zejście, między panami doszło do ostrej dyskusji. Mikołaj P. na chwilę odszedł, ale wrócił się w kierunku syna miliardera. Niedługo potem obaj rzucili się na siebie. To właśnie wtedy Mikołaj P. dwukrotnie ranił Aleksandra K. nożem. Trafił w brzuch i plecy. W stanie ciężkim, ale stabilnym mężczyzna został odwieziony do szpitala. Ranny został też 41-letni ochroniarz koszykarza, któremu finalnie założono ponad 20 szwów na ręce.

Nożownika zatrzymano chwilę po zdarzeniu. Zajście zauważyli policjanci patrolujący rejon ul. Bohaterów Monte Cassino. 21-letni sprawca już wcześniej był karany. Za atak na Aleksandra K. i jego ochroniarza mężczyzna usłyszał wyrok dwóch lat i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności.

"Potrafi powiedzieć: jestem synem K., mój ojciec wszystko może"

Były pracownik miliardera uważa, że atak na syna Ryszarda K. był kwestią czasu. Mężczyzna przyznaje, że Aleksander bywa agresywny i regularnie wykorzystuje wysoką pozycję swojego ojca. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ujawnia:

Gdyby byli z nim odpowiedni ludzie, którzy nie tylko znają się na robocie, ale też nie popadli w rutynę. "Alego" trudno ochraniać. Trzeba stać dyskretnie, w oddaleniu, bo inaczej potrafi się wściec. Gdy miał piętnaście, szesnaście lat, "Ali" był bardzo fajnym dzieciakiem. Potem coś się popsuło, choć ojciec starał się go wychować na odpowiedzialnego faceta. Od osiemnastego roku życia zaczął jeździć na imprezy i bywa, że prowokuje awantury. Czasem zaczyna się od zwykłego: "Co tak się patrzysz!?". Umie się bić. Ma poczucie bezkarności, potrafi powiedzieć: "Jestem synem K., mój ojciec wszystko może". Ochrona wkracza do akcji dopiero gdy robi się naprawdę gorąco

Na pytanie, czy Ryszard K. zdaje sobie sprawę z zachowania syna, były ochroniarz miliardera odpowiada ze szczerością:

Raczej nie. Ślepo kocha "Alexa". To nieszczęście wszystkich koszmarnie bogatych ludzi, że otaczają się klakierami, którzy zamiast mówić prawdę, wolą zamiatać problemy pod dywan, bo szef się wkurzy

Wydarzenie to wywołało w mediach potężną falę dyskusji. Cytowany przez portal Gazeta.pl internauta pisze:

Może reporterzy zajęliby się wałkami przy tej sprawie? (…) Wywalili go, bo się awanturował - a może tylko dlatego, że się krzywo patrzył? Może bogaty chłopiec tak ma, że się wszyscy do niego burzą, bo krzywo patrzy? Nie widzę informacji, że Mikołaj P. też ma rany od noża, że miał obdukcję i że został ciężko pobity właśnie wtedy na Monciaku, zanim pojawił się nóż... A może on wyrwał nóż i się po prostu bronił? Sam z dwiema dziewczynami przeciwko ochroniarzom i rosłemu K.? Mój post pewnie zaraz zostanie skasowany, niemniej jednak może ktoś się zastanowi, jaka jest siła milionów i milionera i że każdy z nas mógł trafić na rozwydrzonego chłopaka i jego tatę z połową Sopotu w kieszeni!

Po latach nazwisko Aleksandra K. znów jest na pierwszych stronach gazet. Jak w czwartkowy wieczór poinformowała stacja TVP Info, syn Ryszarda K. miał pobić reportera, który relacjonował wydarzenia z przeszukania gdyńskiego domu jego ojca w związku z zatrzymaniem przez CBA. O ataku 31-letniego Aleksandra na pracownika telewizji publicznej poinformowano w wydaniu programu informacyjnego.

TVP: syn Ryszarda K. miał zaatakować reportera

Dziennikarka TVP, Małgorzata Rakowiec, relacjonując zdarzenie, poinformowała, że do jej redakcyjnego kolegi "podszedł mężczyzna, który był widziany na terenie posesji gdyńskiego biznesmena".

Uderzył operatora kilkukrotnie w twarz, wywrócił na ziemię. (...) Ten uraz głowy wygląda na niebezpieczny. Policja podjęła już czynności. (...) Najprawdopodobniej ten sam mężczyzna wcześniej (...) miał innemu operatorowi, który pracował dronem, grozić, że zniszczy mu sprzęt, a jego pobije

Do zajścia odniósł się szef i wydawca "Wiadomości TVP", Jarosław Olechowski, który udostępnił w sieci zdjęcia napadniętego pracownika stacji.

Dzisiaj w Gdyni operator TVP - wykonujący obowiązki służbowe - został zaatakowany i dotkliwie pobity. Nie ma zgody na przemoc! Wolność słowa to fundament demokracji. Liczę, że sprawca zostanie surowo ukarany

Pobity reporter dla TVP Info zrelacjonował wydarzenia słowami:

Wraz z producentem telewizyjnym staliśmy pod samochodem, mieliśmy schowany już cały sprzęt. Syn zatrzymanego wyszedł i w dość mocnych słowach powiedział, że mamy odejść, po czym wrócił i zaczął popychać naszego producenta. (...) Poprosiłem go, by odszedł i każdy robił swoje, po czym mnie pchnął, uderzył. Leżałem na chodniku, nogą tak kopnął w głowę, że uderzyłem w chodnik. (...) Staliśmy bez sprzętu, szykowaliśmy się do wyjazdu do ośrodka, nie robiliśmy nic, co mogłoby sprowokować syna zatrzymanego. Nie wiedziałem, co się stało, zostałem uderzony głową o beton i miałem wrażenie, że coś się stało. Kiedy dziennikarka powiedziała, że jestem cały we krwi, zobaczyłem, że tak jest. Potem przyjechała karetka i policja i zostałem odwieziony do szpitala

Oficer prasowa KMP w Gdyni potwierdziła w rozmowie z PAP, że na Kamiennej Górze faktycznie doszło do wspomnianego zdarzenia. Jolanta Grunert poinformowała jednak, że w obecnej chwili nie może udzielić żadnych szczegółów.

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z prokuraturą, pytając, czy rzeczywiście chodzi o Aleksandra K., a w odpowiedzi, jakiej udzieliła nam prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, czytamy:

Uprzejmie informuję, że w związku z tym zdarzeniem realizowane są czynności przez funkcjonariuszy Policji, w tym na dzień dzisiejszy zaplanowane zostało przesłuchanie pokrzywdzonego, jak również prowadzone są czynności w celu ustalenia miejsca pobytu osoby wskazywanej jako sprawca

W sobotę mężczyzna usłyszał trzy zarzuty: kierowania gróźb karalnych, naruszenia nietykalności cielesnej i spowodowania obrażeń ciała, za co - jak podaje TVP Info - grozi mu do 2 lat pozbawienia wolności.


zdj. Ryszard Krauze https://dziennikbaltycki.pl/tag/ryszard-krauze

Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi