Tłusty Czwartek - kilka słów

Ponieważ jutro przed nami „Tłusty Czwartek”, kiedy pączki i faworki zwane chrustami można jeść do woli garść informacji o tym dniu 😊  

Tłusty Czwartek” zwany „combrowym” lub „zapustami” rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. Dawniej był początkiem tzw. „Tłustego tygodnia”, wstępem do wielkich zabaw oraz bali, z których najhuczniejsze odbywały dzień przed Wielkim Postem.

Radosne spędzanie czasu inaczej wyglądało na dworach szlacheckich, a odmiennie u prostego ludu. Chłopi przychodzili do karczm i gospód, gdzie tańcowali przy rozbrzmiewającej muzyce.

Tłusty Czwartek” podobnie, jak wiele innych ważnych dat wiązał się z przesądami. Najważniejszy mówił, że jeśli ktoś w tym dniu nie zjadł pączka mógł być pewien, iż w trwającym roku nie będzie mu się wiodło. Ciekawostką jest, że ich robienie wywodzi się ze starożytnego Rzymu, były tam bardzo popularne. W Polsce zaczęto je smażyć dopiero w XVI w. i nie przypominały obecnych.

Wśród dawnych wierzeń panowało, także i to o Zapuście. To postać z ludowego obrzędu kurpiowskiego, kończącego karnawał, a jego imię symbolizuje tzw. „zepsuty czas” zabaw i hulanek. Przychodził wraz ze świtą na ostatnią zabawę, we wtorek przed Środą Popielcową. Ubierany w kożuch odwrócony wełną na wierzch, czapkę przystrojoną wstążeczkami oraz gałęzią choiny zwiastował nadejście Wielkiego Postu. Obchodził wieś kończąc wędrówkę w karczmie, gdzie z wybiciem północy wyrzucał wszystkich za drzwi. W ręku trzymał oznakę swej władzy - drewniany toporek z dzwonkiem.

Podczas odwiedzin domów Zapust przedstawiał się, że jest „mantuańskim księciem idącym ze swojego kraju, w którym „psy ogonami szczekają”. Następnie zwracał się do gospodarza chwaląc Boga, prosił o jajka, krupy i jagły mówiąc, że przyniesie to szczęście domowi. W różnych regionach przychodził inaczej np. w lubelskim był Bachusem, którego wożono na beczce, na Podlesiu żądał tzw. „włóczebnego” grożąc skąpcom nieurodzajami, a w Wielkopolsce podtykał rożen, na który trzeba było nadziewać mięso i słoninę.

Dawniej czas ten uważano również za szczególne dni do kojarzenia małżeństw, a kto nie był do tego skory ponosił karę. Przywiązywano mu do nogi drewniany kloc albo tak, by tego nie zauważył przypinano do ubrania głowę śledzia lub strzępek sukna. Po wsiach i miasteczkach chodzili przebierańcy, których stroje symbolizowały różne miłe wydarzenia, np. nadejście wiosny lub udawano niedźwiedzia, wilka, kozę i czarownice. Młodzieńcy stukali do okien, zaglądali do domów, tańczyli w karczmach, jak też malowali sobie oraz przechodniom twarze węglem, zakładali maski całując się ze wszystkimi na wyścigi, aby wyprzedzić zbliżający się post.



zdj. Anna Hudyka


Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi