Kolejna plejada "gwiazd" od marca w polsatowskim "Tańcu z gwiazdami"


Po wczorajszym, dzisiaj trochę „luźniejszy” temat.

Jesteśmy w oczekiwaniu” na kolejną, dziewiątą (a w sumie...22), edycję polsatowskiego programu „Dancing with the stars”. Premierę pierwszego odcinka będziemy mieli przyjemność (bądź „przyjemność”) zobaczyć 1 marca o godz. 20.05 .

Zdania o „Tańcu z gwiazdami”, który odkąd format przejął konkurent TVN-u, prezentowany jest pod angielską nazwą nie zmieniłam. Powiem tylko, że od dawna jego poziom woła wprost o pomstę do nieba, a występujące w nim słowo „gwiazdy” to naprawdę ogromne nadużycie. O ile, gdy program pojawił się w polskiej telewizji rzeczywiście występowały w nim osoby znane i lubiane to od wielu już edycji jesteśmy świadkami, że to tancerze są bardziej popularni niż ich partnerzy – podobno znane nazwiska mające przyciągnąć przed telewizory miliony widzów. Nazwanie tych ludzi „gwiazdami” to obraza dla prawdziwych artystów i osób godnych tego tytułu. Nie wystarczy być: celebrytą, czyjąś sympatią (współmałżonkiem), wystąpić w reklamie czy w serialu, prowadzić bloga, udając wielkiego piosenkarza albo pozując na tzw. „ściankach” prezentując wystudiowany uśmiech (najczęściej licówki) oraz wyginając się trzymając w ręku coś z logo jakiejś znanej firmy. Zresztą od gwiazdy wymagam, żeby umiała zachować się, także poza blaskiem fleszy.

Tak właśnie było kiedyś. Obecnie przyszło nam żyć w takich czasach, że, aby zyskać sławę i uznanie wystarczy zrobić coś z wyżej wymienionych rzeczy. Mamy takie „gwiazdy”, że większość z nas ich nie zna, nie kojarzy ani twarzy ani nazwiska otaz nie wie skąd u licha „wytrzaśnięto” tego osobnika. To najkrótsza charakterystyka przeważającego procentu plejady polskich „sław” i „idoli”. Mówiąc o tych, którzy rzeczywiście byli gwiazdami to od dobrych kilku ostatnich emisji „Tańca z Gwiazdami” mianem tym powinna zostać określona tylko Pani Beata Tyszkiewicz, ale Ona była członkiem jury, a nie „sławnym nazwiskiem” dla tancerza.

No, ale przejdźmy do obsady obecnej edycji, bo kilka dni temu z ciekawości ją przeczytałam. Oto ona:

Paweł Dudek
Tomasz Działowy
Tamara Gonzalez-Pereira tzw. Macademian Girl
Jakub Kucner
Daniej Kuczaj
Anna Jagodzińska
Joanna Mazur
Agnieszka Radwańska
Sebastian Stankiewicz
Dominika Tajner-Wiśniewska
Mariusz Węgłowski
Justyna Żyła


Nie patrząc w Wikipedię, czy surfując po Internecie powiem tylko, ze z ww. znam:
    D. Tajner – znam z tego, że jest córką p. Apoloniusza Tajnera, którego chyba nikomu nie muszę przedstawiać, a ponadto to czwarta żona Michała Wiśniewskiego (którego też przedstawiać raczej nie muszę).

    A. Radwańska – znakomita tenisistka, o której słyszeli na pewno nie tylko sympatycy tej dyscypliny sportu.

    J. Żyła – nazwisko znam tylko, dlatego, że to do niedawna była żoną jednego z naszych czołowych skoczków narciarskich p. Piotra Żyły, ponadto stało się o niej ostatnio głośno z żenującej wojny i gromów ciskanych w byłego męża w Internecie, a konkretnie na Instagramie.

    T. Gonzalez-Pereira – nazwisko tej pani obiło mi się o uszy, ponieważ wystąpiła w którejś edycji „Agent gwiazdy” i jest jakąś blogerką.
    J. Mazur – jedna z naszych czołowych sportsmenek w lekkoatletyce, dokładnie w bieganiu. Jest niewidoma, a mino to zdobywa najwyższe laury na różnych arenach - zarówno Polaki, jak i świata w swojej dyscyplinie. Bądźmy, jednak szczerzy, znam tą panią najprawdopodobniej tylko, dlatego, bo pochodzi z miejscowości leżącej jakieś 20 km od mojej Dąbrowy Tarnowskiej – ze Szczucina, wielokrotnie również o niej słyszałam (i pisałam). Jednak ta dziewczyna to jedyna zasługująca na uznanie w gronie tych tzw. „gwiazd” w obecnej edycji „TzG”.



Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi