A teraz kilka
słów o wczorajszym, rozegranym w Poznaniu, meczu pomiędzy Legią Warszawa, a
Lechem Poznań. Bandyci - bo inaczej ich nazwać nie można, ze strony gospodarzy,
w 77 minucie wdarli się na boisko i odpalili race. Na szczęście wcześniej
piłkarze zdążyli zbiec do szatni. Warto dodać, że Warszawiacy w tym czasie
prowadzili 2 : 0.
Spotkanie
zostało oczywiście przerwane i zapadły decyzje o przyznaniu walkowera dla Legii
(3 : 0), a kibice poproszeni o rozejście się. Cóż uważam decyzję oczywiście za
prawidłową. Aby zapanował spokój było potrzebnych około 200 policjantów.
Ale na tym się nie skończyło. Po
meczu sympatycy warszawskiej drużyny zaatakowali stróżów prawa. Stało się to ok.
godz. 1.40 w nocy, kiedy jechali specjalnym dla nich pociągiem przez teren
dworca kolejowego w Kutnie. Już w trakcie jazdy z wagonów wylatywały
kolejne petardy i race. Pojazd, po użyciu przez jednego z bandytów hamulca
zatrzymał się ok. 200 m. od miejsca postoju. Na zewnątrz wyszły zamaskowane
osoby zaopatrzone wcześniej w kije i pałki, a w stronę policjantów poleciały
kamienie i inne niebezpieczne przedmioty.
Mówiąc o
wczorajszych wydarzeniach szkoda tylko samych Bogu ducha winnych piłkarzy i
kibiców. Specjalnie piszę kibiców, bo tamta awanturująca się reszta nie ma
prawa zostać umieszczona w tej kategorii ludzi normalnych (delikatnie mówiąc),
którzy przyszli bądź przyjechali, żeby zobaczyć na stadionie spotkanie i dobrze
się przy tym bawić.
Przykre, że czasem
ponosi się konsekwencje nie swoich czynów, ale niestety tak to już jest.
Najwyższy czas skończyć z bandytyzmem na stadionach, bo to, co się dzieje nie
jest sytuacją normalną. Warto zaznaczyć, że jesteśmy jej świadkami od lat i tak
naprawdę nikt nie kwapi się, żeby z tym skończyć raz na zawsze. Pamiętam, jak
po śmierci Jana Pawła II w kwietniu 2005 r. media zachwycały się „pojednaniem
dla Papieża” kibiców piłkarskich drużyn. Kibice Krakowii i Wisły stanęli ramię
w ramię podczas Mszy św. na stadionie pierwszej z nich. Nabożeństwo odprawili kapelani
Cracovii - ks. Henryk Surma i Wisły – ks. Bronisław Fidelus. Prawie 30 tys.
ludzi "krzyżowała" klubowe szaliki, większość trzymała w rękach
zapalone świece. Krzyczano słowa: "Pojednanie! Pojednanie! Pojednanie dla
Papieża!" przekazując sobie znak pokoju, a następnie modląc się pod oknem
papieskim na Franciszkańskiej.
O tym, jak wyglądało
owe „pojednanie” można się było przekonać się już kilka dni później podczas majowych
derbów Cracovia – Wisła i regularnej bitwy na krakowskich ulicach.
Jak jest obecnie?
Każdy, kto choć
w minimalnym stopniu interesuje się piłką nożną doskonale wie.
Moja decyzja
jest jednoznaczna: włączenie drużyn z rozgrywek krajowych i międzynarodowych,
wysokie kary pieniężne oraz mecze innych zespołów przy zamkniętych dla
publiczności stadionach. Ponadto wynajmowane przez kluby firmy ochroniarskie – poniesiona
odpowiedzialność za zaniedbania, natomiast bandyci, którzy wywołali burdę
potraktowani, jak potencjalni mordercy, bo nimi właśnie są.
Ktoś powie, że to kary zbyt
wysokie albo, dlaczego Bogu ducha winne zespoły mają ponosić konsekwencje za kogoś
innego - to niesprawiedliwe. Może i tak jest, ale najwyższy czas skończyć z
pobłażaniem dla bandytyzmu (wszelkiego rodzaju!). Kroki przeciwko tego typu przestępstwom
powinny być natychmiastowe i bolące. Może to dałoby pewnym osobom do myślenia.
I jeszcze
jedno, o czym również warto pamiętać – policjanci są też tylko ludźmi mającymi
rodziny oraz jedno życie i właśnie posiadają również prawo do jego obrony, gdy jest
zagrożone. Gdyby doszło do sytuacji, że któryś z bandytów stracił życie w
starciu z zaatakowanym policjantem będąc sędziom uniewinniłabym tego drugiego,
bo była to obrona własnej osoby.
Komentarze
Prześlij komentarz