Dzisiejszego
wieczoru przed nami tegoroczny finał Eurowizji (we wcześniejszym poście
wyraziłam swoje zdanie odnośnie tego „konkursu”). Polacy na nim nie wystąpią.
Może to, co zaraz napiszę wielu
się nie spodoba, ale już trudno. To jest moja prywatna opinia i każdy do takiej
ma prawo. O zaprezentowanie się naszych reprezentantów byłam „dziwnie spokojna”.
Absolutnie nie jest to żadna złośliwość z mojej strony, bo po prostu, gdyby
ktoś w tym momencie – „na gorąco” poprosił mnie o wymienienie tych, którzy z
tej muzycznej imprezy na przestrzeni lat zapadli mi w pamięć byliby to – ze względu
na występ i utwór: Michał Wiśniewski z Ich Troje (lata 2003 i 2006), Ivan i
Delfin (2005), Lordi (2006) Dima Biłan
(mówię o występie w 2008 r., gdy na umieszczonej na scenie tafli towarzyszył mu
Jewgieni Pluszenko - znakomity łyżwiarz figurowy, a tą dyscyplinę sportu
ubóstwiam) Aleksander Rybak (2009), Michał Szpak (2016) i z wiadomych powodów: Dana International (mówię o pierwszym występie
w 1998 r.) i Conchita Wurst (2015
r.). Wybaczcie, ale ostatnich dwóch piosenek nie pamiętam.
Komentarze
Prześlij komentarz