Kiedy mam mdłości...


Wiem, że pewnej części osób, która przeczyta ten tekst nie spodoba się on, ale już od dłuższego czasu słysząc słowa dotyczące walki o „prawa człowieka” i „demokrację” mam odruch wymiotny. Już dawno zrozumiałam, że padające z ust polityków, osób decyzyjnych i należących to tzw. elit są tylko i wyłącznie pustymi frazesami, a interweniuje i wojeje się – czasem specjalnie tworząc ku temu klimat – tam, gdzie są interesy. Chyba dobitnie mogliśmy to sobie uświadomić oglądając, słuchając i czytając o Alfim Evansie. Pod płaszczykiem troski o tego Małego ale Wielkiego Chłopca odmówiono rodzicom pozwolenia na przewiezienie Go do watykańskiego szpitala pomimo, że włoski rząd nadał Mu w trybie pilnym obywatelstwo, a sama brytyjska placówka medyczna wydała wyrok śmierci, gdy Malec jeszcze żył. Dziecko zostało odłączone od specjalistycznej aparatury, zaprzestano Jego odżywiania i podawania płynów. Miał przeżyć 3 minuty – żył kilka dni. Niestety zdaniem niektórych osób – w tym w Polsce pewnego niedoszłego polityka i podobno nieaspirującego do startu w wyborach prezydenckich kilka lat temu - nic złego się nie stało (bo przynajmniej takie właśnie można odnieść wrażenie czytając jego tweeta, którego zresztą nie skomentuję, bo kolejny raz moje słowa nie nadawałyby się do publikacji).

Nie dłużej, bo kilka dni wcześniej – dokładnie w ubiegłą sobotę - w najnowszym numerze miesięcznika „Świat wiedzy” – specjalnym wydaniu poświęconym historii czytałam obszerny artykuł o Chinach i łamaniu w tym kraju praw człowieka. Redaktor pisał, że Chińczycy są inwigilowani na każdym kroku, łącznie z tym jakie gazety czytają, a proceder jest tłumaczony sprawami bezpieczeństwa, troską o ład i porządek w kraju. Wcześniej w podobnym tonie (również w jednym z ostatnich numerów wspomnianego pisma) był bardzo długi tekst (ok. 10 stron!) o Korei Północnej.

Dlaczego napisałam, że był w podobnym tonie? Dlatego, bo pisząca go osoba zrobiła to w taki sposób, że – różnica polega na tym, że jeżeli Chiny są „złe”  to Korea stanowi istne piekło. Osobiście nie byłam we wspomnianych państwach, więc nie mogę wyrazić opinii, jak tam jest naprawdę. Wiem natomiast, że ja również mogę powiedzieć o Polsce, że i tutaj są łamana podstawowe prawa, np. przez 20 lat nie można było wykryć przestępców brutalnie zamordowanej 17-letniej dziewczyny w malutkim miasteczku, choć wszyscy wszystko wiedzieli. Nie zrobiono tego, bo nie było przyzwolenia władz. Mogę również mówić, że w tym europejskim kraju zimą na ulicach samotnie umierają ludzie z zimna i głodu pozbawieni jakiejkolwiek opieki. Będzie to też wielkie przekłamanie, ponieważ nie raz słyszymy w mediach te właśnie osoby odmawiają pójścia do noclegowni, bo będąc w nich nie mogą pić alkoholu.

I tu, więc moje pytanie: skoro tak bardzo ten tzw. demokratyczny świat walczy o prawa człowieka i troszczy się o każdego z nas, dlaczego nie pomogą tym tak bardzo uciśnionym w Azji?

A no właśnie.

Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi