Ponieważ już za
kilkadziesiąt godzin powitamy lato postanowiłam kolejny raz przypomnieć garść
informacji o naszej tradycji i kulturze.
Powitanie lata
Huczne witanie nastania lata i jego pierwszych
chwil. Obyczaj ten podobnie, jak wiele innych świąt i ludowych zwyczajów wywodzi
się z tradycji prastarych ludów. Dziś niestety tak, jak znaczna ilość podobnych
obrzędów zanika, ludzie wybierają tzw. nowoczesność lub, jak kto woli makdonaldyzacja
świata.
Rodowód
ludowego święta
Uroczyste witanie lata wywodzi się z tradycji dawnych: Słowian, German i
Celtów. W dniu przesilenia słonecznego obchodzili oni święto: Słońca, Księżyca,
radości, urodzaju, wody, ognia i
miłości. Noc z 23 na 24 czerwca nazywali „Sobótką” lub „Nocą Kupały” od imienia
słowiańskiego bożka, bóstwa lata i dojrzewania płodów rolnych. Po przybyciu chrześcijaństwa pogańskie zwyczaje
zaczęto dopasowywać do nowej religii. Czcząc Jana Chrzciciela wyjątkową dla dawnych
ludów noc zmieniono na „świętojańską”, jednak mimo to Kościół katolicki dalej
uważał zwyczaj za jeden z najbardziej pogańskich.
Pierwsze informacje o wigilii św. Jana pochodzą z XI w. Po zmroku rozpalono
ogniska, przy których śpiewano i tańczono. Dziewczęta wrzucały do nich zioła wierząc,
że ich dym uchroni je od zła. Nie spaloną resztą zatykały strzechy chat, stodół
i obór. Kawalerowie natomiast weseli, machając rękoma i wykrzykując
niezrozumiałe słowa przeskakiwali przez ogień. Czasami młodzież szukała stawów
i rzek, aby się w nich wykąpać wierząc, że żywioły: woda i ogień oczyszczają
człowieka.
Tak było do północy, kiedy to wyruszano
do lasu w poszukiwaniu kwitnącego tylko w tą jedną, wyjątkową noc kwiatu
paproci. Legenda głosi, że ten, kto go znajdzie może dostrzec zaklęte, ukryte
przed innymi spojrzeniami skarby. Druga mówi natomiast, że jego znalazca może
liczyć na spełnienie wszystkich życzeń. Mogą one jednak dotyczyć tylko jego samego,
inaczej czar pryska, a właściciela kwiatu czeka kara.
Był też jeszcze
jeden powód szukania wyjątkowej paproci. Panny wierzyły, że pomaga znaleźć
dobrego męża. Nie znalazłszy zrywały inne i wraz z ziołami chowały pod poduszkę,
aby się im przyśnił ten jedyny.
Jan Chrzciciel uważany był za
patrona wody oczyszczający ją z rusałek i topielców. Twierdzono, że dopiero w
noc jego wigilii można się bezpiecznie kąpać w rzekach i jeziorach. Przez wzgląd na to następnego ranka gospodarze zapędzali zwierzęta
do wody, a później przeganiali przez dogasające ogniska wierząc, że dzięki temu zostaną
uchronione przed chorobami. Czyszczono też studnie wsypując do nich poświęconą
w dzień św. Agaty sól, co miało zabezpieczyć przed robactwem i nieczystościami.
Powszechne były też tzw. „wianki”
robione przez panny z kwiatów i ziół, które z włożoną do środka zapaloną świecą
puszczały nocą na wodę. Młodzieńcy wyławiali je szukając później właścicielek. Wyłowienie
tego wyjątkowego stroika wróżyło dziewczynie szybkie zamążpójście.
Właśnie ten zwyczaj wigilii św. Jana jest kultywowany w części wiosek i miast do
dziś. Niestety tak, jak w przypadku większości innych podobnych ludowych
obrzędów możemy to zaobserwować już tylko w niektórych regionach kraju.
Komentarze
Prześlij komentarz