Wiele
osób słuchając w mediach różnych wypowiedzi o obiecywanej i
gwarancje pomocy poszkodowanym w klęskach żywiołowych – jak
ostatnio podczas powodzi, uważa, że w sumie tym ludziom nic takiego
się nie stało, gdyż otrzymają wsparcia ho ho! Pochodzić ona
będzie: z pomocy społecznej, Państwa – zarówno strzebla
samorządowego, jak i wyższego, Carits, składek w kościołach no i
oczywiście ubezpieczenie! Tak, że ofiary żywiołu w sumie całkiem
dobrze na tym wyjdą. Tyle tylko, iż to wszystko pięknie brzmi w
zapewnieniach polityków i
innych osób decyzyjnych, bo z rzeczywistością ma niewiele
wspólnego!
Pomoc
ze strony Państwa.
Cóż
przynajmniej na moim terenie - większość osób dostało po 3 tys.
zł, z czego nawet nie mogą zakupić rzeczy naprawdę potrzebnych,
gdyż są specjalne wytyczne. W tym miejscu trzeba dodać, że różni
pracownicy z opieki społecznej mówią, co innego, jak widać tak są
zorientowani. Oczywiście są ludzie, dla których kwota jest wyższa
- tylko, że jeśli chodzi o zakupy mogą zrobić to to samo, co
pozostali. Oczywiście na wszystko należy mieć faktury, bo podobno
pracownicy z tejże instytucji mają sprawdzać, czy powodzianie
naprawdę zakupili to, co „powinni” za „podarowaną” im kasę.
Mówiąc krótko: czy przypadkiem np. jeśli chodzi o panele lub
dywan nie okradli Państwa na centymetr. Zamiast wspomóc ludzi
utrudnienia i biurokracja wydęta do niebotycznych rozmiarów. Kwotę
niewykorzystaną należy zwrócić, a jak nabyłeś coś, co nie
podlega tejże „pomocy” otwieraj portfel i to, co w nim nie
twoje.
Ale
spokojnie – za pieniądze można nakupić zapas środków
czyszczących! Ale te – za ok. 50-70 zł (zależy, gdzie zakupione)
otrzymali od pomocy społecznej w foliowej reklamówce.
Pomoc
ze strony Kościoła. Cóż znam miejsca, gdzie proboszcz parafii
nawet nie był zainteresowany kto naprawdę został zalany i jakiej
pomocy potrzebuje. Podczas jednej z niedzielnych Mszy św. ogłosił
z ambony, że poszkodowani w powodzi mogą przyjść do kancelarii
parafialnej, a on postara się o pieniądze dla nich z Caritasu. Na
rzecz powodzian była też koło kościoła zbiórka do puszek.
Mówiąc o tej parafii szkoda, że jej mieszkańcy, których naprawdę
zalała woda mieli na tyle honoru, że nie poszli do proboszcza
argumentując, iż nie są żebrakami. Przykre, gdyż ich miejsce
zajęli niektórzy wcale albo minimalnie poszkodowani. Te osoby udały
się jako pierwsze, a proboszcz im uwierzył.
No,
ale przecież jest jeszcze ubezpieczenie!
Szkoda
tylko, że po 3 tygodniach od powodzi od jednego z głównych
ubezpieczycieli w Polce są ludzie, którzy rekompensat jeszcze nie
otrzymali, albo część, gdyż... obliczenia są w toku. Do innych
zdarza się, że jeszcze nie dotarli oraz mają „odwiedzić”
jeszcze raz. Trzeba dodać, że sporo z tych, którym wypłacono te
niby odszkodowania przecierało oczy ze zdumienia, bo za otrzymane
pieniądze...
Z grzeczności i mając kulturę nie powiem, co.
Dobrze, że firmy ubezpieczeniowe wiedzą, jak zabiera się od ludzi
pieniądze. Właśnie tak, jak napisałam zabiera, gdyż w żadnym
razie nie jest to ubezpieczenie, lecz zwykła kpina z ludzi.
Tak
naprawdę wygląda pomoc Państwa i innych instytucji
odpowiedzialnych za pomoc dla poszkodowanych. Drwina z ludzi.
Komentarze
Prześlij komentarz