Mamy
laureata kolejnego rankingu popularności. Tym razem amerykańskiego
tygodnika „Time” przyznającego tytuł „człowieka roku”
(robi to od 1927 roku): osobie (osobom), maszynie
lub idei, która w mijającym roku wywarła największy wpływ na
światowe wydarzenia (w pozytywnym, jak i negatywnym znaczeniu).
Zdobywcą wyróżnienia (i okładki pisma) jest
Greta Thumberg.
O
pannie Grecie zdania nie zmieniłam. Szesnastoletnia Szwedka powinna
żyć, jak jej rówieśnicy – w zasadzie beztrosko. Chodzić do
szkoły, uczyć się, przeżywać pierwsze miłości oraz coś pomóc
w domu, a nie prowadząc krucjatę przeciwko: ocieplaniu się
klimatu, emisji CO2 i ludziom „troszkę” bardziej niż ona
znającym życie i realia świata. Tak bardzo zatroskana o los
Błękitnej Planety (i nas), że 23 sierpnia na nowojorskim Szczycie
Klimatycznym w siedzibie głównej ONZ, gdyby tylko mogła
uśmierciłaby prezydenta USA Donalda Trumpa wzrokiem i z oburzeniem
wrzeszcząca w polityków, że okradli ją „z marzeń i
dzieciństwa” gniewnie na koniec „walnąć” „Jak śmiecie❓❗”.
Do tego idealny image. Ale wracając do słynnego „scenicznego
debiutu” Szwedki i cokolwiek miały znaczyć jej słowa o „utracie
dzieciństwa”, to winnych upatrywałabym w osobach jej rodziców
pozwalających (lub pchających❗) jeszcze dziecku na szaleństwa
poprzez, które stała się „eko celebrytką”. Ponadto owi
„złodzieje” to wykorzystujący istniejący w okół niej
medialny spektakl do swoich celów i wojenek. Może przy tym naiwność
i młodzieńczy idealizm dziewczyny zakładając, że rzeczywiście
wierzy w to, co mówi. Ewentualnie jest rozpieszczonym do granic
możliwości dzieciakiem zawsze stawiającym na swoim (a przynajmniej
do tej pory).
Tylko,
że moim zdaniem „coś” ewidentnie tu nie gra, we wszystkim
należy znaleźć umiar! Rodzice, gdyby naprawdę nimi byli, zajęliby
się wychowaniem córki, która – powtarzam – powinna żyć, jak
jej rówieśnicy, i zakazać „wyskoków”, chyba, że wobec młodej
nie mają już nic do gadania (pomimo braku przez nią
pełnoletności), gdyż sami sobie na to pozwolili bezstresowym
(najprawdopodobniej) wychowaniem.
Myślę,
jednak, że panna Greta stała się po prostu narzędziem w rękach
dorosłych decydujących o każdym jej ruchu i słowie. Gdyby było
inaczej będąc tak bardzo zatroskaną o Ziemię to niedawno
otrzymała
nagrodę dla ekologów. Odmawiając jej przyjęcia powiedziała:
„Ruch
klimatyczny nie potrzebuje już żadnych nagród. Potrzebujemy, aby
nasi politycy i ludzie u władzy zaczęli słuchać najnowszych
wieści i tego co mówi nauka”. Było
to 350 tysięcy koron duńskich i mogła je przeznaczyć na coś
pożytecznego związanego z klimatem. Jednak, gdy ma się sponsorów
wykładających pieniądze, z których mogą być jeszcze większe
można gardzić „groszami”...
Stawiam
podstawowe pytanie: kim są tak naprawdę finansujący Gretę
Thumberg❓
Na
uwagę zasługują, także słowa owej panny sprzed kilku tygodni
wypowiedziane w najpopularniejszym talk-show w USA. Na pytanie, czy
chciałaby spotkać się z Donaldem Trumpem odpowiedziała:
„Nie rozumiem, dlaczego miałabym to zrobić. Nie wiem, co mogłabym
mu powiedzieć, czego jeszcze nie słyszał. Myślę, że byłaby to
strata czasu”.
Zasadnicze
pytanie: czy prezydent USA w ogóle chciałby odbyć takie spotkanie❓ Chociaż myślę, że tak. Donald Trump zna życie i jego realia,
ponadto sam jest ojcem nastoletniego chłopca, więc i Szwedce
postarałby się pewne sprawy wytłumaczyć.
Zresztą,
gdyby zamiast przepływać kulę ziemską katamaranem oraz brylować
na politycznych salonach i scenach świata poświeciła trochę
więcej czasu nauce dowiedziałaby się na przykład: dlaczego świat
obecnie wygląda właśnie tak, co jest powodem zanieczyszczeń w
pewnych regionach lub czemu niektórzy ekologii i „eko” nie
stawiają za priorytet w swoich rządach.
Pozwolę
sobie też tutaj zwrócić się do panny Gerty – nie byłoby
„stratą czasu”, gdyby Twoi rodzice wysłali Cię na kurs dobrych
manier. To na pewno by Ci się przydało.
Sorry,
ale, czy to już nie przesada?!❓❗ Jeśli byłabym złośliwą
powiedziałabym, że tytuł (i okładkę) powinna dzielić wspólnie
z inną panną – Carolą (tą od „ratowania imigrantów” i
ustawicznego wrzeszczenia i oskarżania włoskiego polityka Pana
Matteo Salviniego). Cóż byłoby sprawiedliwie, ale rozumiem, że w
przyszłym roku zostanie to wynagrodzone: Pokojowa Nagroda Nobla ex
equo obydwie, publikacja książki Grety (ta druga „coś” tam
podobno ostatnio „napisała”), jakiś film o „bojowniczkach XXI
wieku o lepszy świat”, może też wspólny singiel i Grammy❓ Boże,
w jakim świecie przyszło nam żyć❓❗
Czekam
kiedy „Time” przyzna nagrodę dziecku w pasie szahida. Ono też
zmanipulowane przez dorosłych zamiast bawić się w piaskownicy
walczy. Nie mam nic do tej nastolatki Grety (po za uwagami odnośnie
jej zachowania) i po ludzku jest mi jej nawet szkoda, ale stojące za
nią osoby nie różnią się niczym od islamskich terrorystów
wykorzystujących dziecko, aby osiągnąć swój cel.
Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Niech się pannica zajmie tym, co jej rówieśnicy, a nie jakieś tam walki o klimat. W którą stronę to wszystko zmierza ja się pytam?
OdpowiedzUsuń