Na
ten temat pisałam wielokrotnie. Powiem tylko, że Auschwitz nazwane
największym cmentarzem świata, tą uświęconą: bólem, krwią,
niewyobrażalnym cierpieniem i męczeństwem ziemię – ten były
niemiecki obóz śmierci odwiedziła dzisiaj Angela Merkel. Tą
nikczemną „pamiątkę” po swoich przodkach zobaczyła na własne
oczy pierwszy raz, a zarazem trzeci urzędujący kanclerz. Wizyta
odbyła się z okazji uroczystości 10-lecia istnienia Fundacji
Auschwitz-Birkenau. Organizacja ta chce zachować
dla następnych pokoleń
to miejsce pamięci o najczarniejszych kartach historii ludzkości, z
których niestety nie wyciągnęliśmy absolutnie żadnych wniosków.
Z
ust pani kanclerz padły między innymi następujące słowa:
"Odczuwam
głęboki wstyd, biorąc pod uwagę barbarzyńskie zbrodnie, które
zostały tu popełnione przez Niemców".
"Były
to zbrodnie i przestępstwa, które wykraczały poza wszelkie granice
tego, co można było sobie wyobrazić, szczególnie biorąc pod
uwagę te straszliwe rzeczy, które wyrządzono kobietom, dzieciom i
mężczyznom w tym miejscu".
"Sprawiedliwość
wobec ofiar wymaga pamięci, zadośćuczynienie jest elementem
sprawiedliwości".
"Oficjalnie jest to miejsce, które nazywa się Auschwitz-Birkenau Niemiecki Narodowo-Socjalistyczny Obóz Pracy i Śmierci. Ta nazwa jest ważna, jako pełna nazwa. Oświęcim znajduje się w Polsce, ale w październiku 1939 r. Auschwitz jako część niemieckiej Rzeszy został zaanektowany. Wtedy był to niemiecki obóz śmierci zarządzany przez Niemców. Ważne jest dla mnie, aby to podkreślić, ważne, aby jasno wskazać sprawców. Jesteśmy to winni my ofiarom i nam samym".
"Cierpienia
w Auschwitz, śmierć w komorach gazowych, zimno, głód,
pseudomedyczne eksperymenty, praca przymusowa do pełnego
wycieńczenia, to co tutaj się działo jest niepojęte dla ludzkiego
rozumu".
Pani
Merkel dodała, także, że:
"nie
jest dla niej łatwe jako kanclerz Niemiec stać w tym miejscu i
wygłosić kilka słów (...) Biorąc pod uwagę ten obraz należałoby
zachować ciszę (...) Jakież to słowa mogłyby cały ten smutek
opisać, ten smutek i to cierpienie tych osób, które zostały tutaj
zamordowane, były torturowane i zginęły".
Pozwolę
sobie krótko odnieść się do słów pani kanclerz.
Po
pierwsze: media podają, że były one „mocne”. Chyba ktoś
czegoś nie zrozumiał. Po prostu Angela Merkel wreszcie powiedziała
trochę prawdy. Teraz, gdy Polska mówi o tym głośno, na cały
świat, że obozy koncentracyjne umieszczone w naszym kraju były
niemieckie to absolutnie żadna sztuka.
Po
drugie: pani Merkel mówi o wstydzie. To trochę za mało, a słowa
nic nie kosztują. Tu nie chodzi o wstyd pani kanclerz, ale o
odpowiedzialność i zadośćuczynienie państwa niemieckiego. Pani
Merkel wstydzić się może prywatnie, na swój wewnętrzny użytek.
Liczą się czyny, te konkretne, które powinny nastąpić już
dawno. Gdyby tak się stało łatwiej uwierzyłabym w szczerość tej
kobiety i narodu niemieckiego. Na początek zwrot zrabowanych Polsce
dzieł sztuki. Potem pokrycie wszelkich strat jakie poniósł nasz
kraj w wyniku rozpętanej przez Niemcy wojny.
Kolejnymi
słowami Angeli Merkel były też:
"Nie będziemy tolerowali żadnego antysemityzmu" oraz podkreślenie, że wartości jak: nienaruszalna godność człowieka, wolność, demokracja i praworządność "mogą być łatwo zranione", dlatego należy je umacniać, chronić i dbać o nie w codziennym życiu, w wymiarze narodowym i w dialogu politycznym".
Dodała
również:
"ludzie
w Niemczech i w całej Europie muszą się czuć bezpiecznie, tak jak
u siebie w domu". Dodała, że były niemiecki obóz zagłady w
Auschwitz jest tym miejscem, które "zobowiązuje każdego z
nas, aby codziennie być uważnym i ostrożnym, a także, aby
pamiętać o czynniku ludzkim i aby chronić godność naszych
najbliższych".
"W
tych dniach nie jest to zwykła retoryka, w tych dniach jest to
niezmiernie istotne, aby to jasno powiedzieć, ponieważ, niestety
obserwujemy zwiększenie się rasizmu i szerzenia nienawiści oraz
ataków na tym tle. Widzimy również, że liberalna demokracja jest
atakowana i często dochodzi do rewizjonizmu historycznego w
interesie grupy, która nienawidzi gatunku ludzkiego. Szczególnie
przyglądamy się antysemityzmowi, który zagraża życiu
społeczności żydowskiej w Niemczech, w Europie i na całym
świecie. Tym mocniej musimy powiedzieć, że nie będziemy
tolerowali żadnego antysemityzmu"
Jeśli
byłabym złośliwą i bardzo podejrzliwą powiedziałabym, że ja
słyszę w nich pewną aluzję do obecnej sytuacji i to w konkretnym
kontekście. Śmiem je odebrać jako wymuszenie zgody na przyjęcie
imigrantów przez Polskę oraz „grzeczne napomnienie” innych
europejskich polityków, by przestali się sprzeciwiać „lądowaniom”
owych gości z Afryki Północnej w swoich Ojczyznach.
Może
się mylę i mam nadzieję, że tak jest, ale niestety tak odebrałam
słowa p. Angeli Merkel, z tym, że ani w Polsce nie ma antysemityzmu
ani owi politycy nimi nie są i nie pozwolę ich takimi słowami
obrażać, a wszyscy chyba dobrze wiemy, o kim ta pani mówi❗❗❗
zdj. https://fakty.interia.pl/ |
Komentarze
Prześlij komentarz