I
tak pomału dobiega końca rok kalendarzowy, który w jednym
europejskich państw upłynął pod znakiem cotygodniowych (lub
częstszych) protestów przeciwko swojemu rządowi, a zwłaszcza
prezydentowi. Powiem tylko, że Emmanuel Macron, nie będę się dziś
nad nim „pastwić”, gdyż wyręczyli mnie w zadaniu inni,
„dostaje w tyłek” z każdej strony, a mimo to w dalszym ciągu
uważa, że ma prawo pouczać kolejne osoby. Robi to zamiast
pomyśleć, jak naprawić sytuację w swojej Ojczyźnie –
posprzątać rozpieprz, który zrobił.
Cóż
zastanowić się nad tym, czy udaje, że jest wszystko ok. czy
rzeczywiście nie widzi nic złego❓ Najzabawniejsze – choć może
to złe słowo, ale facet w dalszym ciągu pragnie rozstawiać po
kątach innych udzielając im lekcji rządzenia❗ Nie, naprawdę
trzeba mieć potężny tupet i ego. Mówiąc o Polsce, jedynym
podobnym „przypadkiem” określiłabym Lecha Wałęsę (mówię o
mniemaniu o sobie). Macron „gość” mający naprawdę minimalne
poparcie społeczne pozuje na najważniejszego (oprócz Merkel)
europejskiego polityka, tylko, że akurat nim nie jest i nie będzie.
Są: mądrzejsi, poważniejsi i inteligentniejsi. Jedynie Politico
kilka dni temu obwieściło, że Emmi stanie się wielką personą w
2020 roku (tu odsyłam do postu, gdzie komentuję tenże ranking: Niedorzeczność! ).
Zastanawiam
się, kiedy w końcu ktoś całkowicie straci cierpliwość do
francuskiego prezydenta i ten usłysz od niego komplement w postaci
określenia jego osoby mianem „dyktatora”, a rządów „reżimu”?
Kto w końcu odważy się jako pierwszy❓
W
każdym razie dzisiaj po raz kolejny rodacy Macrona pokazali mu, jak
bardzo jest uwielbianym przywódcą. W tym miejscu pozwolę sobie na
pewne porównanie Francji ze Stanami Zjednoczonymi: tak, jak USA pan
Donald Trump to najlepszy prezydent od czasów pana Ronalda Regana,
tak w Pałacu Elizejskim ostatnią prawdziwą głową państwa był prezydent Jacques Chirac.
www.twitter.com |
Komentarze
Prześlij komentarz