Niedawno
aresztowano wnuka byłego prezydenta Lecha Wałęsy. 4 marca mający 21 lat Dominik
spowodował kolizję, jechał bez prawa jazdy, pod wpływem alkoholu – prawie 2 ‰, a w chwili zatrzymania był agresywny w stosunku do funkcjonariuszy. Sposób
zachowa pijanego zmusił policjantów do założenia mu kajdanek i przewiezienia na
komisariat. Jak można było dowiedzieć się
z mediów wnuk byłego prezydenta jechał samochodem od prawej do lewej
krawędzi jezdni oraz po chodniku w sposób, że piesi musieli uciekać, a cofając
uderzył w inne auto. Później, według nieoficjalnych informacji, porzucił swoje
na środku drogi i usiadł na przystanku autobusowym. Tam właśnie zatrzymali go
policjanci. Trafił do aresztu i
usłyszał 6 zarzutów, w tym sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu
lądowym. Za Dominika W. wyznaczona została kaucja w wys. 10 tys. zł, którą wpłacił słynny dziadek. Teraz jednak wnuk musi
wrócić za kratki na 3 miesiące i grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Dzisiaj
przeczytałam, że Lech Wałęsa ubolewa nad losem chłopaka.
Cóż... człowiekowi nie
można się dziwić, bo przecież to syn syna, ale czy również tak bardzo bolałby
nad tymi, którzy zostaliby poszkodowani przez jadącego po pijaku wnuczka? Co by
powiedział, gdyby ktoś zginął? Czy wtedy też ten nieszczęśnik byłby winien
sobie sam, bo akurat szedł tamtędy? Były prezydent tak komentuje zatrzymanie wnuka:
„PiS-owskie prokuratury i sądy mszczą
się na mojej rodzinie, dlatego, że mnie nie mogą trafić” dodając: „Chłopak
popełnił przestępstwo i musi za to odpowiedzieć, ale to młody gówniarz. Dopiero
co został ojcem. Kaucja została wpłacona i nie musiał dodatkowo zostać w
areszcie”. A ci, którym ten pijany małolat zagrażał nie mieli dzieci? Nie
oczekiwali być może przyjścia ich na świat? Nie byli w kwiecie wieku albo pragnęli
w spokoju i zdrowiu doczekać końca swoich dni?
No, ale jak
rozumiem tok myślenia byłego prezydenta RP młody wiek i zostanie ojcem są okolicznościami
łagodzącymi przestępstwa… Przecież obcy ludzie, nie rodzina Lecha Wałęsy, więc dlaczego
o nich były prezydent miałby myśleć i martwić się.
Osobiście
uważam, że ten, który przez lata stał na straży porządku i prawa w naszym kraju
powinien sam świecić przykładem będąc za tym, aby prawo było przestrzegane. Wszyscy
pamiętamy jednak „chorobę” nazwaną pomrocznością jasną oraz termin
„falandyzacja prawa”. W przypadku Dominika dzięki Bogu nic strasznego się nie
stało, nikt nie został zabity lub ranny, ale było duże prawdopodobieństwo, że
mogło tak się stać, zwłaszcza, że było to wczesne niedzielne popołudnie!
Moim skromnym
zdaniem bardzo dobrze, że właśnie tak zadecydował sąd. Pomijając to, co
napisałam wyżej, że pijany dzieciak stanowił zagrożenie dla innych to wspaniale,
że mówiąc kolokwialnie wymiar sprawiedliwości miał – przepraszam za słowo – ale
gdzieś jego nazwisko. Nie ugiął się pod jego presją zdając sobie z pewnością sprawę,
że niektórzy tak właśnie będą ją tłumaczyć, jak dziś Lech Wałęsa. Zresztą
podoba mi się, że powoli następuje koniec z tym, że znajomości i koligacje
rodzinne przestają mieć znaczenie (patrz: sprawa Ś.P. Iwony Cygan ze Szczucina).
W przypadku
zatrzymania pijanego Dominika wszystko odbyło się też zgodnie z prawem i to nie
tym PIS-owskim – jak zaznacza były prezydent - a stosowanym wcześniej. Sąd I
instancji wyznaczył kaucję, która została wpłacona, a że jest coś takiego jak droga
odwoławcza to prokurator z niej skorzystał. Sąd odwoławczy uchylił postanowienie
I- wszej instancji.
Zresztą zawsze uważałam i uważać
będę, że po pijanemu nie powinno się siadać za kierownicą, a gdy do tego
dojdzie i zostanie się złapanym kara powinna być jak najwyższa. To, co zrobił Dominik,
który jest takim samym obywatelem jak każdy inny, świadczy tylko o tym, co
wyniósł z domu i jak został wychowany przez rodziców.
Komentarze
Prześlij komentarz