18 września 2019 roku,
napisałam wtedy, że właśnie runęła kolejna granica:
„Właśnie,
dlatego, że jestem człowiekiem oraz dziennikarzem wyznającym pewne
zasady i standardy muszę teraz stanąć w obronie kogoś, kto w dniu
wczorajszym został zaatakowany w wyjątkowo perfidny i łajdacki
sposób❗
Brak
jakichkolwiek zasad (moralnych, etycznych, czy jakichkolwiek innych)
oraz hamulców będących niepodważalnym dowodem na to, iż o tym,
czy ktoś jest człowiekiem nie świadczy wyłącznie wygląd
przypominający istotę ludzką i 23 pary chromosomów. To odrobinę
za mało, a ta „drobina” robi różnicę. Kolosalną. Obserwując
dookoła świat stwierdzenie, że zwierzęta wykazują się większą
empatią niż sporo z nas nie podlega żadnej dyskusji.
Najmniejszej.”
Dodałam
też:
„...wszelkie
granice – zarówno w człowieczeństwie, jak też w dziennikarstwie
– zostały zniszczone. Już ich nie ma❗ (…) Mur, którego resztki
jeszcze gdzieś tam stały został doszczętnie zdeptany w dniu
wczorajszym.”
Wypowiedź
dotyczyła jednego z włoskich polityków. Senatora Matteo
Salviniego, o którym jakiś czas temu zażartowałam, że ma
szczęście, iż nie jest Polakiem (albo przynajmniej nie mieszka w
Polsce), gdyż miałby godnego konkurenta, jeśli chodzi o
popularność i sympatię społeczeństwa. Moje słowa nie były
złośliwością.
Wprost przeciwnie, ponieważ osoby te mimo
oczywistych różnic mają wiele wspólnych cech: są porządnymi
ludźmi, konserwatyści, jako politycy wykonali/wykonują kawał
solidnej roboty, cieszą się szacunkiem, są prawdziwymi patriotami,
a jak dla mnie też jednymi z bohaterów walki z zarazą COVID-19 w
swoich Ojczyznach.
Wierzcie
mi, jakże teraz żałuję tych słów i wyrzucam je sobie.
Wypowiadając, a następnie pisząc w dobrej wierze, przez myśl mi
nie przeszło, że niedaleka przyszłość pokaże, iż obaj Panowie
zostaną potraktowani w podobny sposób. Nastąpi przeraźliwy atak
opozycji oraz części mediów, aby zniszczyć jednego i drugiego,
zarówno jako polityka, jak i człowieka.
Jeśli
chodzi o włoskiego senatora miało to miejsce już dużo wcześniej,
ale teraz otrzymaliśmy niezbity dowód jaką rolę odgrywał w tym
wymiar sprawiedliwości, kiedy Pan Salvini sprawował urząd
wicepremiera rządu, a zarazem Ministra Spraw Wewnętrznych.
Polskiemu
politykowi – Ministrowi Zdrowia Panu Łukaszowi Szumowskiemu
przyszło natomiast przewodzić Resortowi Zdrowia w najgorszym
okresie. Najpaskudniejszym od zakończenia drugiej wojny światowej.
Zadanie wykonał na piątkę, a inne państwa – w tym te z bogatej,
zachodniej Europy nam zazdroszczą. Pandemię w
Polsce mamy cały czas pod kontrolą, śmiertelność tak naprawdę
znikomą, gdyż nasze możliwości pozwalają leczyć ludzi, a
zmarłych do tej pory jest w sumie tylu, ilu gdzie indziej było w
ciągu doby❗ Przywracamy do zdrowia przypadki,
na których często w Europie Zachodniej kładło się zwyczajnie
krzyżyk, a lekarze nie muszą podejmować dramatycznych decyzji,
komu podłączyć respirator, a kto ma umrzeć! Polscy medycy
nieśli pomoc, także we Włoszech i w USA.
Niestety
są osoby, którym się to nie podoba. Chcę zobaczyć ministra
Szumowskiego przed Trybunałem Stanu i na sali sądowej w roli
oskarżonego, a najlepiej z wyrokiem skazującym i w kajdankach❗ I oczywiście takie zdjęcia na okładkach gazet i w czołówkach
programów informacyjnych❗
Podłe
i nikczemne❗
Pierwsze
ataki na Profesora Szumowskiego pojawiły się,
gdy przeprowadzane sondaże jednoznacznie wskazały, że właśnie
tego człowieka Polacy darzą największym zaufaniem. Zmasowaną
nagonkę rozpoczęły media związane z opozycją – zwłaszcza
„Gazeta wyborcza” i stacja TVN24. Razy bez pardonu, także w
stronę najbliższych – w rodzinę polityka.
Obecnie jesteśmy
świadkami sytuacji, że śmiało można
stwierdzić, iż dla opozycji dzień bez
tsunami oszczerstw i pomówień w stronę Ministra Zdrowia jest
straconym. Coś odrażającego, gdyż rzucający oskarżenie nie mają
żadnych dowodów na winę tego człowieka.
Czy
ma to związek z czekającymi nas wyborami prezydenckimi❓ Na pewno
tak, jednak ja cały myślę również o czymś innym. Oczywiście
nikogo o nic nie oskarżam, jednak mam prawo podejrzewać to, o czym
pisałam we wcześniejszych postach (i odsyłam do nich).
Wiadomo
z całą pewnością jedno: choć kampania wyborcza nie jest
jeszcze oficjalnie rozpoczętą będzie wyjątkowo złą, brutalną,
ostrą niczym brzytwa bez żadnego zmiłuj, czy zlituj. Wyciągnięte
zostaną najcięższe działa. Rykoszetem bądź specjalnie (jestem
przekonana, że to drugie) oberwie się Bogu ducha winnym, rodzinie,
czy znajomym kandydatów, a także innym politykom.
Choć
i tak sytuacja w kraju jest paskudna, będzie jeszcze gorzej. I żeby
było jasne nic lepszego nie oczekujmy po wyborach.
Nie
chcę wypowiadać tych słów, ale zwyczajnie, po ludzku boję się,
że podział wśród naszego społeczeństwa, podsycany przez część
„klasy politycznej” i usłużne media doprowadzi do prawdziwego
nieszczęścia. Wielkiego. Oczywiście, mam nadzieję, iż tak się
nie stanie, ale rozum widzi inaczej. Może nikt nie zrobi tego
specjalnie, ale omamienie i głupota robią swoje. A tego drugiego,
zwłaszcza u nas, niestety nie brakuje.
Przeraża
zwłaszcza sytuacja wokół osoby pana Ministra Łukasza
Szumowskiego, a ostatnie wydarzenia w Warszawie całkowicie
przekroczy wszelkie granice. Nasza stolica może „pochwalić się”,
że na przystankach AMS, spółki należącej
do wydawnictwa Agora, wydawcy „Gazety Wyborczej”, pojawiły się
hejterskie plakaty wymierzone w Profesora. Widnieją na nich: zdjęcie
Pana Szumowskiego w stroju kawalerów maltańskich (należy do tegoż
zaszczytnego grona) i słowa stanowiące ostateczny dowód, że nie
ma już żadnej świętości: „Ewangelia wg Łukasza Sz.” i „po
trupach do celu”. Oraz haniebne oskarżenia – zrzuty
stawiane Ministrowi Zdrowia przez opozycję w walce z pandemią:
„zakłamywanie
statystyk dot. epidemii COVID-19”, „rekomendacja w sprawie
wyborów”, „maseczki do d**y za 5 mln”.
Oprócz
tego na grafice został wymieniony art. 165 Kodeksu karnego,
dotyczący „sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego”, obok
którego umieszczono napis „Szumo-winny”.
Jako
istota ludzka nie jestem w stanie zrozumieć, jak można posunąć
się do takiego łajdactwa. Zdaję sobie sprawę, że walka
polityczna rządzi się swoimi prawami.
Ok. ale człowiek mający
minimum kultury, szacunku do drugiej osoby – a nawet do siebie
samego, nigdy by tak nie postąpił❗ To potrafi wyłącznie wyzuty z
resztek honoru. Ktoś będący nikim i absolutnie nic sobą nie
reprezentujący! Zasługujący wyłącznie na największą pogardę❗
Na
portalu internetowym „Gazety wyborczej” - wyborcza.pl można było
przeczytać, że plakaty rozwieszono nocą z czwartku na piątek.
Niestety, brakuje informacji, iż znalazły się na przystankach
spółki AMS – powtarzam: należącej do Agory❗
Dzisiaj
po południu czytałam tłumaczenie władz stolicy: plakaty
umieszczono nielegalnie
i zostanie zawiadomiona policja. Ogłosiła to rzecznik prasowy
Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy
pani
Karolina
Gałecka dodając, że po otrzymaniu informacji podjęto
natychmiastowe kroki, by wyjaśnić sprawę: "Sprzeciwiamy się
mowie nienawiści i tego typu nielegalnym działaniom (…) Miasto
wystąpiło do spółki o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji,
operator wiat przystankowych - spółka AMS poinformowała miasto, że
zawieszone plakaty to nielegalna akcja, na którą nie wydano zgody".
Podobno, także od piątku plakaty zdejmowali pracownicy spółki,
która zapewniła zwracać szczególną uwagę na nielegalne
działania noszące znamiona mowy nienawiści.
Oj,
droga Pani rzecznik, jakoś nie wierzę w te wyjaśnienia...
Oczywiście, rozumiem, że trzeba było coś powiedzieć, jednak
naiwną do tego stopnia nie jestem, iż przełożony nie wiedział.
Tu, także stawiam pytanie: czy to nie prawda, że w Państwa
Urzędzie zatrudniono „dżentelmena” ze słynnego „Soku z
buraka” i zajmuje się promocją miasta❓
Więc
proszę wybaczyć, ale w stanie wziąć te słowa za poważne może
wyłącznie całkowicie naiwny lub ewidentnie nierozumiejący
obecnych realiów.
Ale,
niestety plakaty to nie wszystko. Nie koniec, w rozmowie
z "Gazetą Wyborczą" hejterzy – to znaczy „autorzy
akcji” zapowiedzieli: „to dopiero początek” dając do
zrozumienia, iż nie mają najmniejszego zamiaru się ujawnić -
podać do publicznej wiadomości kim są❗
A
kim są❓
Zwykłymi tchórzami i kreaturami❗
Tymi pierwszymi, ponieważ, gdyby mieli choć odrobinę, krztę
odwagi upubliczniliby oblicza, by społeczeństwo mogło ich zobaczyć
i poznać❗
Też
pisałam wielokrotnie: dzisiaj odwaga wielu polega na siedzeniu przed
monitorem lub ze smarfonem w ręku i myśląc, iż jest się
anonimowym obsmarowywać, gnoić kogoś. Wtedy jest się bohaterem na
całego, ale stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, którego się
niszczy❓ Nigdy w życiu❗
Pytam
się i zaznaczam, że nie chcę słyszeć odpowiedzi zwyczajnie się
jej bojąc: do czego jeszcze posuną się niektórzy❓ Ciosy przez
nich wymierzane są już i tak naprawdę wyjątkowo niebezpieczne.
Pytam: co jutro❓Bo tak, jak powiedzieli hejterzy „Wyborczej” Michnika „to dopiero początek”❗
Wbrew
wielu to, co się stało w Warszawie to nie „drobiazgi”. Historia
nie raz już pokazywała, że takie "niewinne" akcje
kończyły się tragicznie i oby tylko właśnie tak się nie stało
teraz i na naszych oczach❗
Oto
dowód, jak nisko potrafi upaść człowiek. I niech niektórzy
uważający siebie za wielkich geniuszy uzmysłowią sobie, że
plakaty obrażają nie tylko Pana Szumowskiego – uderzają również
w uczucia religijne, w rodzinę, będące dla wielu czymś
najważniejszym. Ktoś tu przestrzelił i to bardzo. Przeraża
świadomość, że spore grono nie widzi w takich działaniach nic
złego.
Odnosząc
się do Pana Ministra Szumowskiego na szczęście porządni ludzie
dostrzegają jego zaangażowanie, poświęcenie, serce i siłę
włożone w walkę z pandemią. Niestety ten człowiek od wielu już
dni zamiast skupić się wyłącznie na swoich zadaniach jako
Minister Zdrowia (a ma ich nie mało i nie nudzi się❗) musi
dodatkowo – a może nawet przede wszystkim – walczyć z
nieprzychylnymi mu mediami i podłymi insynuacjami wysuwanymi przez
ich pracowników, jak też opozycji. I oczywiście hejtem w sieci.
Przepraszam
za słowo, ale mnie na jego miejscu już dawno chyba trafiłby jasny
szlak❗ Bo bym nie wytrzymała.
Ewentualnie
odeszłabym z Rządu. Strzeliłabym na biurko premierowi moje
wypowiedzenie i radźcie sobie z zarazą sami. Ja mam serdecznie dość
tego plugastwa, zawiści w moją stronę, niszczenia mojej rodziny i
ubliżania. Bo to jest już powtarzam rynsztok.
Jako
człowiek, Anka, podziwiam Pana Szumowskiego, bo te wszystkie obelgi
padające nie tylko w jego stronę, ale i mu najbliższych, znosi ze
stoickim spokojem. Z kulturą oraz anielską cierpliwością
dziesiątki razy odpowiada na te same pytania. Nie uchyla się ani od
nich, ani od niczego w odróżnieniu od wielu innych polityków, a
wszelkie dziennikarskie i opozycji zaczepki znosi pokornie. I
szczerze, tak po ludzku, aż przykro patrząc na jego zatroskaną
twarz.
Mogłabym
też zadać pytanie do Pana Szumowskiego: po co Panu Profesorowi było
walczyć❓ Po, co było się starać❓ Może, gdyby Pan tak się nie
starał miałby teraz święty spokój. Tylko, że Pan by tego nie
zrobił, gdyż jest za porządnym i za odpowiedzialnym człowiekiem❗
Tu
mogłabym zacytować równie pewien komentarz, który przeczytałam.
Nie zrobię tego, jednak, gdyż choć był napisany w dobrej wierze
Panu Szumowskiemu na pewno by się nie spodobał.
Na
jednym z portali przeglądnęłam dzisiaj trochę komentarzy pod tą
informacją. Fajnie, że spora część była miła i ludzie
zniesmaczeni tym, co robi się wokół Pana Łukasza Szumowskiego.
W
tym kraju, w Polsce, niestety niszczy się wszystko co dobre, piękne
szlachetne - tak dla idei. Opozycja obecnie jest w tym wprost
genialna❗ Dla mnie Minister jest BOHATEREM i nic mojego zdania nie
zmieni. Ja patrzę, słucham i oceniam – dla niektórych niestety
SAMODZIELNIE. Po za tym media znam i wiem, jak funkcjonują, gdyż
sama ukończyłam ten kierunek❗❗❗
#MuremZaSzumowskim
#MuremZaSzumowskim
zdj. www.polityka.pl |
Komentarze
Prześlij komentarz