Obywatele
kolejnego europejskiego państwa poszli do urn. Dzisiaj prezydenta
wybierali Rumuni, a gdybym była złośliwą i cyniczną dodałabym,
że niektórzy, także istny miód na duszę i serce. W każdym razie głową
państwa został dotychczas piastujący ten urząd p. Klaus Iohannis
z Partii
Narodowo-Liberalnej. W obecnej, drugiej, turze
jego konkurentem była
do niedawna premier p. Viorica Dancila z Partii Socjaldemokratycznej.
Wyniki
wyborów przedstawiają się następująco: 66,5 % do 33,5 %.
Wcześniej, 10 listopada w pierwszym starciu kandydatów, zwycięzcą
został, także p. Iohannis z wynikiem 38 %. Obecne frekwencja
wyniosła 48 %, to najniższa w wyborach prezydenckich od 1990 roku.
W Rumunii głowa państwa posiada uprawnienia w polityce zagranicznej
i obronności. Mianuje na najważniejsze stanowiska w tym np. jeśli
chodzi o wymiar sprawiedliwości.
Pan
Klaus Iohannis swój urząd będzie sprawował do 2024 roku. W
kampanii wyborczej zapowiadał walkę o przywrócenie zaufania do
polityków i instytucji publicznych, praworządność oraz rozwój
edukacji.
Jego
konkurentka p. Viorica Dancil i jej rząd zostali natomiast w
październiku tegoż roku odsunięci od władzy. Stało się to na
mocy wniesionego przez opozycję wniosku o wotum nieufności, a
główne zarzuty to: niekompetencja, blokowanie ważnych inwestycji
publicznych i niekorzystanie z przyznanych Rumunii środków z UE.
Sama p. Dancil została oskarżona, że pod wpływem swojego
partyjnego kolegi, byłego szefa ugrupowania – Liviu Dragnei –
skazanego za korupcję dążyła do przeprowadzenia zmian w
sądownictwie, by... łagodniej traktować polityków podejrzanych o
wyżej wymieniony proceder (prawda, że dla pewnych osób miód na uszy❓). Obecnie ta sama pani zapowiadała, że
jako prezydent Rumunii, byłaby „pierwszym, który otworzyłby ten
urząd dla całej Rumunii.”
zdj. Twitter p. K. Iohannis |
Komentarze
Prześlij komentarz