Dzisiaj
będzie trochę refleksyjnie, jednak to szczególna data – 30 lat
temu runął Mur berliński dzielący Berlin przez:
28 lat, 2 miesiące i 27 dni stając się symbolem podziału Europy,
a zarazem świata, na dwa wrogie systemy. W mojej opinii jedna z największych zbrodni przeciw ludzkości!
Nie
pamiętam tego, najprawdopodobniej jednego z najważniejszych
wydarzeń mojego życia osobiście, jak to się mówi z autopsji,
ponieważ należę do innego pokolenia (mam nadzieję, że mogę
jeszcze napisać, że tego młodego❓).
Co
mam ukrywać – w tym czasie w kręgu moich zainteresowań główne
pozycje zajmowały: lalki Barbie (nieprzemijająca firma Mattel❗),
klocki Lego, latem szaleństwa na dworze no i oczywiście szkoła. W
przypadku tego ostatniego przyznam się, że trochę mnie nudziła,
gdyż idąc do niej umiałam już czytać, pisać oraz liczyć, bo
lubiłam też zabawę „w szkołę”. Za niedługo, jednak
odkryłam, że ukochanymi lekturami stały się książki z serii:
„Świat wczoraj i dziś” oraz „Świat bez tajemnic”. Pamiętam
jednak, że będąc „brzdącem” zawsze siadywałam koło mojego
taty oglądającego wieczorem wiadomości i jak usłyszałam jakieś
nieznane mi słowo zadawałam standardowo pytanie: „tatusiu, a co
to znaczy❓” A tata z anielską (to nie przesada❗) cierpliwością
musiał mi tłumaczyć wszystko po kolei, bo na jednym zapytaniu
się nie kończyło.
Tak,
więc historia i bieżące wydarzenia dość
szybko stały się dla mnie prozą życia i sporą częścią mnie.
Może też, dlatego zawsze bardziej interesowałam się również
piłką nożną niż modą :) Zresztą od najmłodszych latach
wiedziałam kto to jest Diego Maradona 😀 Pamiętam również MŚ w
Piłce Nożnej w USA w 1994 roku i finałowy mecz Mundialu: Brazylia
– Włochy. Mojego cierpienia po przegranej Azzurrich w rzutach
karnych nie zapomnę! Myślę, także, że od tamtego czasu nie
znoszę „jedenastek” uważając je za niesprawiedliwe rozstrzygnięcie meczu.
Zresztą
wtedy po raz pierwszy też chyba zakochałam się 😀 „Szczęśliwcem”
był ni mniej ni więcej, tylko włoski piłkarz, w reprezentacji
koszulka z numerem 10. O kim mówię? O Roberto Baggio noszącym
charakterystyczną fryzurę - dłuższe włosy związane z tyłu w
kucyk.
Drugi
„odkryty” przystojniak to również team Azzurrich, jednak tym
razem obrońca, nie napastnik – Paolo Maldini (numer 3). Obaj
zresztą grali w moim ulubionym (dlaczego hmmm...❓) AC Milanie.
Jednak
to historia na inną okazję...
Wracając
do dzisiejszej rocznicy zburzenie Muru berlińskiego zapoczątkowało
jednoczenie się Europy. Wydarzenia, jakie wtedy miały miejsce w
Europie Środkowo-Wschodniej spowodowały
między innymi rozpad Związku Radzieckiego i przez wielu są
nazywane Jesienią Narodów. Nazwa jest symbolicznym
porównaniem do innych ważnych zdarzeń mających miejsce na tym
kontynencie w latach 1848-1849. Wtedy to w Europie pojawiły się
ruchy rewolucyjne skierowane przeciwko autorytarnej władzy. Dążono
między innymi do zjednoczenia Niemiec i Włoch, walczono o ustrój
republikański we Francji oraz wiele narodów chciało się wyzwolić
spod obcego panowania.
Jesień
Narodów spowodowała wielkie zmiany na mapie politycznej
Europy. Niepodległość odzyskało wiele państw będących
wcześniej republikami radzieckimi. Dopiero wtedy mogły swobodnie
zacząć się rozwijać i kultywować swoją historię, kulturę,
tradycję i religię.
Jednym
z ważniejszych symboli tamtego czasu, a przede wszystkim upadku Muru
berlińskiego, stała się piosenka niemieckiego zespołu Scorpions
pod wiele mówiącym tytułem „Wind of Change”. Została uznana
za niekwestionowany hymn rozgrywającej się na oczach całego globu
historii Europy, a ja nie waham się powiedzieć, że świata.
Została przetłumaczona na różne języki. Twórca słów i
kompozytor to wokalista grupy p. Klaus Maine. Nawiązują do przemian
politycznych na naszym kontynencie kończących w rezultacie Zimną
wojnę.
Trzeba
wiedzieć, że z upadkiem muru wiąże się, co najmniej kilkanaście
utworów, jednak to ten Scorpionsów jest z nim tak bardzo
jednoznacznie kojarzony. Zalicza się, także do
tych uważanych za piosenki wszech czasów osiągając również
szczyty list przebojów w wielu krajach.
Dzisiaj
wysłuchałam „Wind of Change” w wielu wersjach językowych, ale
jest, także inny utwór, o którym chcę wspomnieć – „Kaine
Grenzen” z 2003 roku Michała Wiśniewskiego i zespołu Ich Troje.
Piosenkę pod wiele znaczącym tytułem i tekście
polsko-rosyjsk-niemieckim nazwałam wtedy polskim „Wind och
Change”. Grupa zaśpiewała ją na festiwalu Eurowizji w Rydze 2003
roku zajmując 7 miejsce. Osobiście byłam rozczarowana będąc
zdania, że właśnie poprzez swoje przesłanie powinna wygrać.
Swego rodzaju „Wind of Change” XXI wieku, który chyba tak
naprawdę narodził się na początku ostatniego kwartału 2001 roku
oraz 1 maja 2004 roku, w Europie zwłaszcza to drugie.
Niestety,
jak pokazało życie i przyszłość idealizm, jak zawsze przegrał z
realizmem. Po krótkiej chwili radości nastąpiła szara
rzeczywistość, której skutki widzimy obecnie...
"Wind of Change" w jednej z wersji językowej: Wind of Change - Scorpions
Komentarze
Prześlij komentarz