Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią weekend rozpocznijmy również bez polityki. Powiedziałabym, także: Bogu dzięki❗😀 Dlatego dzisiaj prezentuję kolejny zapach z mojej ich bogatej kolekcji 😊💛🧡💜🌷🌹🌺🌼🌸
Celina Dion jest jedną z największych artystek współczesnego muzycznego świata.
Niekwestionowana gwiazda.
Wspaniały głos wielkiej damy światowych scen❗ Dla mnie jeden z najwspanialszych naszych czasów❗👏👏👏👑
Myślę, że tej pani absolutnie nikomu nie trzeba przedstawiać. Gdyby ktoś zapytał mnie o jej ulubiony utwór miałabym niebagatelny problem. Mowa o zbyt wielu. Mimo wszystko szczególnym sentymentem darzę zwłaszcza trzy. Pierwszy: „The Power of the Dream” - hymn XXVI Letnich IO w Atlancie (rok 1996). Kolejny: „The Prayer” wykonywany w duecie z równie potężną i niekwestionowaną gwiazdą - wspaniałym włoskim tenorem Andreą Bocelli (ciekawostka: utwór pierwszy raz usłyszałam dzięki mojej ulubionej jeździe figurowej na lodzie. Francuska para taneczna Marina Anissina i Gwendal Peizerat wykonywali swój program właśnie do „Time to Say Goodbye”, również płyta Andrea Bocelli „Romanza” była pierwszą moją pierwszą CD). No i wśród zwycięzców oczywiście nie może zabraknąć nagrodzonego Oscarem „My Heart Will Go On” (którą mam ściągniętą w kilkunastu językach😀)
Ale Celine Dion jest osobą będącą twarzą, także perfum.
Dzisiaj chcę podzielić się z Wami w kilku słowach moją opinią o jednym z nich – Spring in Paris, którego niestety nie ma już w sprzedaży😢🙄
Mówiąc o zapachach firmowanych nazwiskiem artystki muszę zaznaczyć, iż poznałam je przypadkiem. Pierwszy stanowił prezent mikołajkowy od mojego taty będącego wtedy za granicą i znalazłam go w paczce.
Niespodzianka się udała, a ja zostałam fanką pani Dion, również w tym aspekcie😀 Sprawił, że jakiś czas później sięgnęłam po wiosnę w Paryżu, gdy tylko wypatrzyłam ją na sklepowej półce.
Będę szczerą: skusiła mnie nazwa i fakt: to od Celine.
Jak napisałam powyżej wielka szkoda nie jest on już dostępny, ale jakimś cudem niedawno znalazłam w swojej szafce z perfumami flaszeczkę z wodą perfumowaną 😊💜💛💚
Spring of Paris został wydany kilkanaście lat temu (dokładnie w 2007), a w ich składzie znajdziemy:
Nuty głowy: liść czarnej porzeczki (której dziwnym trafem nie lubię, ale sok z niej to już jak najbardziej❗), czerwona porzeczka i mandarynka;
Nuty serca: konwalia, jaśminowiec, jaśmin i osmantus (rodzaj krzewów i małych drzew należący do rodziny oliwkowatych, południowo-wschodnia Azja, Ameryka Północa);
Nuty bazy: wanilia i piżmo.
Wiosna w Paryżu to, jak dla mnie świeży, delikatny zapach. Idealnie dopasowany i kobiecy. Nie za mocny o woni nieskazitelnej. Odpowiedni zarówno na wiosnę, gdy wszystko w świecie przyrody budzi się do życia, jak i latem. Jeszcze jedna uwaga: barwa – ta delikatna, urzekająca zieleń, której widoku, w niej kwiatów, a na niebie błękitu i złotego, muskającego nas jakże przyjemnie słońce jesteśmy tak spragnieni przez zimowe miesiące szarości, ponurej aury, krótkich, mroźnych (niestety❗❗❗😭) dni❗
Twórcą kompozycji zapachowej jest pan Richard Herpin. Mowa o pochodzącym z Francji, a dokładnie jej południa Cann, gdzie dorastał. To on skomponował również i te firmowane nazwiskami między innymi: Hally Berry, o którym mój post TUTAJ.
O samym panu Richardzie Herpinie można przeczytać też tutaj.
Przyznam się: we Francji nigdy (niestety) nie byłam😢, ale wyobrażam sobie, że właśnie tak pachnie tamtejsza wiosna❗ Mam nadzieję, iż idąc paryskimi uliczkami, bulwarami oraz przemierzając kolejne place z mnóstwem ciekawych rzeczy do zwiedzenia towarzyszy nam wtedy ta idealna woń❗🌸🌼🌺🌹🌷
P.S.
Tradycyjnie będąc w temacie świata zapachów odsyłam do odwiedzin strony Pani Kasi!!!!
zdj. Anna Hudyka
Komentarze
Prześlij komentarz