Właśnie
możemy usłyszeć o zabłyśnięciu inteligencją i kulturą
kolejnej rodzimej celebrytki aspirującej do roli kogoś
opiniotwórczego, uchodzącego w oczach społeczeństwa za gwiazdę
„szklanego ekranu” oraz Internetu. Nie żebym uwzięła się na
tą kobietę, gdyż piszę o niej ponownie – wcześniej, jako
uczestniczce „Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami”, ale
nie lubię głupoty. Dziwię się, dlaczego z tymi ludźmi
przeprowadzane są wywiady, a wypowiedzi głośno komentowane robiąc
– uwaga będzie boleć! - z tak naprawdę nikogo kogoś.
To
złe nawet dla samego zainteresowanego! Wmawia się mu, że jest
ważny, a inni liczą się z jego zdaniem. Prowadzi to do sytuacji,
iż taka osoba zaczyna wierzyć w roztaczaną wokół niej otoczkę,
natomiast obserwatorzy zwyczajnie śmieją się kpiąc w komentarzach
w sieci. Osobiście regułę obowiązującą w show biznesie, że nie
ważne, jak piszą albo mówią, ale żeby nazwiska nie przekręcali
uważam za żałosną.
O
kim piszę?
O
pani znanej wyłącznie z tego, że jest byłą żoną jednego z
naszych czołowych skoczków, która zrobiła z rozejścia się z
małżonkiem spektakl na Instagramie, a następnie zabłysnęła
najgorszym występem w historii programu „Taniec z gwiazdami”
jako jedna ze „stars” (!!!). Poczuła się, także urażona
krytyką ze strony p. Iwony Pavlovic, autorytetem odnośnie tańca,
jedną z bardziej kompetentnych osób do komentowania tych sporaw. A
i p. Justyna świeciła wdziękami na okładce jednego z magazynów.
Dzięki
staniu się sławną (?) przez telenowelę o swoim małżeństwie
dostała autorski programik, w którejś ze stacji tv (zresztą już
podobno zdjęty). Faktycznie dorobek wyśmienity.
Tym
razem ta pani udzieliła wywiadu jednemu z kolejnych pism. Powróciła
w nim do pozowaniu przed obiektywem. Zrobiła to mówiąc:
„Zaproponowano
mi sesję w Playboyu. Na początku myślałam, że to żart. Wahałam
się, rozmawiałam z rodzicami, synem i z dalszą rodziną.Syn
powiedział, że bardziej by się wstydził, jakbym pracowała w
policji. Nie wiem, co ma jedno do drugiego, ale tak mi powiedział".
Na
słowa te zareagowali oprócz Internatów sami zainteresowani, do
których p. Justyna się zwracała – Policja Polska na oficjalnym
profilu na Facebooku:
"Pani
Justyno, serdecznie zapraszamy do nas z synem. Warto zobaczyć, jak
dzieci żartują i uśmiechają się do policjantów (kilka zdjęć
poniżej). Może lepiej, niż Pani to robiła, wytłumaczymy mu, że
jak będzie na przykład potrzebował szybkiej pomocy to może o nią
poprosić każdego policjanta, zatrzymać radiowóz czy zadzwonić
pod nr 997".
Przykre
jest bardzo, że osoby znane z niczego, niestety jednak w jakimś
stopniu popularne, mówią, co przysłowiowa ślina przyniesie im na
język. Powtarzam to, co napisałam powyżej: swoim głupim,
nieprzemyślanym zachowaniem robią wyłącznie krzywdę samym sobie
ośmieszając się i niestety swoich najbliższych.
zdj, www.eska.pl
Komentarze
Prześlij komentarz