Żeby
nie było, iż wyłącznie chwalę dziś dla odmiany o moich
zastrzeżeniach.
„Opowieść”
rozpocznę tym, że potrzebowałam zakupić krzesło do biurka.
Ponieważ nie znam obecnej mody na ich dizajn postanowiłam najpierw
przeszukać Internet. Przeglądając poszczególne strony weszłam na
JYSK. Akurat idealnie się udało, bowiem jedno z prezentowanych
przypadło mi do gustu, a cena była promocyjna. Zanim złożyłam
zamówienie wszystkiego upewniłam się dzwoniąc na podany numer
telefonu. Kiedy okazało się, że jest tak, jak widoczne na stronie
dokonałam zakupu. Czekałam, kiedy zostanie mi przywiezione przez
kuriera. Umówiłam się, że zapłacę przy odbiorze.
Niestety,
gdy zamówione krzesło otrzymałam czekało mnie duże
rozczarowanie. Podczas składania okazało się, że nie da się tego
zrobić w żaden sposób. Nie pozwala na to wada fabryczna - śruba
łącząca oparcie z bocznym była zamontowana krzywo. Następnego
dnia zadzwoniłam do biura obsługi klienta. Po przedstawieniu sprawy
usłyszałam, że w najbliższym sklepie JYSK mam zwrócić towar.
Pojechałam do oddalonej kilkanaście kilometrów Galerii Handlowej
Gemini Park w Tarnowie (w której zresztą bardzo lubię robić zakupy i w "swoich sprawdzonych" zawsze znajdę coś dla siebie!).
W
sklepie najpierw rozmawiałam z pewnym pracownikiem, który, gdy
usłyszał, że chcę zwrócić towar zrobił - nazwijmy ją -
nieciekawą minę. Był też raczej niezadowolony z usłyszanej
odpowiedzi pytając zaskoczony "dlaczego?"
Wyjaśniłam
sytuację zgodnie z prawdą.
Wspomniany
pan bardzo pewnym siebie głosem i raczej mi nie dowierzając
(przynajmniej ja tak odebrałam) stwierdził, że złożył bardzo
wiele takich krzeseł i były w porządku.
W
tym momencie towarzysząca mi osoba grzecznie powiedziała, że nie
mamy nic do ukrycia i niech sam spróbuje, może akurat my coś źle
robimy?
Owy
pan nic nie odpowiedział tylko kazał pokazać fakturę. Dałam
dokument dostawy otrzymany od kuriera, na co usłyszałam, że musi
być faktura przesłana mailem. Całe szczęście, że mam smartfona,
jednak na pytanie, czy byłaby możliwość wydrukowania sklepie za,
co zapłacę usłyszałam, że absolutnie nie. Poszłam, więc
poszukać innego miejsca. Na szczęście pomoc po przedstawieniu
sprawy uzyskałam w Media Markt, zrobiła to bardzo miła pani. Po
powrocie do JYSK obsługującego mnie pana już nie było i się nie
pokazał. Sprawę musiałam przedstawiać kolejnej osobie. Na
szczęście towar przyjęto, a pieniądze zwrócono – chociaż nie
całość kwoty, została pominięta o kilkanaście złotych
zapłaconych kurierowi za przyjęcie zapłaty za krzesło.
Mówiąc
o zakupach w JYSK muszę napisać, że powyższa sytuacja nie jest
moim jedynym zastrzeżeniem, co do sklepu. Kilka miesięcy temu
zakupiłam do spania dmuchany materac. Niestety zadowolenie z tej
rzeczy skończyło się po kilku dniach, gdyż pewnej nocy uszło
prawie całe powietrze. Materac napompowałam ponownie myśląc, że
może poprzednio coś z mojej strony było niedomknięte. Niestety
sytuacja powtórzyła się. Nie było innej możliwości, tylko
reklamacja. Wtedy sprawę załatwiłam w odróżnieniu od obecnej
szybko i bezproblemowo.
Komentarze
Prześlij komentarz