Na rozpoczęcie kolejnego, tego listopadowego tygodnia z myślą, by był on dobry oraz pomyślny dla Nas Wszystkich postanowiłam zamieścić, także i dzisiaj bardziej luźniejszy post. Zapraszający do odbycia wraz ze mną następnego etapu podróży po świecie (a może lepiej powiedzieć, iż ogrodzie 🌺🌹🏵🌼🌷🌸😀 ) moich ulubionych perfum 😀
Zaczną od tego, że w poszukiwaniu idealnego zapachu należy eksperymentować. Niestety to, czy ten nam się spodoba zależy nie tylko od tworzącego go bukietu, ale również od tak niby prozaicznych rzeczy, jak: pora dnia, nastrój, a nawet flakonik kryjący wonności i cena.
Red Heat 💓, któremu patronuje Beyonce jest kolejnym z moich ulubionych. Zakochałam się w nim od pierwszego powąchania (jak w Wenecji od pierwszego wejrzenia, ale ja znowu o tej Italii 😀)❗❗❗ Dlatego z wielką przykrością przyjęłam wiadomość, iż po 10 latach (z hakiem) już nie będzie można go zakupić, ale na szczęście zdążyłam się jeszcze zaopatrzyć na jakiś czas. 😉
Powiem szczerze zapach odkryłam całkowicie przypadkowo, nie wiedziałam, że Beyonce planuje wydać perfumy sygnowane swoją osobą. Będąc pewnego razu w jednej z drogerii przeglądając flakoniki z różnymi zapachami, wypatrując czegoś nowego zauważyłam właśnie owy czerwony Heat. Zaskoczona sięgnęłam po buteleczkę, powąchałam i wiedziałam, że muszą być moje❗ Zdobyły mnie w momencie, w jednej chwili🧡❗ Oczywiście od razu zakupiłam – wtedy była to woda perfumowana, perfum dostałam niedługo później od mojego taty na Mikołaja.😀
Tak, jak napisałam powyżej fakt firmowania przez Beyonce perfum zaskoczył mnie. Oczywiście wiem, kim ta kobieta jest – wielką gwiazdą świata muzyki, a przy tym niekwestionowaną damą, jednak mimo wszystko nie mogę nazwać się fanką prezentowanego przez nią repertuaru. Doceniam jednak za całokształt❗
Pani Beyonce bardziej przywodzi mi na myśl zrównoważoną, elegancką kobietę o słodkim uśmiechu, niż grzeszną uwodzicielkę, tzw. wampa.
Red Heat stworzyli panowie - mistrzowie perfumiarstwa - Claude Dir i Olivier Gillotin dając im ciekawy, intrygujący charakter. Zapach zaliczany jest do szacownego grona tych orientalno-waniliowych, a składają się na niego: brzoskwinia, orchidea, magnolia, nerola (nuty głowy); migdał, piżmo, ciastko makaronik, wiciokrzew (nuty serca); bursztyn, fasolka tonka, sekwoja (nuty bazy).
Bogata woń w mojej ocenie daje niezwykle intrygującą, zmysłową, kobiecą dostarczając niezapomnianych wrażeń.
Spotkałam się jednak z opiniami, iż perfumy są: „zbyt słodkie”, niczym „wata cukrowa, od której kleją się palce” i „landrynkowe”. Inni mówią o nim również: ciężki, mocny, duszny „zamykający się w swoim wnętrzu”. Dla mnie w żadnym razie❗ Absolutnie – stanowią ideał❗ Oryginalne, nie jak to się mówi „oklepane”, a zapachu nie da się zapomnieć oraz minąć obojętnie. Owszem pełne słodyczy, ale takiej nieprzytłaczającej. Jest w niej coś specjalnego, wyjątkowego. W moim mniemaniu pasują bardziej na jesień lub zimę, gdyż zawierają przepiękne nuty dające otoczkę ciepła. W cieplejsze miesiące ewentualnie na wieczór.
Zapach jest ognisty rozpalający zmysły, ale jednocześnie mocny, wyrazisty, elegancki pięknie się rozwijający. Dla kobiety pewnej swej wartości❗
Perfumy przepełnione są czerwienią, zmysłowością i gorączką dodając, także pewności siebie. Kwintesencja zapachu, esencja kobiecości, ale przede wszystkim bardziej wytworne niż prowokujące❗ Inne niż wszystkie, a styczność miałam z naprawdę wieloma. Słodkie, lecz nie infantylne, dzięki temu przyjemnie ciepłe, otulające. Uwodzicielskie, a zarazem niebanalne.
Podsumowując jednym zdaniem: delikatne i mocne, a zarazem powabne oraz subtelne o pięknych nutach zapachowych. Nieskazitelnie, do których idealnie pasuje nazwa i kolor❗
Dodam, iż zapach zamknięty jest w oryginalnym, eleganckim szklanym flakoniku cieniowanym kolorami (dodam, że takie same kryją inne zapachy z linii „Heat”) odzwierciedlając to, czego możemy spodziewać się wewnątrz opakowania. W mojej opinii są niczym sama Beyonce, jak napisałam powyżej. Jedyne w swoim rodzaju.
W tym miejscu tradycyjnie też podaję link do prawdziwej specjalistki od perfum Pani Kasi: Perfumellablog.pl
zdj. Anna Hudyka |
Boa tarde Anna. Que jardim maravilhoso e como eu gostaria de conhecer pessoalmente essas fragrâncias.
OdpowiedzUsuńPerfume is one of my passions :)
Usuń