Starożytność, a dzisiejszy świat.
Pierwsze to czasy pełne brutalności władców, rządy twardych rąk, pałacowe intrygi spiski oraz bezwzględnych wojen o terytoria, bogactwa i siłę roboczą. Ale, czy tego samego nie obserwujemy obecnie❓ Czyż nie mamy do czynienia w zasadzie z czymś identycznym, tylko w trochę zmienionych formach❓
Starożytność to epoka, która z jednej strony zapoczątkowała naukę, kulturę i przede wszystkim chyba można powiedzieć, że nas ludzi. Myślę, iż jej postrzeganie zależy wyłącznie od tego, z jakiego punktu widzenia na nią patrzymy, i co o niej tak naprawdę wiemy❓
„Wenecka intryga” jest kolejną porywającą książką amerykańskiego prawnika, a zarazem pisarza Steve Barry. Kogoś, kto w naprawdę świetny sposób potrafi przenieść nas w fascynujący (bo on naprawdę taki właśnie jest❗) świat wielkiej polityki otoczonej aurą przeszłości oraz na scenę potężnych interesów.
Pan Barry jest autorem powieści opartych na wydarzeniach historycznych, w które, jak mało kto potrafi wprowadzić fikcję literacką. Jego książki charakteryzują się ciekawą, wartką akcją rozgrywająca się równocześnie w wielu miejscach świata, zazwyczaj odległych od siebie. Są w zasadzie politycznymi thrillerami połączonymi z political fiction, a nawet historical fiction. Pisarz posiadł doskonałą umiejętność uprawiania tego gatunku. Niewyjaśniona po dziś dzień ciekawie, barwnie opisana zagadka historii, protagoniści i antagoniści plus: odrobina fantazji oraz kreatywności w wypełnianiu luk z odległych czasów.
Dodam, że zostały przetłumaczone na 41 języków, a wydane w 52 krajach, w nakładzie ponad 25 milionów egzemplarzy. Jedyne, co pozostaje po ich przeczytaniu to niezadowolenie, iż do tej pory żaden: scenarzysta, reżyser czy producent z Hollywood nie wziął się za ich ekranizację (a pierwszą książkę ten pan wydał już ...w 2003 roku, to również przeczytana przeze mnie „Bursztynowa Komnata”, ale o niej będzie, w którymś z kolejnych postów)❗ Zaręczam: filmy byłyby z pewnością ciekawsze, niż nie jeden z tych uznawanych za tzw. „hit”❗ Dla mnie przynajmniej na pewno.
Ale powróćmy do wspomnianej „Weneckiej intrygi” wydanej w 2007 roku (nie mogę podarować sobie wspomnieć, po raz nie wiem nawet, który, że Wenecja skradła moje serce od pierwszego wejrzenia i uważam ją za jedno z najpiękniejszych miast świata❗).
Jednym zdaniem: świetne połączenie literackiej fikcji i historii z szeregiem zręcznie splecionych wątków, zawiłość akcji, którym towarzyszą czasem dość zaskakujące, nieprzewidywalne zwroty.
Książka jest kolejną już częścią przygód byłego agenta amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości Cottona Malone, obecnie prowadzącego antykwariat w Kopenhadze. Oczywiście mamy tradycyjnie do czynienia z: sensacją, współczesną polityką oraz historią – tym razem sięgającą Aleksandra Wielkiego i poszukiwania grobu kryjącego szczątki potężnego wodza. No i jak by mogło być inaczej - walką o wpływy wraz z niewyobrażalnymi korzyściami.
Powieść ukazuje czasy Aleksandra Wielkiego przedstawionego w glorii chwały i podziwu dla swej mądrości. Uważany jest za najlepszego z najlepszych, nie mającego sobie równych, w młodym wieku władający królestwem, jakiego żaden inny władca nigdy nie posiadał. Pewnego razu podczas uczty na cześć wielkiego wodza gorączka atakuje jego najlepszego przyjaciela. Tajemniczy uzdrawiający lek nagle się kończy i śmierć zabiera mężczyznę. Nie może mu pomóc nawet medyk za, co popadły w czarną rozpacz Aleksander wymierza mu karę śmierci. Następnego dnia, kiedy Macedończyk ma ruszać na podbój nowych ziem, także i on popada w chorobę i umiera, nikt tak naprawdę nie wie z jakiego powodu.
Oczywiście, sporo w tym fikcji, niezaprzeczalny jednak jest fakt, iż Aleksandra III Macedońskiego zwanego Wielkim powszechnie uznaje się za wybitnego stratega i jednego z największych zdobywców w historii ludzkości. Twórcę rozległego bliskowschodniego imperium.
W wieku 33 lat w wyniku ośmioletniej kampanii Aleksandra Wielkiego i jego armii powstało mocarstwo rozciągające się od Grecji po Indie. Pogromca Persów, który podbiwszy Persję zapragnął zdobyć Indie.
Właśnie w związku z tą sprawą Cotton Malone ponownie daje się wciągnąć w sam środek niebezpiecznej gry, w której uczestniczą już znani z poprzednich części bohaterzy plus kilku nowych.
Dlaczego jednak zaczynam właśnie od tej, a nie pierwszej❓
Tym razem chyba rozczaruję, gdyż absolutnie nie chodzi o perłę Włoch❗ Powód stanowi coś całkowicie innego – mianowicie... obecna sytuacja w obliczu, której ponad roku temu stanął świat – globalna wojna z zarazą COVID-19.
Jaki związek z powieścią z 2007 roku ma koronawirus z Wuhan❓
Poniżej podaję screen z krótkim fragmentem „Weneckiej intrygi” (strona 161).
Powiem tylko: perfekcyjne odniesienie do czasów nam współczesnych.
Akcja „Weneckiej....” rozgrywa się tradycyjnie w kilku miejscach: moja ukochana Wenecja, Kopenhaga, gdzie mieszka były agent i odludne azjatyckie góry Pamiru oraz Samarkanda.
Aby przybliżyć fabułę trzeba najpierw wyjaśnić w jakiej geopolitycznej sytuacji znajduje się książkowa rzeczywistość:
Po upadku ZSRR powstało nowe państwo. Sześć byłych republik radzieckich utworzyło tzw. Federację Środkowoazjatycką. Stało się to pod batutą pani premier Iriny Zowastiny.
Jak oceniłabym ową kobietę❓
W wielkim skrócie: wie, o co w polityce „idzie gra”. Przyzwyczajona, ze zawsze wygrywa, prowadzi swoje interesy, myślę, że nie byłoby obrazą nadanie jej przydomku „żelaznej”. Rządząca twardą pięścią, przebiegła, silna, bezwzględna, zimna z fascynującym życiorysem pasującym do tego jak ulał. Nie można jednak odmówić kobiecie jednego: z byłych radzieckich republik udało jej się stworzyć państwo, w którym jest szanowaną, podziwianą, a stopa życia społeczeństw uległa znacznej poprawie. Do tego naprawia błędy radzieckich przywódców, ich spuściznę, a tworzącym Federację przywraca ich tożsamość narodową.
Ale, czy to już wszystko o pani polityk❓
Ależ nie❗
Premier Zowastina jest fanką jednego z najbardziej krwawych sportów - buzkaszi (starożytna brutalna gra która do dziś rozgrywana w Azji Środkowej, której efektem są częste wypadki śmiertelne) i pasjonatką historii starożytnej Grecji – zwłaszcza wspomnianego Aleksandra Wielkiego Macedońskiego. Należy, także do nieformalnego klubu tzw. Ligii Weneckiej pod przewodnictwem Enrico Vincenti, zrzeszającego najbardziej na świecie wpływowe osoby. To stowarzyszenie niezwykle tajemnicze, którego członkowie realnie wywierają wpływy na globalną politykę i ekonomię.
Największe pragnienie pani premier stanowi jednak odnalezienie i dotarcie do grobu skrywającego szczątki Aleksandra Wielkiego. Ma w tym swój prywatny cel.
I pytanie: czy znajdują się one w Bazylice św. Marka w Wenecji❓
Jakby tego w książce było mało wspomniana Liga Wenecka posiada potężne ilości broni biologicznej, a sama premier Zowastina w każdej chwili może zdecydować o jej użyciu, czego efektem będzie śmierć niewyobrażalnej liczby ludzi. Tym, co ją powstrzymuje jest brak antidotum zapewniający jej bezpieczeństwo…
I przypominam: książkę wydano w 2007 roku – tajemnicze laboratorium należące do jednego z członków Ligii Weneckiej i jego firmy farmaceutycznej, znajduje się w starym Tadżykistanie, nieopodal granicy z Chinami.
Ale, do diaska, co z tym wszystkim ma wspólnego Aleksander Wielki i jego zaginiony grobowiec❓
Tajemnicy cudownej mikstury na zarazę ma strzec starożytna zagadka, której rozwiązanie ukryte jest wraz ze zmumifikowanymi szczątkami tego potężnego wodza. Odnalezienie miejsce jego ostatniego spoczynku stanowi jedno z największych marzeń archeologów i wszelkich poszukiwaczy skarbów… Tę właśnie zagadkę chce odkryć pani premier uważająca swój lud za spadkobierców Macedończyka.
Czy mówimy o prawdzie, czy wyłącznie micie o cudownym antidotum❓ A może dowiemy się z kolejnych kart powieści, iż znaczenie ma wyłącznie biologia wraz z przyrodą❓ Czy miejsce pochówku wielkiego wodza zostanie w ogóle odnalezione, i czy będzie w nim lekarstwo na śmiertelną chorobę❓
Premier Zowastina dąży do wyizolowania chorób pochodzących od zwierząt, a „pierwsze skrzypce” gra w tym również wspomniany Enrico Vincenti. On wie jednak więcej, niż przypuszcza pani polityk, lecz wiedzę tę trzyma w ukryciu. Niewielu zna prawdę.
Jedno jest pewne: by zapobiec potężnemu kataklizmowi na drodze pani polityk staje Cotton Malone z przyjaciółmi – tradycyjnie niezmordowaną, ale tym razem walczącą, także o ratunek dla siebie Cassiopeią Vitt i cokolwiek tajemniczy i ekscentryczny Henrik Thorvaldsen.
Mężczyzna doskonale zdaje sobie sprawę z grożącego światu niebezpieczeństwa. Wie, iż od tego, kto pierwszy odnajdzie grób zależeć będą losy ludzkości. Gdy „wyścig” wygra premier Federacji Zowastina jej plany mogą przybrać realne kształty i zyska realną władzę w całej Azji.
Stawką „gry” jest jednocześnie ujawnienie ewentualnej receptury cudownego leku na śmiertelne wirusy. A może celem dla niektórych bohaterów książki jest tak naprawdę nie zbawienie ludzkości od zarazy – to półśrodek, by jeszcze bardziej wzbogacić się❓ Co tak naprawdę stanowi główny cel: potencjalne źródła bogactwa i wieczna chwała, czy jednak władza❓ Co z tym wszystkim ma wspólnego Irak z lat 80-tych ubiegłego wieku i Saddam Husajn❓ I w końcu, czy nastąpi przełom w walce z AIDS i wirusem HIV❓
I to jest właśnie to, co u pana Steve Barry'ego lubię najbardziej: cudowny mix faktów dotyczących tajemnicy sprzed wieków połączone z realiami, w których przyszło nam żyć.
W „Weneckiej intrydze” mamy do czynienia z np. największym ekologicznym kataklizmem XX wieku spowodowanym przez człowieka, a niestety jak dla mnie raczej mało nagłośniony - wysychanie Jeziora Aralskiego, polityka koncernów farmaceutycznych wolących pacjenta leczyć, niż wyleczyć, korupcja, którą świat jest przeżarty oraz eksperymenty z wirusami/koronowirusami – wspomniane przeze mnie na początku Wuhan, tamtejsze laboratorium i globalna wojna z zarazą COVID-19❗
Dodatkowymi plusami tej liczącej 500 stron powieści są opisy mojej ukochanej Wenecji, Kopenhagi, Samarkandy, najwyższych pasm górskich świata, Pamiru. Co, także dla mnie znaczące zakończenie książki wieńczy podsumowanie przez pana Barry'ego, co jest prawdą, co fikcją literacką, a fakty opisane są źródłami historycznymi.
Podsumowując: szybka akcja, bo w książce absolutnie nie ma czasu na nudę. Czyta się jednym tchem chcąc, jak najszybciej dowiedzieć, co autor nam zaserwował dalej❓ Zdecydowanie nie rozczarowuje❗ Chociaż nie❗ TAK – powiem to samo, co napisałam na początku, że Hollywood nie wzięło się za robotę przy ekranizacjach powieści tego pisarza❗ Bond się przy nich nie umywa❗❗❗
zdj. graf. Szlaku Aleksandra Macedońskiego z książki pt. "Co? Gdzie? Kiedy? Zdarzenia które zmieniły świat"
Komentarze
Prześlij komentarz