No i wojna o Louisa
Fonsi rozpoczęta.
No i wojna o Louisa Fonsi
rozpoczęta. Zarzuty: ilość piosenek, które zaśpiewał lub podobno zaśpiewał, bo
wg części osób był to występ z playbacku.
Pozwólcie, że w
tym temacie odniosę się do kilku kwestii.
Moi Drodzy rzeczywistość,
w której żyjemy jest taka, że obecnie na koncertach mało kto śpiewa na żywo. Większość
piosenkarzy i występujących (bo tak naprawdę tylko nimi są) korzysta z dobrodziejstw
techniki. Można to zaobserwować w każdym aspekcie ich życia, nie tylko na
scenie.
Wyłącznie część, i obawiam się, że mowa o niewielkim procencie, organizatorów
różnych wydarzeń (w tej wyższej), aby przeciwdziałać tego rodzaju praktykom
zabezpiecza się w umowach specjalnymi klauzulami.
Ale przykładów
występów osób śpiewających z playbacku nie szukajmy tylko podczas największej
nocy rozrywki w roku jaką pod każdą szerokością geograficzną jest Sylwester, bo
ma to miejsce na porządku dziennym i nie mówię o tzw. koncertach na festynach
czy podczas tras koncertowych. Wystarczy wspomnieć zaprezentowanie się prawdziwej
i niekwestionowanej gwiazdy jaką jest Beyonce 22 stycznia 2013r. podczas inauguracji
drugiej kadencji prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy, która właśnie w
ten sposób wykonała hymn swojego kraju przed 800 tys. osób.
Wracając jednak
do programu godzin żegnających stary, a witających nowy rok to najzupełniej normalnym
posunięciem organizatorów jest, że chcą (a przynajmniej próbują) przygotować je
z jak największym rozmachem. Owszem tego wieczoru i nocy ważne są: dobra
zabawa, radość ludzi i ich samopoczucie, ale i tak najważniejszymi pieniądze. Godziny
te stanowią jeden z większych biznesów, a zarazem wydarzenie mające wpłynąć na skok
w górę słupków sondażowych. Dlatego właśnie już na długo przed imprezą próbuje
się zagwarantować obecność najgorętszych nazwisk z nadzieją, że podpiszą umowę
i pojawią się przyciągając tym samym rzesze fanów oraz telewidzów. „Importuje się”
tych z zagranicy zwłaszcza wtedy, jeśli swoich prawdziwych gwiazd jest tak naprawdę
garstka, którą można policzyć na palcach obu rąk.
Tak się
składa, że jednym z najpopularniejszych piosenkarzy jest obecnie Louis Fonsi, a
jego hit pt. „Despacito” na serwisie You Tube został wyświetlony do tej pory ponad
4,5 mld razy. W przeliczeniu na liczbę mieszkańców naszej Błękitnej Planety
daje to więcej niż połowę populacji, gdyby każdy z nas miał dostęp do Internetu
i chciał usłyszeć utwór i zobaczyć do niego teledysk.
Mówiąc szczerze
i tak od serca to wolałam zobaczyć występ Portorykańczyka niż np.: Eweliny
Lisowskiej, Małgorzaty Jamroży czyli niejakiej Margaret lub Joanna Klepko tzw. Cleo
(jakże to dobrze, że pseudonim brzmi obcojęzycznie, łatwiej zapada w pamięć i może
akurat on sprawi, że ktoś zwróci uwagę i wylansuje na wielką „gwiazdę”), Dawida
Podsiadło i wielu innych im podobnych. Wprawdzie nie wiem, czy wszyscy wymienieni
pokazali się na scenach podczas ubiegłej nocy, ale podałam kilka pierwszych
lepszych nazwisk uważanych dzisiaj za „posiadaczy scen”.
Mówiąc o
Sylwestrze to duże uznanie dla p. Zenona Martynika. Świetny występ, jak też zachowanie.
Brawa oraz za kulturę osobistą i szacunek dla ludzi zaprezentowane przez elegancki
strój. Człowiek na poziomie.
Pozostając w
kwestii ubioru to wielka szkoda też, że p. Beata Kozidrak nie wystąpiła w
samych majtkach i biustonoszu, wtedy jeszcze bardziej zapadłaby w pamięć.
Komentarze
Prześlij komentarz