Pentagon ujawnił
informacje, że w latach 2007-2012 prowadził tajny program, którego celem było
badanie zgłoszeń o niezidentyfikowanych obiektach latających – mówiąc w skrócie
nad UFO. Nosił on nazwę „Identyfikacja Zaawansowanych Zagrożeń Przestrzeni
Powietrznej”.
Cóż nie jestem
ani trochę zaskoczona tą informacją. Wprost przeciwnie, przyjęłam ją jako coś
najzupełniej normalnego. Mało: nie wierzę, że zakończył się on 5 lat temu. Być
może zmienił nazwę lub został rozszerzony o inne aspekty. Raczej każdy wie, że
wszystkie państwa prowadzą swoje własne tajne programy dotyczące różnych spraw.
Szokiem by było, gdyby tego nie robiły zwłaszcza te najbogatsze i będące
zarazem najważniejszymi „graczami” na arenie międzynarodowej. Te dotyczące UFO
i „kosmitów” prowadzono już dawno, są obecnie i będą nadal.
To, że nie jesteśmy
sami we Wszechświecie, a życie istnieje gdzieś tam po za naszą Błękitną Planetą
jest dla mnie czymś najzupełniej oczywistym. Uważam, że byłby to z naszej -
ludzi strony wprost skrajny egoizm twierdzić zdecydowanie, że: nie. Nie uważam,
że to Kosmici w stylu znanych nam z „Gwiezdnych wojen” (jeden z moich
ulubionych filmów :) ), Alfa czy „E.T.”, ale nie możemy jednoznacznie
stwierdzić, że życia tam gdzieś nie ma! To życie mogłoby być całkiem inne od
tego nam znanego i wyobrażanego, może są to po prostu najprostsze organizmy,
pojedyncze komórki? Po za tym z jakiego powodu życie miałoby występować tylko w
takiej formie jaką znamy? Wszechświat jest ogromny. Dla przeważającej
większości ludzi wręcz niepojęty! Ile i jak naprawdę go poznaliśmy i znamy?
Tylko w Drodze Mlecznej, w której się mieści nasz Układ Słoneczny jest ok. 400
miliardów gwiazd, a niektórzy twierdzą, że może ich być nawet i 500. W 2016
roku międzynarodowy zespół astronomów odkrył, że Wszechświat zawiera co
najmniej 2 biliony galaktyk, dziesięć razy więcej niż wcześniej uważano. W
takim momencie lubię zadać pytanie: dlaczego życie miałoby być akurat tylko na
Ziemi? Powtórzę: takie myślenie to były z naszej strony skrajny egoizm. Nie,
nie możemy myśleć, że jesteśmy jedynymi wybrańcami a Ziemia uprzywilejowaną,
aby pozwolić nam egzystować!
Dlaczego to
nasza Błękitna Planeta miałaby akurat zostać wyróżniona? Lubię mówić o nas
ludziach, że jesteśmy dziećmi gwiazd, Wszechświata.
Mówiąc o tym,
że wierzę w istnienie życia po za Ziemią to niestety choć jestem wielką marzycielką,
lubię czytać o tzw. teoriach spiskowych oraz książki i filmy s-f, a jednym z
moich najukochańszych seriali był i jest „Roswell: W kręgu tajemnic” to jestem raczej sceptycznie nastawiona,
co do osławionej „Strefy 51” na pustyni w Nevadzie. To amerykańska baza
wojskowa i bardziej jestem skłonna zwrócić się ku temu, że w miejscu tym przede
wszystkim chodzi o sprawy dotyczące wydarzeń tutaj na Ziemi, a nie gości z
Kosmosu.
Już bez słowa „raczej”
nie wierzę absolutnie w brednie, że: piramidy w Egipcie wybudowali Kosmici,
olbrzymie rysunki na płaskowyżu Nazca w Peru są znakami albo lądowiskami dla
Obcych, a na „naszym podwórku” kręgi w zbożu to Ich robota.
Wracając do „Strefy
51” to pamiętajmy też o jednym, swoją drogą dla wielu najważniejszym:
pieniądz-biznes. Nic tak nie przyciąga ludzi, turystów, jak: interesujące
miejsca owiane mroczną legendą, niewyjaśnione tajemnice, sekrety. Pamiętajmy
również, że wielu ludzi jest łatwowiernych, nawet za bardzo. Do tego dobry public relations, hotele, sklepy z pamiątkami, imprezy towarzyszące będące
atrakcją dla odwiedzających i mamy cały komplet! Korzystają wszyscy. Zyskają: turyści
- zobaczą coś nowego, interesującego, kawałek historii – tej też być może utajnionej,
a mieszkańcy – pieniądze zostawione przez tych pierwszych.
O tym, jak
ludzie są łatwowierni za przykład niech posłuży prawdziwa historia z zimy 1999
roku. Pewnego dnia nasze media obiegła wiadomość, że w Niecieczy - małej
miejscowości na południu Polski w gminie Żabno - spadł meteoryt. Powiem, że
byłam tam wtedy i widziałam tylko, że akurat zobaczyłam zwykły, okrągły kamień
spokojnie leżący na płaskiej ziemi na czyimś polu.
Jadąc wieczorem
w to miejsce nie bardzo wiedzieliśmy, gdzie to się stało i spytaliśmy się jednego
z mieszkańców. Opowiadając nam historię Pan stwierdził, że stało się to nocą, z
olbrzymim hukiem spadła wielka świecąca kula, ziemia się Zatrzęsła i bardzo szczekały
psy. Druga z osób, która również przyjechała zobaczyć „meteoryt”, o którym
dowiedziała się z radia powiedziała, że wróci w to miejsce następnego dnia,
żeby odłupać sobie jego kawałek na pamiątkę. Zresztą były też podobno osoby
twierdzące, że koniec świata jest już blisko.
Ale informację
podaną przez media nie wszyscy przyjęli w lekki sposób, były też inne reakcje.
Dziewczyna studiująca na drugim końcu Polski po usłyszeniu newsa chciała dowiedzieć
się, czy nic się nie stało Jej rodzicom. Pech chciał, że nie mogła się do nich przez
kilka godzin dodzwonić. Kiedy w końcu udało się płacząc ze zdenerwowania
zapytała się ich, czy w domu wszystko w porządku?
Na sam koniec
opowiem o jednym z dziennikarzy podających opisaną przeze mnie historię. Ten
Pan powiedział bliskiej mi osobie, z którą później rozmawiał na ten temat, że
od razu mówił mieszkańcom Niecieczy, że to żaden meteoryt. Niestety nawet nie
chcieli tego słuchać i przyjąć do wiadomości oraz mało brakowało, a sam
zostałby poturbowany.
Sam „meteoryt”
okazał się wielkim polodowcowym głazem wydobytym pogłębiarką z dużego rowu
melioracyjnego. Zresztą został wydobyty prawie rok wcześniej przez pracowników
spółdzielni rolniczej…
Komentarze
Prześlij komentarz