W
dniu wczorajszym tj. 1 października Katalończycy decydowali w referendum, czy
chcą, aby ich region był częścią Hiszpanii czy też odrębnym państwem.
Premier
tego (niepodzielonego jeszcze) kraju Mariano
Rajoyo od dawna głosił, że referendum nie zostanie uznane uznając
je za nielegalne i łamiące konstytucję.
Głosowanie
się jednak odbyło, a jego wynik jest następujący – z tym, że mowa nie o
oddanych głosach:
844 osoby ranne. Cofnijmy się też do zeszłej
środy (27 września). Policja i Gwardia
Cywilna wkroczyła do budynków rządowych w Barcelonie konfiskując materiały
pomocne głosowaniu. W jednej z firm kurierskich zajęto też druki wyborcze oraz zamykano
lokale wyborcze. Katalońskie siły proniepodległościowe zdołały jednak
zmobilizować tysiące swoich zwolenników, aby spali w punktach wyborczych
broniąc budynków przed policją.
Pomijając historię regionu Katalonii i jej związek z
Hiszpanią przyjmijmy do wiadomości jeszcze jedno: to najbogatszy region
Hiszpanii. Katalończycy uważają, że są wykorzystywanymi przez władze
kraju decydujące o redystrybucji środków do wszystkich 17 wspólnot
autonomicznych, na które podzielona jest Hiszpania.
Dzień
referendum.
Głosowanie się jednak odbyło, a Katalończycy odpowiadali na pytanie: „Czy chcesz, aby
Katalonia została niepodległym państwem w formie republiki?”. Tylko, że
towarzyszyła temu policja używająca pałek i gumowych kul w starciach z
wyborcami. Media na całym świecie mogły
do woli publikować zdjęcia hiszpańskich stróżów prawa w pełnym rynsztunku
atakujących tłumy nieuzbrojonych cywilów, którzy przyszli, aby oddać głos.
Dane podane po północy mówią: głosowało około 2,3 miliona
osób (42%), a 90 procent z nich mówi "tak" niepodległości.
Jeszcze jedno. Zastanawiam się jak wyglądałoby wczorajsze
głosowanie – i widok z niego dla świata - gdyby rząd Hiszpanii wyraził zgodę na
odbycie się referendum. Przeprowadził równocześnie profesjonalną i poważną
kampanię informacyjną tłumaczącą obywatelom obiektywne skutki przywrócenia Katalonii niepodległości apelując przy tym do
społeczeństwa – zarówno zwolenników, jak i przeciwników - o udział w referendum
i wyrażenie swojej opinii. Mogę śmiało powiedzieć, że wynik mógłby być inny. Na
obecny składają się wydarzenia z ostatnich oraz wczorajszego dnia.
Najprawdopodobniej część ludzi, którzy zagłosowaliby przeciwko poparła
odłączenie się Katalonii, bo nie chce żyć w kraju, gdzie rząd nasyła na obywatela
chcącego wyrazić swoje stanowisko policję z pałami i bronią. Również na pewno
były osoby, które zwyczajnie nie poszły do lokali wyborczych z obawy o swoje
bezpieczeństwo, czemu się nie dziwię.
Na
koniec proponuję coś zrobić: porównać zdjęcia i filmy z Hamburga i wczorajszych
z Katalonii z tym, co dzieje się w Polsce.
Jestem
też bardzo zainteresowana odpowiedzią na poniższe pytania:
1 - Jaka by była reakcja świata – tego tzw.
demokratycznego, gdyby teoretycznie to, co miało miejsce w Hiszpanii wydarzyło
się w Rosji? Jakie byłyby głosy, gdyby to tam policja próbowała powstrzymać i
to w podobny sposób obywateli swojego kraju chcących zadecydować w referendum
odnośnie swojej przyszłości.
2 - Jakie kroki podjęłaby Bruksela, gdyby UE
miała swoje wojsko?
3 - Jak to wyglądało w przypadku innych już
teraz państw i uznaniem ich za niepodległe?
Komentarze
Prześlij komentarz