Tak,
jak napisałam wcześniej Pokojowa Nagroda Nobla już dawno przestała mieć jakiekolwiek
znaczenie oraz straciła to, czym szczyciła się dawniej – szacunek i morale.
Jeśli miałabym być cyniczna powiedziałabym, że dzisiaj
jest warta tyle, ile wynosi wypłacana z okazji jej nadania kwota pieniężna. O
laureatach z grzeczności nie wspomnę.
Zresztą obecne znaczenie Pokojowej Nagrody Nobla to wynik
samych jej przyznających. Przykre to i tragiczne, bo będąc dzieckiem uważałam
wyróżnienie za: najważniejsze, najbardziej prestiżowe, jak też najbardziej
sprawiedliwe. Niestety widząc, kto został laureatem w ostatnich latach mogę z
czystym sumieniem powiedzieć, że Alfred Nobel przewraca się w grobie.
W tym roku Pokojową Nagrodę Nobla przyznano ICAN - Międzynarodowej Kampanii na rzecz Zniesienia
Broni Nuklearnej. Organizacji działającej od 2007 roku na rzecz likwidacji
broni jądrowej. Jak zostało uzasadnione otrzymała ją za: „swoją pracę w zwracaniu uwagi na
katastrofalne konsekwencje humanitarne użycia broni jądrowej i ogromne
wysiłki na rzecz wprowadzenia popartego traktatem zakazu posiadania takiej
broni”.
Przyznając w tym roku Pokojowego
Nobla chociaż tyle, że próbowano zachować pozory. Jednakże zawsze byłam zdania,
że wyróżnienie to powinni otrzymywać ludzie, którzy już coś zrobili, wykazali
się, że rzeczywiście działają coś na rzecz pokoju, a nie za samą ideę. Mówić i
pisać można wiele i wszystko. Teoria, a rzeczywiste, realne działania w jakiś
celu przynoszące pozytywne skutki to jednak różnica. Wcześniej, także
otrzymywały ją osoby za ideę, o których dziś nikt nie pamięta, a z głoszonych przez
nich haseł nic nie wyniknęło. Ale pamiętajmy, że Pokojowa Nagroda Nobla
„powędrowała” też do osób na zachętę i tzw. „dobrą przyszłość”, a wyglądała ona
tak, że laureat rozpoczął kilka wojen. Inni to również np. organizacje
uczestniczące w wojnach, a jej członkowie – w tym przywódcy państw to zwykli
przestępcy, agresorzy niszczący inne niepodległe państwa i robiący –
przepraszam z góry za słowo – rozpieprz na pół świata, oraz należący do
„światka terrorystycznego”.
A teraz komentarz do przyznania
pokojowej Nagrody Nobla sekretarza
generalnego NATO Jensa Stoltenberga: „NATO wyraża ubolewanie, że warunki do rozbrojenia atomowego nie są
dziś korzystne, ale wysiłki na rzecz rozbrojenia muszą uwzględniać
rzeczywistość obecnego środowiska bezpieczeństwa.” Mówiąc wcześniej, że
Pakt Północnoatlantycki: „NATO jest zobowiązane
do utrzymania pokoju i stworzenia warunków dla świata bez broni
jądrowej”.
Mówi
to sekretarz generalny organizacji toczącej od lat wojny (przepraszam będąc
„poprawna politycznie” użyję słowa, że są to m.in. misje stabilizacyjne) pod
przykrywką walki o: prawa człowieka, demokrację, likwidację terani i
terroryzmu, w której giną miliony niewinnych osób, bogacą się prominenci
prowadząc swoje interesy, w tychże „wyzwolonych” krajach, jak też przemysł
zbrojeniowy ma się jak najlepiej i może prowadzić testy na coraz nowszej
właśnie wyprodukowanej broni, bo tą „zapychającą” magazyny trzeba „gdzieś” się
pozbyć.
I jeszcze jedno: stwierdzenie p. J. Stoltenberga o tym, że NATO jest zobowiązane do utrzymywania
pokoju i stworzenia warunków do nierozprzestrzeniania broni jądrowej.
Zastanawiam się kto zobowiązał Sojusz Północnoatlantycki do realizacji takiego
obowiązku. Jeśli zrobiło to ONZ, to w porządku, ale skoro zrobiło to samo NATO
to oznacza, że świat ma prawo postrzegać Sojusz Północnoatlantycki jako agresora,
a nie obrońcę światowego ładu. W tym też przypadku posiada uzasadnione prawo do
obrony. Inaczej by było, gdyby taki obowiązek był nałożony – powtórzę – przez
ONZ i ratyfikowany przez wszystkich członków tej organizacji.
Komentarze
Prześlij komentarz