Pomysł na
temat mojego dzisiejszego wpisu „narodził się” się po poście pewnej, bardzo
szanowanej przeze mnie osoby na jednym z portali społecznościowych. To on sprawił,
że zastanowiłam się nad sprawą patriotyzmu, bo to wbrew pozorom nie jest temat,
na który można odpowiedzieć „jestem nim” lub „nie jestem”.
Tak, jestem patriotką lokalną i gdzie tylko mogę staram się „reklamować” mój region.
Co do ogólniejszego ujęcia patriotyzmu…
No właśnie.
Wiem jedno (a
przynajmniej wydaje mi się, że wiem, bo osoba darzona przeze mnie wielkim
szacunkiem jak zdarzyło mi się czasem powiedzieć, że „nigdy” tego, czy tamtego
nie zrobię upominała mnie, żebym tak nie mówiła, bo nie wiemy, co może się
wydarzyć w przyszłości i jak wtedy na to zareagujemy): nigdy nie oddałabym za
Ojczyznę: ani zdrowa, ani życia. Od razu dodam, że nie chodzi mi tutaj
konkretnie o nasz kraj – Polskę, tylko o każdy jeden, obojętnie, w którym bym
się urodziła.
Uważam, że
życie mamy jedno i otrzymaliśmy je, żeby przeżyć je w jak najlepszy sposób. Jeśli przy tym
możemy spełnić swoje marzenia to jest już całkiem cool! Uważam też, że na pewno
można się przysłużyć krajowi w inny, lepszy sposób niż oddając życie! Zwłaszcza
jeśli się jest osobą wykształconą. Zresztą na ten temat wypowiedziałam się obszerniej
pisząc o Powstaniu Warszawskim, które wg mnie nie było żadnym naszym wielkim
sukcesem tylko porażką. Potworną tragedią i zbrodnią, do której przyczynili się
jego decydenci.
Jestem za
patriotyzmem, ale mądrym patriotyzmem, z głową i przy prawidłowym wykorzystaniu, jak to się potocznie mówi „szarych komórek”. Dodam
jednak, że nigdy nic „na siłę”! Przymuszając kogoś do czegoś zawsze odniesiemy
przeciwny skutek. Zwrócę się tu również w stronę przeszłości pisząc, że np. o
wielu lekturach z moich lat szkolnych, a dotyczących właśnie tych spraw, w
żaden sposób nie można powiedzieć, że z chęcią i przyjemnością brało się je do
ręki. I mówię to ja: osoba, która co jak co, ale książki uwielbia czytać i
właśnie „pochłaniam” trzy kolejne. Tematy te można było omawiać na naprawdę
o wiele lepszych, ciekawszych przykładach. Ale to wątek
na mój osobny post 😊
Mówiąc o
patriotyzmie, ale tym prawdziwym i poważnym, należy również skończyć z
gloryfikowaniem klęsk narodowych i wmawiania, że były wielkimi sukcesami, a
przywódcy i władcy wybitnymi mężami stanu. Zacznijmy wreszcie nazywać prawdę po imieniu,
nie jak to się potocznie mówi zamydlajmy oczy i bądźmy ze sobą szczerzy. To
ostatnie dotyczy każdego, powtarzam: każdego okresu naszej historii począwszy
od Mieszka I, bo od niego mówi się o naszym państwie. Prawda, a nie
„opowiadanie bajek”!
Kolejna rzecz
związana z tematem: tradycja. Powinno się je poznać i odnosić do nich z
poważaniem. Ja również oczywiście mam poczucie szacunku do naszych, ale nie
lubię przesady i nie zgadzam się na wypowiedzi, że tylko one są najlepsze i
najważniejsze. Nigdy nic takiego nie powiedziałam i nie powiem. Szanujmy się
nawzajem, a wtedy będzie najlepiej! Nie mam też oporów przed „korzystaniem” z
tych innych.
Moim zdaniem nieuzasadnione
uwielbienie dla własnego narodu najczęściej połączone jest z pogardą dla
obcych.
Patriota
powinien też znać historię swojego kraju oraz: być uczciwym, przestrzegać prawa,
znać swoje prawa, brać udział w wyborach, dbać o środowisko i estetykę wokół
nas, mieć chęci do nauki i poszerzania wiedzy, po za granicami kraju nie
przynosić wstydu swojemu krajowi i rodakom.
Dodam tylko,
że wg mnie część z tego, co wymieniłam jest związane nie tylko z patriotyzmem, ale
określa, jak osoba poważna, kulturalna i odpowiedzialna powinna postępować.
Nie szukajmy
też sobie wrogów „na siłę”, bo też żaden patriotyzm.
Witam. Słyszę często rzucane w moją stronę słowa o zdradzie swojego narodu. Patriota to człowiek potrafiący skonfrontować się z ciemnymi plamami na naszej karcie historii. Zamiast zamiatać pod dywan, patriota będzie wskazywał błędy, a także zbrodnie by były one przestrogą dla następnych pokoleń.Mówię o zbrodniach popełnionych przez Polaków na Żydach, Ukraińcach czy Niemcach. Nie mamy kryształowej przeszłości, a zrzucanie tego na okoliczności wynaturzenia przez warunki wojenne jest moim zdaniem wymówką. Weźmy przykład Żabińskich, czy rodziny Ulm. Kto chciał zachować człowieczeństwo to go zachował. Natomiast polskie tendencje do martyrologii są żałosne i przerażające. Szczególnie młodzież jest na to podatna, do tego marna znajomość historii powoduje, że ulegają hasłom nacjonalistycznym. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń