Jedną z moich pasji jest kino. Lubię
oglądać różne filmy i nie mam ulubionego jednego gatunku, jednak jest pewien
warunek: produkcja musi być mądra! Wprost nie znoszę tzw. „gniotów” i
kretyńskich, a nawet wprost żenujących nie mających nic w sobie. Niestety jest
to przykre, ale przyszło nam żyć w takim czasie, że właśnie tych drugich mamy
całkiem sporo.
Właśnie niedawno usłyszałam o pewnym
filmie, który koniecznie chcę zobaczyć. Zapewniam jest on w jak najwyższym
stopniu godny poświęcenia mu czasu i polecam zarówno młodszym, jak i starszym
osobom. Porusza bardzo ważny, związany z wydarzeniami mającymi miejsce 23 lata
temu w Afryce, w Rwandzie temat. Opowiada o jednych z najtragiczniejszych kart
naszej najnowszej historii mających miejsce u samego progu XXI wieku.
Mówię o ostatnim wspólnym filmie
państwa Joanny Kos-Krauze i zmarłego w 2014 roku Krzysztofa Krauze pt. „Ptaki
śpiewają o Kigali”. Ci, którzy chcą się dowiedzieć o nim, jak również o tych tragicznych,
przerażających 100 dniach w Rwandzie coś więcej (Kigala to stolica kraju) polecam
jeden z moich wcześniejszych postów
zawierający, także mój komentarz. Dzisiaj moim zamierzeniem jest poruszenie
innej kwestii związanej z tym obrazem.
Tak, jak napisałam wyżej, miałam
zamiar wybrać się na wspomniany film do kina w moim mieście. Byłam przekonana,
że w należącym do Małopolskiej Sieci Kin Cyfrowych tak interesująca,
poruszająca ten trudny i ważny temat produkcja będzie pokazywana. Niestety było
to jak się okazało i potocznie mówi moje pobożne życzenie.
Pozwólcie, że opiszę moją „rozmowę” z
dyrektorem placówki, któremu zadałam pytanie: czy i kiedy „Ptaki śpiewają w
Kigali” będzie można zobaczyć? Otrzymaną odpowiedzią były słowa, że nie będzie.
Nie powiem, ale zostałam całkowicie zaskoczona i spytałam się: dlaczego? W tym
miejscu pozwolę sobie zacytować odpowiedź: „Dlatego, że nie jesteśmy w stanie
mając 1 salę grać wszystkie filmy, tym bardziej świetne kino artystyczne dla 3
widzów”. Nie przywykłam ustępować, dlatego wciąż „drążyłam” temat. Powiedziałam,
że to bardzo dobry film, który powinien być pokazywany jak najszerszemu gronu
odbiorców. Niestety usłyszałam: „Owszem, to, co zdarzyło się w Rwandzie jest
ważne, ale niestety ludzie młodzi z Dąbrowie Tarnowskiej na ten film nie przyjdą,
taka jest smutna prawda.”
I to jest właśnie przykład tego, jak
traktowana jest w naszym kraju kultura (ta w szerszym tego słowa znaczeniu) i
misja kina, a tą wbrew temu, czy komuś się podoba, czy też nie miejsca te mają.
Rozumiem, że kina mają być rozrywką,
a temat filmu jest trudny i ciężki. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, są
jednak widzowie lubiący właśnie takie produkcje, a kina nie są przeznaczone
tylko i wyłącznie dla młodzieży. Po za tym nie róbmy też z młodych ludzi:
nieuków, idiotów i totalnych ignorantów, bo tak się składa, że w naszym kraju w
tej grupie społecznej są też ludzie: mądrzy, myślący, mający pojęcie o świecie
i zwyczajnie lubiący dobre, poważne kino zamiast nie waham się użyć słowa
zwykłego dziadostwa.
Komentarze
Prześlij komentarz