Luca Morisi niewinny. Sprawy, której nie było.

W dniu wczorajszym w Polsce miał gościć włoski polityk pan Matteo Salvini.

Niestety, wizyta szefa LEGI nie odbyła się, ale to nie znaczy wcale, iż o tym panu dzisiaj kilku słów nie będzie. To znaczy ściślej mówiąc o jego byłym współpracowniku, panu Luca Morisi zajmującym się social mediami byłego wicepremiera, a zarazem ministra spraw wewnętrznych.

We wrześniu, tuż przed częściowymi wyborami regionalnymi i samorządowymi we Włoszech nastąpił perfidny atak zarówno na LEGIĘ, jak i Braci Włochów. Najpierw „dostało” ugrupowaniu Salvini, później pani Giorgi Meloni, tylko, że ten wymierzony w osobę senatora skierowano nie tylko przeciwko niemu, ale i (a może nawet przede wszystkim❗) w stronę jednego z jego najbardziej zaufanych i najważniejszych współpracowników – szefa social mediów wspomnianego Luca Morosi.

Główny zarzut (oprócz tych atakujących życie prywatne człowieka) miał brzmieć: handel narkotykami. Twardymi. Gwałtu.

Atak na polityków prawicy miał na celu zniszczenie ich i pogrzebanie szans w nadchodzących wyborach.

To też właśnie wtedy napisałam.

Co z tego, że później pan Luca Morissi został zrehabilitowany. Nawet sama prokuratura uznała, iż sprawy nie ma, narkotyki nie należały do niego, skoro, jak to się potocznie mówi mleko zostało rozlane. 🤬  Było już po wyborach 😡. Pan Morrisi z funkcji szefa social mediów sekretarza LEGI również zrezygnował (zrobił to przed wyborami).

Kilka dni temu prokuratura w Weronie poinformowała o zwróceniu się z wnioskiem o formalne oczyszczenie Luca Morrisi ze stawianych mu zarzutów. Poprosi o zamknięcie wszczętego dochodzenia.

Zgodnie z tym, co było pewne (i głośno mówione) już w chwili oskarżenia byłego szefa social mediów senatora Salvini śledczy mają niezbite dowody, że narkotyk grający „główne skrzypce” w sprawie fałszywego oskarżenia należał do jednego z dwóch młodych rumuńskich „dżentelmenów”.

Facebook Matteo Salvini